"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."

niedziela, 27 lutego 2011

WOŁOWINA Z MORELAMI po marokańsku

To danie jest wyjątkowe aż z trzech powodów:
- jest moją drugą i ostatnią propozycją do -> Festiwalu Kuchni Arabskiej Panny Malwinny (miały być trzy, ale wyszło, jak wyszło),
- jest moim ulubionym daniem arabskim,
- jest najlepszym daniem z wołowiny, jakie kiedykolwiek przyrządzałam i w ogóle jadłam.


Absolutna harmonia smaków: słodkiego i wytrawnego, owoców i warzyw, niewiarygodna wręcz kruchość mięsa, które po prostu rozpływa się w ustach a do tego puszysty kuskus - trudno wyobrazić sobie lepiej skomponowaną potrawę. Piszę to bez skrępowania, gdyż przepis nie jest moim dziełem. W sumie szkoda, bo chciałabym stworzyć w życiu coś tak doskonałego.:) Ale teraz cieszę się, że mam chociaż sposobność zaprezentować i polecić taki delikates, w dodatku w wymarzonych do tego okolicznościach.:)


Połączenie mięsa, warzyw i owoców, przy czym, co ważne - na słodko, jest dla narodów północno-zachodniej Afryki bardzo typowe; nieraz zdarzało mi się słyszeć, że Arabowie jedzą "mięso z dżemem". W mojej opinii to niezwykle ciekawy mariaż, który na pewno warto przetestować. Ja zrobiłam to wręcz z zapałem, bo bardzo lubię wszelkie mięsno - owocowe zestawienia, co zresztą udowodniłam ostatnio serwując po kolei -> kurczaka ze śliwkami, -> wieprzowinę z jabłkami i -> kurczaka z ananasem


Wartość energetyczna naszej potrawy ma szansę wynieść nie więcej niż ok. 1500 kcal, oczywiście, jeżeli zadbamy o to, żeby jagnięcina czy też wołowina do niej użyta była naprawdę chuda. Mnie udało się wczoraj kupić właśnie taką super chudą łopatkę (z której i tak wycięłam jeszcze jakieś 100 g białego), niemniej w polskich sklepach chude mięso to jednak wciąż rzadkość. Podobnie jak rzadkie, a właściwie wręcz niespotykane, jest  oznaczanie zawartości tłuszczu w oferowanych do sprzedaży mięsach i wędlinach.
Myślę, mam głęboką nadzieję, że kiedyś dojdziemy i do tego.:)
A na razie, jeśli chcemy schudnąć, kupując mięso bądźmy po prostu czujni. 
Jak te...no... Ważki.;)


Składniki:
  • 450 g jagnięciny pokrojonej na kawałki wielkości kęsa /użyłam łopatki wołowej/
  • 1 łyżeczka mielonego cynamonu
  • 1 łyżeczka mielonej kolendry
  • 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
  • 2 łyżeczki oliwy z oliwek
  • 1 drobno posiekana czerwona cebula
  • 1 zgnieciony ząbek czosnku
  • 400 g pomidorów z puszki w kawałkach
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 125 g mięsistych, suszonych moreli
  • 1 łyżeczka cukru
  • 300 ml bulionu warzywnego
  • sól
  • pieprz
  • 1 pęczek świeżej kolendry do przybrania /użyłam natki pietruszki/
Wykonanie:
  1. W średniej wielkości misce połącz ze sobą cynamon, kolendrę, kmin i oliwę, następnie dokładnie obtocz w nich mięso.
  2. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
  3. Wrzuć na patelnię wołowinę i smaż ją na dużym ogniu 4-5 minut, do zrumienienia, po czym usmażoną przełóż do naczynia do zapiekania z przykrywką.
  4. Zmniejsz ogień do średniego i na patelnię wrzuć cebulę, czosnek, pomidory i koncentrat. Smaż wszystko ok. 4 minut, aż sos zgęstnieje. Dodaj morele, cukier, bulion, sól i pieprz, i doprowadź całość do wrzenia.
  5. Polej mięso sosem (nie mieszaj), przykryj i piecz 1 godzinę, po czym zdejmij pokrywkę i piecz całość jeszcze 5 minut.
  6. Przed podaniem posyp potrawę grubo posiekaną kolendrą.
Z czym podawać:

Obowiązkowo z kaszą kuskus, bulgur, ciemnym ryżem lub chociaż pełnoziarnistym pieczywem (kolejność nie jest przypadkowa;)).

    Gotowe!

    Bardzo smacznego!
    Źródło - "Dania niskotłuszczowe"

    25 komentarzy:

    1. Wspaniała. Uwielbiam wołowinę, a jeszcze tak podaną to kocham:)

      OdpowiedzUsuń
    2. Lekka pozwolisz, że podkradnę Ci przepis bo brzmi bardzo obiecująco, zwłaszcza z ta "kruchość mięsa" i połączenie smaków.

      OdpowiedzUsuń
    3. Fajnie, @Aniu - lubię otwartych ludzi, którzy nie boja się eksperymentować.:)

      @Kulinarne-Smaki, kradnij zdrowo. Robiłam tę wołowinę co najmniej 4 razy i zawsze była tak samo delikatna - to nie może być przypadek.:)

      OdpowiedzUsuń
    4. Prezentuje się cudownie! u mnie dziś na obiad będzie pilaw z kurczaka z morelami. chętnie wypróbuję Twój sposób na wołowinkę z dodatkiem moreli- opisałaś to bardzo zachęcająco;)

      OdpowiedzUsuń
    5. Lekka-kusicielka. Za każdym razem mogłabym cię tak nazywać :) szkoda, że u mnie dziś kurak, bo bym się rzuciła na wołowinkę ;)

      OdpowiedzUsuń
    6. سالم
      عصاري طبق رائع والصور الجميلة.
      دعونا الله خيرا جهود القطيع الخاص
      الدهون
      الجمال
      غرفة معكم
      :)

      OdpowiedzUsuń
    7. No tośmy czekały z tymi morelami niemal na ostatnią chwilę, @Malwinko.:) Chyba, że coś mi umknęło...

      No wiesz, @Turlaczku, jutro też jest dzień;), że się tak ośmielę filozoficznie zauważyć.;)
      A poważnie mówiąc - na pewno będzie jeszcze okazja wypróbować.:)

      @Piotruś - tłumacz.:)

      OdpowiedzUsuń
    8. Witam serdecznie,
      Od kilku dni z uwagą śledzę Pani bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem Pani wiedzy, zdolności kulinarnych (u mnie z tym kiepsko;) oraz determinacji w walce ze zbędnymi kilogramami :) Jestem młodą Mamą 9 miesięcznego Szkraba i niestety po ciąży zostało mi 12 kilogramów do zrzucenia. Chciałabym to zrobić jednak w mądry i zdrowy sposób, a za taki uważam Pani dietę :)
      Wiem, jakie są jej zasady, ale o jedną rzecz chciałabym zapytać: czy łączy Pani w dzień węglowodany z białkami? Pytam, bo czytając nt. różnych zdrowych diet często spotykam się z poglądem, że nie powinno się łączyć węgli i białek, a jak najwięcej jeść warzyw i białka z dobrymi tłuszczami. Przyznam, że przyzwyczajenie do jedzenia np. jajecznicy z chlebem, czy kanapki z wędliną jest chyba u wielu osób dosyć silne i ciężko jest się do takich zaleceń stosować ;) Dlatego chciałam poznać Pani zdanie. Jestem na etapie komponowania menu zgodnie z zasadami Pani diety, ale nie wiem, czy np. na II śniadanie można jeść np. jajko z kromką chleba razowego i margaryną light lub sałatkę z tuńczyka i jajka również z pieczywem? Czy jedzenie węglowodanów 3 razy dziennie (na 5 posiłków) rzeczywiście pozwala schudnąć - przy założeniu, że kolacja jest białkowa a jeden posiłek to same owoce?
      Byłabym bardzo wdzięczna za wszelkie porady i sugestie, bo wiem z doświadczenia, że początki są zawsze najtrudniejsze :) Acha, dziwi mnie też, czemu połączenie mleka i musli z z płatkami uznaje się za posiłek węglowodanowy skoro mleko to białko (chociaż jak się dokładniej przyjrzeć składowi, to zawiera więcej węglowodanów niż białka :O - może o to chodzi?)?
      Łoooo matko, ale się rozpisałam, ale ja już tak mam, wszystko lubię "obgadać", "zagadać", "rozpisać", a dopiero potem brać się do roboty ;)
      Pozdrawiam serdecznie!

      OdpowiedzUsuń
    9. Kiedyś jak byłem arabem ...
      Teraz potrafię tylko kiepsko pisać :)
      Gorzej z tłumaczeniem.
      Przesłałem ten tekst do kolegi Araba z Egiptu i jak przyjdzie odpowiedź, to ją natychmiast umieszczę.

      OdpowiedzUsuń
    10. Witaj, @Aniu, i bardzo proszę mów mi na Ty.:)
      Serdecznie Ci dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim adresem.:)

      Prawdę powiedziawszy bardzo czekałam, żeby pojawił się na moim blogu ktoś taki, jak Ty, kto by chciał chudnąć wraz ze mną - tak, że ogromnie cieszę się, że jesteś.:)

      Moje gotowanie, jak widzisz, nie jest specjalnie skomplikowane, myślę, że z przygotowaniem większości dań poradzi sobie nawet kompletny laik i... młoda mama, której czas jest nieraz bardzo ograniczony.:)

      Jeśli chodzi o kwestię łączenia...
      Planowe łączenie pewnych grup z innymi, np. właśnie białek z tłuszczami faktycznie usprawnia trawienie i ja się staram to robić, ale prawda jest taka, że nie na siłę.

      Kanapki bardzo lubię i nie mam zamiaru dla dobra diety w drastyczny sposób zmieniać swoich przyzwyczajeń. Najwyżej będę chudła wolniej, ale bez poświęceń, które sprawiłby mi kłopot i zepsuły przyjemność z jedzenia i dietowania. Ma być miło i fajnie - inaczej odchudzanie zamienia się w udrękę - a tego za nic bym nie chciała. Poza tym chcę żyć normalnie, jak inni ludzie, a oni jedzą kanapki i chleb do jajecznicy. Chcę być normalna. A przy tym chudnąć - to się da pogodzić.:)

      Więc nie jem tego chleba, tych węgli, np. do twarożka, do sałatki, do omleta, ale już do jajka na miękko np. jem. Czyli staram się dokładnie tyle, ile mogę, ale nie więcej.:)

      Możesz spróbować na początek ograniczać pieczywo np. do sałatki - wiele żywieniowych postaw to wyłącznie kwestia przyzwyczajenia - czasem wystarczą 2 tygodnie zmiany, żeby trwale odwyknąć od czegoś, bez czego kiedyś sobie człowiek nie wyobrażał życia. Dawniej np. jadłam tak dużo chleba do zupy, że właściwie nie wiem, czego było więcej - chleba czy zupy, teraz zupełnie mi przy zupie tego chleba nie brakuje.

      Ustaliłam sobie dzienną dawkę chleba na 2 kromki i tego staram się trzymać - jeśli uda się mniej, to super - jeśli nie - nie robię z tego tragedii. Zdążę schudnąć i z tą nadprogramowo i nie w tym miejscu zjedzoną kromką.:)

      Najważniejsze - wiedzieć co i jak, a Ty to wiesz, więc masz szansę popełnić mniej błędów z niewiedzy, a inne sobie co najwyżej planować.:)

      Tu z lewego boku bloga jest link do tabeli kalorii i można własnie przekonać się, jak komponuje się swoje posiłki. Węgli nie sposób uniknąć - zresztą wg dietetyków nie powinno ich być w diecie za mało. Ale ja nie nie jestem taka rygorystyczna i nie stoję nad sobą z wagą i tabelą - patrzę szerzej, żeby było białko (bo ono jest w odchudzaniu najważniejsze), żeby węglowodany były bardziej złożone, niż proste i żeby było mało tłuszczu zwierzęcego - o tak. Takie podejście spokojnie wystarcza do chudnięcia, czego jestem żywym przykładem.

      Generalnie nastawiam się bardziej na zdrowe, zbilansowane jedzenie z głową, niż na chudnięcie jako takie - chudnę niejako przy okazji.
      Potem wystarczy tylko jeść więcej i niczego nie trzeba już modyfikować. To naprawdę działa.:)

      A z mlekiem jest dokładnie tak, jak napisałaś - ono ma w zasadzie całkiem mało białka, podobnie zresztą jak jogurt i jeśli dodać jeszcze do tego płatki - węglowodany, to wychodzi stricte węglowodanowy posiłek.:)
      Tutaj akurat nie robię wielkiego halo. To śniadanie, zdążę te węgle spalić, a poza tym ja je kocham i ono mi zapewnia dobry humor na cały dzień. Ale na kolację już pilnuję białka, tutaj nie ma zmiłuj się i chleba nie tknę.

      Ja też się rozpisałam, ale mam nadzieję, że pożytecznie i że do czegoś to Ci się przyda.

      Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam!:)
      I z całej siły trzymam za Ciebie kciuki.:)

      OdpowiedzUsuń
    11. Lekka, bardzo dziękuję za tak ciepłe przyjęcie :)
      Na pewno raźniej mi będzie przejść na dietę i w niej wytrwać mając takie wsparcie :)
      Zatem zabieram się za komponowanie menu. Przede wszystkim muszę nabrać nawyku ważenia porcji i liczenia kalorii - u mnie to nowość, dobra waga kuchenna na gwałt potrzebna :) Do tej pory moje odchudzanie było zawsze tylko symboliczne i polegało głównie na ćwiczeniach, dlatego będzie mi tym razem ciężko stosować oprócz ćwiczeń prawdziwą dietę, ale wiem, że jest mi to potrzebne, zwłaszcza teraz po ciąży - muszę doprowadzić mój organizm do ładu, dla siebie, ale i dla dziecka, bo zdrowa Mama to szczęśliwa Mama i szczęśliwe dziecko - niby banał, ale jaki prawdziwy! :)

      Jestem drobnej budowy ciała (podobno mam bardzo cienkie kości), dlatego nawet jak miałam wagę optymalną do mojego wzrostu, tj. 58 kg (kiedy to było;) to i tak było sporo tłuszczyku i mało mięśni - dlatego teraz przypuszczam zmasowany atak, bo wiem, że same ćwiczenia nie pomogą bez diety. Poza tym, jak dobrze zauważasz, zmiana nawyków żywieniowych skutkuje nie tylko chudnięciem, ale przede wszystkim dużo lepszą samoświadomością własnego organizmu no i lepszym zdrowiem. Dotychczas nie dbałam o to co jem i jak, jedynie ile, więc czas to zmienić :)

      Skorzystałam z zamieszczonego przez Ciebie kalkulatora BMR, który wyliczył, że moje niezbędne minimum to przedział pomiędzy 1500 - 1900 kcal/dzień. Mam w związku z tym pytanie: czy jak po jakimś czasie odnotuję spadek wagi, to na nowo muszę wyliczać BMR i redukować liczbę zjadanych kalorii? Bo aktualny BMR dotyczy mojej aktualnej wagi (70 kg), a założeniem jest przecież jej spadek.

      Wiem, że osobie, która walczy o to by zrzucić dużo więcej kilogramów, niż moje 12, może się wydawać, że przesadzam, ale naprawdę, zgodnie ze wszystkimi kalkulatorami, czy to BMI, czy to wyliczającymi zawartość tkanki tłuszczowej w organizmie, wychodzi mi, że mam już nadwagę, a ilość tkanki tłuszczowej u mnie to ok. 34%, a maksimum dla kobiety to 25%. Jak ważyłam 58 kg nosiłam rozmiar 38, teraz 42 - 44, więc jest różnica, i do tych 58 kg optymalnych dla mnie będę dążyć :) Z resztą te kalkulatory tylko potwierdzają to, co już dawno widziałam w lustrze, tylko zwalałam całą winę na stres, brak czasu, siedzącą pracę itd... :) Ale teraz czas się wziąć za siebie :)

      Jeszcze raz bardzo dziękuję. Będę od czasu do czasu zdawać relację z postępów i oczywiście śledzić najnowsze wpisy i przepisy oraz trzymać kciuki! :)

      OdpowiedzUsuń
    12. Ha, trzy rzeczy, za którymi przepadam - wołowina, kolendra i kumin :) Przepis fantastyczny, na pewno wypróbuję, dzięki!

      OdpowiedzUsuń
    13. To co jest po arabsku napisane z tego co mogę na "szybko" odszyforwać to, że "Witaj, potrawa jest soczysta zdjęcia są piękne", reszty nie jestem pewna, bo uczę się języka oficjalnego, nie dialektu:)

      Ja niestety nie zdążyłam na fesitwal kuchni arabskiej ale obiecuję sobie, obiecuję! I mam ochotę zrobić coś z jagnięciną, jak dorwę.

      Pozdrawiamم\

      OdpowiedzUsuń
    14. Haha.:))) No i @Piotrusiu, Cię koleżanka Atria ubiegła.:)))

      @Atrio, dzięki za tłumaczenie - znać każdy obcy język to jak mieć drugie życie, ale znać arabski to chyba mieć ich od razu kilka. Wow.
      A z jagnięciną jest trochę kłopot. Choć pewnie nie wszędzie.:)

      @Rzekotko - mnie jeszcze w nim ujęła prostota wykonania - normalnie danie ideał.:)

      OdpowiedzUsuń
    15. @Aniu, to liczenie kalorii nie jest właściwie potrzebne. No może na początku, żeby się trochę w tym wszystkim orientować. Jak się zadziała na organizm frontalnie - czyli redukując co niepotrzebne, jedząc regularnie i niewiele, to on się tak szybko podda temu działaniu, że czasem nawet nie zauważy ile tych kalorii właściwie przyjął.

      To BMR też jest tylko orientacyjne. Najbardziej chodzi o to, żeby dieta nie była zbyt restrykcyjna, bo się metabolizm może przestawić na tryb oszczędzający i rezultaty nie będą zadowalające, albo i żadne. Plus groźba joja. Na nowo BMR nie trzeba wyliczać - wielkością porcji spokojnie możesz wyregulować sobie tempo chudnięcia w dowolnym jego momencie.

      Waga kuchenna faktycznie niezbędna. Choć zapewne są tacy, którzy by sobie poradzili i bez niej. Ja w domu jednak korzystam z niej bez przerwy (domownicy już się nie śmieją), tylko w gościach oczywiście już nie. I tak mam skurczony żołądek i w rezultacie nie zjem dużo więcej, niż zwykle, więc się takich wyjątków nie boję.

      Jeśli bym coś mogła poradzić na początek, żeby jak najłagodniej zacząć, to spróbuj zważyć całe jedzenie, które aktualnie jesz i podziel to na liczbę planowanych posiłków (najlepiej 5 czy nawet 6) - a potem stopniowo zmniejszaj porcję aż zaczniesz chudnąć, sprawdzając czy nie jesz za mało kalorii. Tak powoli i bez stresu ustalisz sobie swoją osobistą normę. Będzie to tak czy owak ok. tych 250 g, ale najlepiej jeśli dojdziesz do tego całkiem sama.

      A ruch jest bardzo ważny i ja sama niedługo, z wiosną zacznę już coś działać w tym kierunku, więc to wspaniale, że masz dobre nawyki w tym względzie. Powinnam brać z Ciebie przykład.:)

      Też mam szczupły kościec. Toteż te moje 125 kg to była dla niego tortura.

      Nie przesadzasz - to Ty sama wiesz, czego pragniesz i co jest dla Ciebie ważne, żeby się dobrze czuć z sobą samą. Nawet czyjeś pragnienie schudnięcia 1 kg zupełnie by mnie nie zdziwiło.
      Serdeczności.:)

      OdpowiedzUsuń
    16. Kolega Arab odpisał:
      "Salam malejkum Piotr. Nie zawracaj mi teraz głowy. Nie oglądasz telewizji? Nie widzisz co się dzieje? Robimy rewolucję i obalam Mubaraka. Sam sobie przetłumacz na Google.
      Taką wołowinę o której piszesz, to jemy na całym Bliskim Wschodzie od dwóch lub trzech tysięcy lat. I teraz chodzi nam o to, żeby Kadafi i Mubarak nigdy nie włożyli jej do ust.
      Allah Akbar
      Twój Hassan"

      Tak myślałem, że Allah Akbar. Nie pomógł mi Hassan. Potwierdził tylko, że przepis Arabom nie obcy. A ja, zgodnie z jego radą, udam się na Google.

      OdpowiedzUsuń
    17. I już przetłumaczyłem bez niczyjej łaski.

      "Soczyste i wspaniałe danie
      oraz piękne zdjęcia.
      Niech Allach wynagrodzi Twoje starania na blogu
      stadem tłustych wielbłądów.
      Pokój z Tobą"

      Ot i cała tajemnica :)
      A ja jutro, udaję się na poszukiwanie kawałka wołowiny i moreli.
      I będę jak Lawrence z Arabii :)

      OdpowiedzUsuń
    18. :)))))))))))))
      Bez Ciebie byłoby na tym świecie bardzo smutno.:)))) Tylko, czy Ty się zastanowiłeś, co ja ewentualnie bym zrobiła ze stadem wielbłądów?

      Oj, Piotruś, Piotruś. Co Ty tam w tej Danii jesz, że Ci takie pomysły przychodzą do głowy?;)))

      OdpowiedzUsuń
    19. Sie bylam usmiałam :))))
      Lekka, jak to, co zrobic ze stadem wielbladow??? Czyz nie spozywamy parzystokopytnych? By sie zjadło (no... chyba... ;))
      A wolowinke zrobie natychmiast, jak tylko wyczerpia sie resztki z dzisiaj. Prosty przepis (kocham takie przepisy), pieknie wyglada, no i mieso z owocami lubie - dokładnie w takiej kolejnosci :*

      OdpowiedzUsuń
    20. @Małgoś, w mojej kuchni? Tłusta wielbłądzina? Żebym już do końca życia siedziała na zydelku i oddzielała białe?
      To by mnie Allhah pokarał swoją szczodrobliwością.
      Nawet podarować takiego wielbłąda komuś nie można, bo zaraz by się zaczęły domysły - a sama to czemu nie chciała, pewnie te wielbłądy jakieś trefne...;))))

      OdpowiedzUsuń
    21. Lekka, w buszowaniu po necie udało mi się wynaleźć coś takiego:
      http://www.kamis.pl/index.php/index.php/content/view/109/110/

      Spotkałaś się może z tymi przyprawami w praktyce? Skład wydaje się "bezpieczny", nie ma przede wszystkim soli i dla kuchennych laików, takich jak ja, mogą być bardzo przydatne, ale na wszelki wypadek chętnie posłucham opinii eksperta :)

      p.s. Zrobiłam prażone musli wg Twojego przepisu i o rany, nie wiem, czy wytrwam do jutra rana, żeby go nie spróbować - już sam wygląd i zapach wodzi na pokuszenie, aż się boję, co będzie jak spróbuję ;) Obym tylko nie przesadziła z tym dietetycznym śniadaniem, bo coś czuję, że przyjdzie mi stoczyć walkę ;)

      OdpowiedzUsuń
    22. Lubię takie aromatyczne mięska, pięknie prezentuję się na talerzu:)

      OdpowiedzUsuń
    23. @Aniu, jeśli te przyprawy faktycznie nie mają żadnych polepszaczy, to czemu nie? Bardzo zachęcająco je opisali.:) Aż sama bym chciała spróbować.:) Sama nie używam mieszanek, bo lubię różne kompozycje smakowe, ale przecież wcale nie jest powiedziane, że tak ma być. To Tobie jedzenie ma sprawiać przyjemność.:)

      No z tym muesli tak niestety jest. UZALEŻNIA.
      Czy już teraz wiesz, po co ta waga kuchenna?
      W obronie przed muesli.
      ;))))))

      @Żenia, dzięki.:) A Twoje zdjęcia zachęcają mnie do zwiększonej konsumpcji owoców morza.:)

      OdpowiedzUsuń
    24. bardzo mi się podoba ta harmonia.

      OdpowiedzUsuń
    25. @Asiejo, bo harmonia to ponoć samo piękno...

      OdpowiedzUsuń

    Bardzo mnie cieszy każdy wpis, a Twój szczególnie.:)

    Jeśli piszesz jako Osoba Anonimowa, podaj swoje imię albo nick - będzie mi miło wiedzieć z kim rozmawiam.:)

    Dziękuję.:)

    Blog jest obecny w serwisie

    TOP 10 ostatniego miesiąca