Uff!
Adrijah -> F1 od Kuchni to dla mnie zdecydowanie najbardziej skomplikowana akcja kulinarna, bo wymagająca zgrania jednocześnie terminów, rodzajów potraw, ściśle określonego miejsca ich pochodzenia oraz tego, co jest podstawą mojego gotowania, czyli jego lekkości.
Trudne to. Dlatego odbywa się dopiero po raz drugi. I tym większa jest satysfakcja, że się udało.:)
Grand Prix Europy - 46(?) europejskich państw - można było wreszcie poczuć się nieco swobodniej.:)
Mój wybór, i muszę to podkreślić, iż zdecydowany, padł na Portugalię, kraj niewątpliwie europejski, a przy tym darzony przeze mnie ogromnym, aczkolwiek platonicznym (mam nadzieję, że tylko na razie) uczuciem.
Uczuciem o źródle spowitym mrokiem tajemnicy, którego to mroku rozpraszać nie będę (cóż bowiem ma więcej zniewalającego uroku niż tajemnica?) za to zobrazuję i wyrażę utworem muzycznym mojego ukochanego kompozytora - Craiga Armstronga, noszącym tytuł - Portuguese love theme
i pochodzącym z dobrze znanego wszystkim cudownego filmu - tak, tak, zgadza się - Love Actually.:)
W ten oto sposób upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu, gdyż prezentowany muzyczny wątek portugalski to, jak mniemam, również idealny motyw do akcji Magdy -> Jedzenie z muzyką w tle.
Jestem mianowicie święcie przekonana, że wzruszające i prześmieszne oświadczyny Jamie'go mają miejsce w czasie, gdy Aurelia serwuje klientom restauracji, w której pracuje, słynną portugalską zupę caldo verde czyli w dosłownym tłumaczeniu zielony rosół - no sami popatrzcie:
Dlaczego jednak mój zielony rosół jest... czerwony?
Jakoś trzeba było zinterpretować pojęcie wątku, czyż nie?;)
A pół serio mówiąc - bo kapusta do niego użyta nie jest z gatunku couve galega ani nawet włoska, tylko biała - młoda, polska, czyli niezdolna do zabarwienia na zielony kolor żadnej zupy, również rosołu, nawet portugalskiego.;)
Ale oczywiście smaku to zupie nie ujęło nic a nic.
Przydał go za to dodatek cieciorki użytej w zastępstwie ziemniaków - klasycznego składnika caldo verde, no i oczywiście obowiązkowej paprykowej kiełbasy chorizo, którą miałam przyjemność jeść po raz pierwszy, a która przyleciała do mnie aż z Kopenhagi.
To naprawdę wspaniała kiełbasa, ale tak potwornie tłusta, że bez kuracji odchudzającej nie nadała by się do lekkiej kuchni.
Trzeba więc ją było najpierw zagotować w małej ilości wody, żeby tłuszcz w niej zawarty wypłynął na powierzchnię, a następnie usmażyć i dodatkowo odlać tłuszcz wytopiony ze smażenia. Dopiero po tych zabiegach kiełbasa nadawała się do lekkiego użytku.
Jak widać w zupie nie pływają tłuste oka, a mimo to można się nią najeść i to naprawdę do syta.:)
Składniki:
- 250 g kiełbasy chorizo
- 1 grubo posiekana cebula
- 2 rozgniecione ząbki czosnku
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki ziela angielskiego
- sól
- 100 g kapusty włoskiej pokrojonej na wąskie paski
- 2 marchewki pokrojone ukośnie na wąskie plasterki
- 1 mała czerwona papryka pokrojona w kostkę
- 1 l bulionu z kurczaka
- 480 g cieciorki z puszki odsączonej i wypłukanej
- opcjonalnie parmezan do posypania
Wykonanie:
- Włóż kiełbaski do rondelka, zalej niewielką ilością wrzątku i zagotuj. Odlej wodę, z kiełbasek zdejmij skórkę, pokrój je na plastry o szerokości 1 cm i przysmaż na patelni, na średnim ogniu, bez użycia tłuszczu. Odlej wytopiony tłuszcz pozostawiając 1/2 łyżki.
- Na patelnię wrzucić cebulę. Smaż ok. 5 minut, do lekkiego zrumienienia.
- Dodaj czosnek, cynamon, ziele angielskie i sól. Smaż ok. 1 min.
- Dodaj kapustę i marchewkę, po czym wrzuć zawartość patelni do garnka z wrzącym bulionem. Gotuj 20 min., pod częściowym przykryciem, na wolnym ogniu.
- Dodaj cieciorkę. Gotuj kolejne 10 min.
- Podawaj zupę na gorąco, posypaną parmezanem.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
Źródło - "Potęga warzyw"