W pierwszych słowach mojej notki chciałabym przestrzec Szanownych Czytelników przed pewną blogerką o wdzięcznym imieniu Margarytka. Należy ona do grupy osób szczególnie niebezpiecznych z trzech powodów:
po pierwsze primo
po pierwsze primo
- obdziera kurczaka ze skóry, nawet zimą, cyka takiemu gołemu nieszczęśnikowi zdjęcia i je rozpowszechnia w necie -> Margarytkowy kurczak,
po drugie primo
- po przestąpieniu progu kuchni, zdarza jej się notorycznie popadać w szaleństwo, z czym się nawet nie kryje -> Kulinarne Szaleństwa Margarytki,
po trzecie primo
- kusi na swoim blogu tak ciekawym -> konkursem pieczeniowym, że przystępują do niego nawet osoby leciwe, na diecie, kiepskie w wypiekach i akuratnie z nikim nie pokłócone.
Na przykład ja.
Wiek - 6 lat powyżej statystycznej średniej dla kobiet w Polsce.
Redukcja.
Piekę mało, prawie wcale, z powodu tego, iż kulinarne porażki mnie frustrują, a przy wypiekach zdarzają mi się znacznie częściej, niż przy przygotowywaniu innych potraw.
A jednak dałam się zwabić.
I na Margarytkowy konkurs przeproszeniowy wybrałam jako hipotetyczny obiekt przeprosin - mojego męża (to ważne bo to do obiektu dopasowuje się narzędzie, a nie odwrotnie) a za owo narzędzie - ciasto drożdżowe - w formie francuskiej brioche.
Dlaczego akurat drożdżowa brioche?
Bo przeprosić czasem jest bardzo trudno.
Bo w życiu nie upiekłam żadnego ciasta drożdżowego - dotąd męczyło mnie już samo czytanie przepisów o rośnięciu, temperaturach, wyrabianiu, etc.
Bo od wszelkiego drożdżowego fachowcem jest moja teściowa, więc co się będę z koniem kopać.
Bo osobiście wolę torty, ciasta czekoladowe, orzechowe i takie tam.
Bo mój mąż wie to wszystko, o czym napisałam powyżej, dlatego bardzo doceniłby akurat tę, a nie inną formę przeprosin.Bo ON LUBI ciasto drożdżowe.
Bo bardzo go rozśmiesza nazwa - brioszka.
I nie byłabym sobą, gdybym nie dodała - bo ciasto drożdżowe jest ciastem zawierającym stosunkowo mało kalorii i - co znacznie ważniejsze (dobra wiadomość dla serducha każdej obdarowywanej nim osoby, nie tylko mojego męża) - mało tłuszczu.

- ciasto filo 275 kcal - 2 g tłuszczu
- ciasto drożdżowe 290 kcal - 8 g tłuszczu
- ciasto biszkoptowe 310 kcal
- keks 380 kcal
- ciasto piaskowe 400 kcal
- ciasto francuskie 410 kcal - 26 g tłuszczu
- ciasto kruche 430 kcal - 23 g tłuszczu
"Wszystko, co dobre, jest albo tuczące,
albo niemoralne.''
albo niemoralne.''
- Alexander Woollcott
Całe szczęście, że ciasta nie załapują się na obie te kategorie naraz - to dopiero byłaby katastrofa.:)
Swoją przeprawę z brioszką zaczęłam od wyszukania odpowiedniego przepisu. Musiał być:
- dobry
- niezawodny
- łatwy do wykonania
I dokładnie taki przepis znalazłam u Asi.
Efekt przeszedł najpierw jej a potem moje najśmielsze oczekiwania.
Zresztą nie tylko nasze.
Zarówno moja mama jak i teściowa uznały zgodnie, że tak dobrego drożdżowego ciasta jeszcze nie jadły. Z dużym apetytem, o co było u niego ostatnio dość trudno, zjadł brioszkę również mój leżący w szpitalu, ciężko chory tata.
Opinii męża zaś przytaczać nie będę. Może kiedyś zrobi to sam?:)
Składniki:
- dobry
- niezawodny
- łatwy do wykonania
I dokładnie taki przepis znalazłam u Asi.
Efekt przeszedł najpierw jej a potem moje najśmielsze oczekiwania.
Zresztą nie tylko nasze.
Zarówno moja mama jak i teściowa uznały zgodnie, że tak dobrego drożdżowego ciasta jeszcze nie jadły. Z dużym apetytem, o co było u niego ostatnio dość trudno, zjadł brioszkę również mój leżący w szpitalu, ciężko chory tata.
Opinii męża zaś przytaczać nie będę. Może kiedyś zrobi to sam?:)
Składniki:
- 20 g świeżych drożdży (7 g suchych drożdży instant)
- 100 ml ciepłego mleka /użyłam mleka 0,5%/
- 375 g mąki tortowej
- 50 g cukru pudru
- 1 łyżeczka soli morskiej
- 3 jajka + 1 roztrzepane jajko
- 175 g bardzo miękkiego masła
Wykonanie:
- Drożdże pokrusz do kubka, dodaj ciepłe mleko, 1 łyżeczkę cukru pudru i 2 łyżki mąki. Wymieszaj i odstaw na 10 minut do wyrośnięcia.
- Zmieszaj mąkę z cukrem pudrem i solą, dodaj drożdże z mlekiem, zacznij miksować. Wbij 3 jajka i miksuj mieszadłem przez 5 minut (lub wyrabiaj ręką - 8 minut) /wyrabiałam ręką, bo miksowane ciasto zaczęło mi się wspinać po mieszadłach i oblepiać mikser/.
- Dodaj miękkie masło i miksuj kolejne 5 minut (ręką - 10 minut) /na tym etapie prac mikser poradził sobie już całkiem dobrze, choć cały czas miałam wrażenie, że zaraz się spali/
- Ciasto przełóż do lekko wysmarowanej olejem plastikowej miski i wstaw do lodówki na całą noc.
- Formę 32 x 8 cm wysmaruj olejem (można też użyć dwóch mniejszych keksówek). Ciasto pokroj nożem na 16 równych części, uformuj kuleczki i wkładaj je do formy. Pozostaw do wyrośnięcia na 3 godziny /użyłam formy na 12 muffin, 2 brioszki upiekłam w samych papilotkach, a z dwóch zrobiłam kulki na wierzchy. Jeśli ktoś chce zastosować moje rozwiązanie, polecam kulki umieszczać nie z boku, a na środku brioszki (nie spadną nisko, jak zdarzyło się to moim brioszkom, przez co wyglądają jak czapki - kaszkietówki) i jeszcze przed wyrośnięciem babeczek - będą wtedy równiejsze/.
- Piekarnik nagrzej do 180 stopni. Wyrośnięte ciasto posmaruj roztrzepanym jajkiem i wstaw do piekarnika. Piecz przez 30 minut na złoty kolor (mniej więcej w połowie pieczenia, gdyby wierzch był już odpowiednio mocno zrumieniony, połóż na nim kawałek folii aluminiowej i piecz dalej). Studź przez 10 minut w foremce, później wyjmij na metalową kratkę.
- Podawaj na ciepło, po ostygnięciu, lub po ponownym podpieczeniu.
Z czym podawać:
Brioszki doskonale smakują zarówno same, jak i z masłem, miodem, dżemem, owocami, jogurtem, czy serkiem.
Z tym, że wtedy nie są jeszcze przeproszeniowe.
Przeproszeniowe wymagają nieco więcej zachodu.:)
I tylko one nadają się na redukcyjny deser.
Składniki na 1 brioszkę przeproszeniową:
- 1 połówka moreli świeżej lub z puszki
- 1 łyżeczka niskocukrowego dżemu morelowego
- 1/2 łyżeczki zaprawy pomarańczowej
- 1 kulka lodów niskotłuszczowych /zrobiłam lody sama, z jogurtu i serka homogenizowanego - przepis na nie znajduje się tu-> Groźne lody jogurtowe/
Wykonanie:
- Nastaw piekarnik na temperaturę 180 stopni.
- Odkrój wierzchy brioszek i ostrożnie wykrój środki z obu jej części uważając, żeby ich nie przedziurawić. Do dolnej włóż połówkę moreli.
- Piecz brioszki wraz z przykryciami (przykrycia środkami do góry) do czasu aż się dość silnie zrumienią - ok. 5-7 minut - mają być chrupiące.
- W małym garnuszku podgrzej lekko dżem z sokiem pomarańczowym.
- Upieczone brioszki wyjmij z piekarnika. Na część z morelą kładź gałkę lodów, polewaj sosem, przykrywaj wierzchem i natychmiast podawaj.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
Źródło - "Szybko i smacznie"
Edit:
Uprzejmie donoszę, iż brioszki znalazły uznanie w oczach Margarytki i zostały przez nią nagrodzone książką "Weranda pełna słońca", co sprawiło mi ogromną radość i za co niniejszym serdecznie Margarytce dziękuję.:)
Pyszności! Wygląda bardzo smakowicie, a smakuje pewnie jeszcze lepiej! :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia jak zawsze ładne!:)
O raju, ale one są piękne... takich jeszcze nie robiłam i muszę wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńMówisz, że ciasta nie mieszczą się w kategorii "niemoralne"... Hmm... gdyby się tak zastanowić to wiele moich ciast okazałoby się bardzo niemoralnych ;-))))
Ps. Gdyby kurczak nie miał takiej tłustej skóry to bym mu darowała... a tak ma przechlapane ;-))
A czy mogę Cię poprosić o to, żebyś mnie wkurzyła, obraziła, zdenerwowała etc.? Bo bardzo bym chciała dostać taką przeprosinową brioszkę :)
OdpowiedzUsuńLekka, rozpieszczasz się na tej diecie. I nas też. Bardzo, bardzo przyjmuję przeprosiny.
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądają. ładnie przyrumienione i jakie puchate! z masełkiem chętnie zjadłabym kilka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lekka - wspaniałe te brioszki:), a ja też dopiero z wyjazdu powróciłam i taką bym chętnie zjadła:). Chociaż w gościach nakarmili i owszem:), ale na drożdżowe wypieki to ja mam zawsze ochotę:)
OdpowiedzUsuńLekka, a widziałaś, co Ci dzisiaj zrobiłam? Zamawiałaś w zeszłym tygodniu!
OdpowiedzUsuńI Ty narzekasz, że piec nie potrafisz? Takie wspaniałości :)
OdpowiedzUsuńA może byś przeprosiła mnie tak bez powodu, bezinteresownie, z dobrego serca?! Przepadłam dla tych brioszek!
OdpowiedzUsuńCUDOWNE!
Uwielbiam wszystko co drożdżowe i francuskie niestety też:) Fajne te brioszki. Jeszcze takich nie piekłam:))
OdpowiedzUsuńSuper ta brioszka :) tez uwielbiam te nazwe!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki @ Doctor i @Kaś.:*)
OdpowiedzUsuń@Margarytko, aż się spłoniłam.:) Wyszły faktycznie bardzo piękne, choć na zdjęciach tego nie widać.:) Czasem i tak się zdarza.;)
Niemoralne ciasta?
Zaintrygowałaś mnie tym szalenie.:)
Przesuwają mi się przed oczyma różne obrazy, ale nie śmiem ich nazywać...;)
:)))
A jaką ma mieć skórę tę kurczak?
Gdyby miał chudą byłoby mu widać wszystkie zmarszczki!
:)))
@Kulinarne-Smaki, czy uda mi się powtórzyć brioszkowy sukces, to się okaże, ale we wkurzaniu jestem zawsze skuteczna.
Ryzykujemy?;)
@Kubełku, od razu wiedziałam, że łaskawość to Twoje drugie imię.;)))
Widziałam to dzieło, a jakże, i już zdążyłam Ci złożyć najwyższe wyrazy uznania.:)
@Aniu, coś czuję, że wizyta przyniosła pozytywny efekt.:)
A co do ciasta drożdżowego, to gratuluję, że już wcześniej wiedziałaś, co dobre.:)
@Grażynko, to się ponoć jakoś nazywa, to szczęście pierwszego razu, ale nie pamiętam jak.:)
OdpowiedzUsuń@Anno-Mario, czy zdajesz sobie sprawę jak ogromnego kalibru jest Twoja prośba?;)
No ale... Skoro prosisz... to przepraszam... Tylko sorry, że bez brioszki, bo właśnie, imaginuj sobie, wszystkie co do jednej jakoś... wyszły.:)
@Ilko, szczerze polecam przepis.:)
@Dzolino, nazwa wymiata.:))) Dziękuję.:)
Brioche to mój ulubiony rodzaj drożdżowego pieczywa.Nie znam przepisu, który by był zawodny...
OdpowiedzUsuńTwoje z morelą wyglądają tak...niemoralnie.Tak! Bo ten środek to rozpusta prawdziwa.
Pozdrowienia!
Wizyta jeśli chodzi o "zamierzony efekt" niestety się nie udała...długa historia:), ale jak to mawia nasz ulubiony bohater "nic to":)
OdpowiedzUsuńBrioszki wygladaja zachecajaco. Moj na pewno by je przyjal z wielkim usmiechem i by zajadal. flowerek.com
OdpowiedzUsuń"Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli". Brioszka przekreśli.
OdpowiedzUsuńPoeta (wizjoner) tego nie przewidział, że w 2011 roku na blogu pojawi się ciasto za pomocą którego będzie można skutecznie przeprosić.
Brioszka powinna być naszą potrawą narodową. Żona może przeprosić męża, mąż żonę. Politycy wyborców. Piłkarze kibiców. Kaczyński Tuska i vice versa.
Wielka siła w tym małym ciasteczku.
Super pomysł. Przepraszajmy i nie wzbraniajmy się przed brioszką :)
zdjęcie 1 klasa, jak dla mnie :-) za tak ładne drożdże nikt nie musi przeprasza :-D
OdpowiedzUsuńwow, ale fajny pomysł na brioszki :) I świetny post!
OdpowiedzUsuńŁadniutkie te Twoje brioszki.
OdpowiedzUsuńKurde, kobieto, co by tu zrobić, żebyś mnie mogła brioszkami przepraszać :DDD
OdpowiedzUsuńA ja gratuluję wypieku :)) I tego, że się w końcu zebrałaś, bo chyba było warto, prawda? :-)
OdpowiedzUsuńUściski!
Gratuluję... dla mnie jesteś najlepsza... książka jest Twoja, tylko czekam na adres :-))
OdpowiedzUsuń@Amber, no masz, a ja już zaczynałam myśleć o sobie, jak o bohaterce, która przekroczyła Rubikon, a Ty mi tu, że to żadna sztuka.
OdpowiedzUsuńNie ma to, jak sprowadzić na ziemię obrastającego w piórka.;)
Ty wiesz, że faktycznie te brioszki wyglądają niemoralnie! Że też sama tego wcześniej nie dostrzegłam.;)))
Jasne, że -"nic to", @Aniu - znajdzie się alternatywa i może nawet lepsza? Kto wie?:)
Dzięki, @Flo i @Haniu.:)
@Piotruś, a Ty, czy przepraszałeś kiedykolwiek jedzeniem?
A może sam byłeś przepraszany?
@Auroro, Kochana jesteś.:*)
@Wykrywaczu, dziękuję.:) I mam nadzieję pojawić się u Ciebie niebawem z lepszą wersją.:)
@Turlaczku, całkiem niewykluczone, że będzie niedługo okazja.:)
@Kasiu, bardzo było! Nawet się nie spodziewałam, jak bardzo.:) Dziekuję.:)
Hurra!:) Ogromnie się cieszę! I już do Ciebie piszę!
WIELKIE DZIĘKI, Margarytko!:)
Ostatnio uwielbiam drożdżowe wypieki, kiedyś nie lubiłam. Może to przychodzi z wiekiem, ja również jestem starsza od średniej krajowej:)
OdpowiedzUsuń@Irmelko, a wiesz, może coś w tym faktycznie jest?:)
OdpowiedzUsuńAuć... to ostatnie zdjęcie normalnie może przyprawić o kulinarny orgazm... jest cudowne, obłędnie piękne i smakowite :-)
OdpowiedzUsuńWiedziałam co robię nagradzając właśnie Ciebie :-)
@Margarytko, dzięki, ale super, że Ci się podoba!:)
OdpowiedzUsuńDrugi raz wyszły też dobre, ale mi strasznie urosły.:) Muszę poczytać coś więcej o drożdżowych wypiekach, bo to jednak fascynujące ciasto.:)
Widzisz, coś zrobiła?:)
Widzę i bardzo mi się to podoba :-))) Ja drożdżowe piekę głównie bułki, albo jagodzianki... ale na te brioszki mam wielka ochotę.
OdpowiedzUsuńWiesz, @Margarytko, myślę że spokojnie można ten przepis modyfikować i jak Cię znam, to pewnie zrobiłabyś go po swojemu.:) Ja się ciast tak boję, że jestem wobec przepisów na nie nawet nie tyle grzeczna, co wręcz pokorna.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, jeszcze kilka Twoich akcji i zhardzieję.;)
GENIALNY WPIS!!! :) az sie usmiałam..jak nigdy:) genialnie piszesz..a zdjęcia są tak bezwstydnie apetyczna, ze Ola Boga:)
OdpowiedzUsuńBrioszki nieodparcie kojarzą mi się z moją nauczycielką geografii, która nader często opowiadając o jedzeniu, zawsze musiała zahaczyć o cudny smak brioszek. A ja nigdy nie jadłam takich domowych. I się zastanawiałam, jak też one smakują.
OdpowiedzUsuńWięc, może... :)będzie to brioszka ciekawska!
@Smaczny Domu, dziękuję.:) Cóż mogę powiedzieć - od takich recenzji to skrzydła rosną we wszystkie strony, żyć się chce, pisać się chce i nawet zawieźć aparat do Lublina przestaje być problemem.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i mocno ściskam.:)
@Saxony, coś czuję, jak ta ciekawska przesuwa się powoli od sfery Twoich zainteresowań do sfery możliwości...;)
A jak już się całkiem przesunie, to ja zamieszczę Ci entuzjastyczny komentarz na blogu.:)
Nie to, żebym agitowała, ale warto, uwierz mi - warto.:)
Serdeczności.:)