Jeszcze wczoraj rano było bardzo okej, tak bardzo, że żeby to uczcić strzeliliśmy sobie we trójkę paczkę ptasiego mleczka z galaretką, z czego ja - niedużo, tylko przypadającą na mnie 1/3, a dzisiaj wstaję, wchodzę na wagę i...
Koszmar z ulicy Wiązów.
Niemożliwe stało się faktem.
2 kg więcej!:(
Prima aprilis! Prima aprilis!
Wczoraj było może nie bardzo, ale jednak okej, nie strzeliliśmy sobie mleczka ptasiego, tylko sojowe, we dwójkę, bo córka sojowego nie pije, nie było koszmaru, zresztą nie mieszkam przy ulicy Wiązów, więc nawet gdyby był, to raczej nie przydarzył by się mnie, a gdy stanęłam na wagę pojawiło się na niej:
2,9 kg mniej, niż było 1 marca.:)
Chciałam, tak mocno chciałam mieć 6 z przodu na 1 kwietnia i zabrakło mi do tego głupich 10 dkg.:(
Ale grzechem by było narzekać - w końcu obudziłam się dzisiaj rano już nie z nadwagą, a jako NORMAL!:) Jeszcze nie najnormalniejszy z normali, bo w górnych granicach stanów wysokich, jednakowoż autentyczny NORMAL, czego dowód ecru na czarnym widnieje poniżej.:)
Ale grzechem by było narzekać - w końcu obudziłam się dzisiaj rano już nie z nadwagą, a jako NORMAL!:) Jeszcze nie najnormalniejszy z normali, bo w górnych granicach stanów wysokich, jednakowoż autentyczny NORMAL, czego dowód ecru na czarnym widnieje poniżej.:)
Wyglądam ponoć jak ten gostek z prawej, choć kształty moim zdaniem mam jednak dużo bardziej kobiece;) |
Dlatego nie narzekam i cieszę się (mimo, że NORMAL, to jak wariat:)) - z pokonania najpierw otyłości, potem nadwagi i zgubionych przez jesień i zimę równiutkich 20 kilogramów!:)
Tej radości musi mi teraz starczyć na długo, ponieważ 1 maja, z racji świąt, które wypadają pod koniec kwietnia, nie spodziewam się ujrzeć na wadze większego progresu. Wielkanoc spędzę bowiem w gościach, w domach, w których obchodzi się ją z dziada pradziada tłusto i suto, i w której to tradycji zamierzam uczestniczyć na równi z gospodarzami, starając się nie absorbować ich swoja dietą i nie kreować się z jej powodu na clou programu.
Powiedziałabym więc teraz najchętniej - aby do... czerwca, jednak nie zrobię tego. Jestem już dużą dziewczynką i zamierzam zmierzyć się z kwietniowym wykresem jak równy z równym - będzie on w końcu konsekwencją niczyich innych, jak tylko moich własnych wyborów.
No może nie do końca.
Może wolałabym za 3 tygodnie spacerować ulicami Kopenhagi.
Ale tego akurat się nie da.:)
Tej radości musi mi teraz starczyć na długo, ponieważ 1 maja, z racji świąt, które wypadają pod koniec kwietnia, nie spodziewam się ujrzeć na wadze większego progresu. Wielkanoc spędzę bowiem w gościach, w domach, w których obchodzi się ją z dziada pradziada tłusto i suto, i w której to tradycji zamierzam uczestniczyć na równi z gospodarzami, starając się nie absorbować ich swoja dietą i nie kreować się z jej powodu na clou programu.
Powiedziałabym więc teraz najchętniej - aby do... czerwca, jednak nie zrobię tego. Jestem już dużą dziewczynką i zamierzam zmierzyć się z kwietniowym wykresem jak równy z równym - będzie on w końcu konsekwencją niczyich innych, jak tylko moich własnych wyborów.
No może nie do końca.
Może wolałabym za 3 tygodnie spacerować ulicami Kopenhagi.
Ale tego akurat się nie da.:)
Sporządzanie wykresu wagi umożliwiła mi strona -> Exerceo Lifestyle
hahaha, ale mnie przeraziłaś! ;-P
OdpowiedzUsuńoczywiście, jak to ja, dałam się nabrać ;-P
Gratuluję- super wynik! :)
OdpowiedzUsuńJa też uwierzyłam w dodatkowe kilogramy hihi :)
no to się Tobie udało mnie "nabrać"...;):) gratulacje wyniku...ja zaczynam od poniedziałku;) z przerwami w niedzielę..;) taka metodę stosowałam 3 lata temu i do dziś +/-3 się waga waha...;)...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDałam się złapać na Twój żart :)
OdpowiedzUsuńLekka, ogrooomne gratulacje!
Miłego dnia :)
Pzdr Aniado
Pięknie, bardzo bardzo bardzo serdecznie gratuluję. Moja waga cały czas robi mi żarty i od tygodnia ani drgnie...
OdpowiedzUsuń:) Czytam i w myślach już układam "Nie martw się Lekka, pewnie woda Ci się chwilowo w organizmie zatrzymała stąd taki skok...". Udało Ci się. Gratuluję, bo mało komu się udaje:)i Gratuluję spadku!
OdpowiedzUsuńHehe żartownisia ;) ładny wynik! ja też się przygotowuję fizycznie i psychicznie do świątecznej masakry, choć mam spadek formy z racji stresującego tygodnia w pracy. Zdarza mi się podjadanie słodyczy. Chudnę wolniej, ale troszkę chudnę :)
OdpowiedzUsuń:) No i cóż mam powiedzieć, nadal pełna podziwu i szacunku, żeby mi po tym moim bieganiu tak szybko spadała (oczywiście waga) w dół
OdpowiedzUsuńGratuluję! Kolejny przykład na to, że jak się naprawdę chce schudnąć, to można schudnąć ;)
OdpowiedzUsuńWow!!! ale piękny wykres! gratuluję, 20 kg!!! JESTEŚ WIELKA!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno
Gratulacje! 20 kg w dol to naprawde duze osiagniecie - podziwiam sile woli!
OdpowiedzUsuńGratuluję serdecznie! 20kg mniej!!! Jestem normalnie z Ciebie dumna :) Podziwiam silną wolę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też dałam się nabrać. Gratuluję spadku. A te obrazki są super
OdpowiedzUsuńGratulacje! Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Wam wszystkim za gratulacje.:)
OdpowiedzUsuńMiło było wrócić do domu i zobaczyć tyle serdecznych wpisów.:)
@Auroro,
@Doctor,
@Aniado,
@Kabamaigo
hehe - cieszę się jak dziecko, że mi się udał żart.:)))
Żartowanie wirtualne wychodzi mi chyba jednak lepiej, niż takie realne - bo nikogo więcej nie udało mi się dzisiaj nabrać.;)
@Izaa, metodą, o której piszesz udało mi się utrzymywać niską wagę przez cały mój czas pobytu w US - to naprawdę niezły patent.:)
@Margarytko, zastoje to prawdziwa udręka dietujących. Rozumiem, co czujesz. Mam nadzieję, że waga lada moment ruszy - napisz, kiedy to nastąpi, żebym się mogła cieszyć razem z Tobą.:)
@Aniu, jesteś Aniołem.:)
No, @Turlaczku, święta to prawdziwe wyzwanie. A raczej to, co po nich - ten moment wyjścia z ciągu żarcia - dla mnie zawsze tak samo dramatyczny. Zwalczymy to, prawda?
@Kulinarne-Smaki - nic się nie pochwaliłaś, że biegasz!
OdpowiedzUsuń@Lashqueen,
@Żeńka,
@Maggie,
@Ka.wo,
@Rynn
podziw należy się... mojej kuchni:) - jest naprawdę dobra.:) Bo skuteczna.:)
@Kabamaigo, powinny być jeszcze w damskiej wersji, no ale niech im.;)
gratuluję! czytając o 2 kilo na plusie aż mi lekko serce stanęło. toż to byłby rzeczywiście koszmar :)
OdpowiedzUsuńJakoś mi to umknęło, ale prawda jest taka, że dopiero zaczynam. Jak przyniesie to skutki to z pewnością coś o tym napisze, bo dieta nie jest moją mocną stroną :(
OdpowiedzUsuńHeh.. u mnie niestety plus 15 :/ Próbowałam dietę Dukana, lecz nie każda dieta jest dla każdego.. niestety. Ponieważ wcześniej miałam problem z żołądkiem., to po dwóch dniach stosowania się do zasady żadnych macznych chude mięso .. rozbolał mnie żoładek. Wróciłam do chleba.. i staram się stosować dietę 1000 kalorii ( 10 lat wstecz zrzuciłam 20 kg) ale teraz niestety gorzej mi to idzie ponieważ w między czasie przeszłam kilka operacji jelit.. nie mogę sobie teraz już pozwolić na głodówki.. bo kończy się to omdleniami a skutek jest taki że wtedy zjadam dwa razy tyle i byle co. Jakiekolwiek zapychacze.. ( niby zdrowe bo konsultowałam z gastrologiem ) typu "pęczniejący" błonnik tez nic nie dają . A antidotum na zmniejszenie łaknienia nie ma. No może jest .. siła woli.. oddziaływanie naszego mózgu.. Co u mnie nie działa..
OdpowiedzUsuńMoją zgubną stroną są słodycze i ciężko mi z nimi się rozstać.
Dziękuję bardzo za pamięć :)
@Kaś, to było preludium przed majem...
OdpowiedzUsuń@Kulinarne-Smaki - trzymam zatem kciuki i życzę wytrwałości.:) Moją słabą stroną jest z kolei aktywność fizyczna. Chcę to zmienić, ale tak trudno mi się zmobilizować.
@Grażynko, oczywiście, że nie każda. I dla mnie Dukan okazał się nie do wytrzymania. Osobiście nie polecam też diety 1000 kcal, choć również schudłam na niej bardzo dużo.
Trudno mi coś Ci radzić, bo to, co pomaga mi, przecież niekoniecznie musi pomóc Tobie.
Jednak...
Na pewno, NA PEWNO nie jest to siła woli - ten warunek spokojnie możesz wykluczyć - jest przydatny do tego, żeby schudnąć, ale nie konieczny, wręcz peryferyjny.
W każdym razie ja czymś takim nie dysponuję za grosz.
Oddziaływanie mózgu...
Co konkretnie masz na myśli? Możesz napisać?
A słodycze... O... o słodyczach to dopiero sobie możemy porozmawiać...:
Lekka, gratuluję. 20 kilo to nie lada wyzwanie. A moje ciasto, które robię z myślą o Tobie i z Twojej inspiracji czeka już w lodówce.
OdpowiedzUsuńLekka - tylko 2 łyżki oliwy!
Poznajesz?
Zamawiałaś!
Zobaczymy, jak się uda.
Oddziaływanie mózgu.. Gdyby podano Ci placebo ( substancję zupełnie obojętną ) pod przykrywką złotego środka na odchudzanie i powiedziano: Mamy wspaniały środek dla pani ,nie będzie pani po nim czuła głodu. Musi pani tylko duuużo pić. Jak wiadomo, same już picie dużych ilości płynów redukuje uczucie głodu. Ale Ty myślisz.. „Wspaniały środek , wspaniale działa” i nawet jeśli po raz kolejny sięgasz po to placebo z mniejszą ilością płynu to w głowie masz już zakodowane że TO działa i nawet jeśli wypijesz mniej , to twój mózg zakodował, że to syci.. więc czujesz się nasycona :)
OdpowiedzUsuń@Kubełku - dzięki.:*)
OdpowiedzUsuńChyba się domyślam i trzymam kciuki.:)
@Grażynko, to czyste NLP, bazowanie na mechanizmach. A co z rozumem? Dlaczego nie przestać traktować siebie jak bezwolną maszynę, a zacząć jak CZŁOWIEKA?
Super! Fajnie że podchodzisz to tego planu w taki sposób a nie inny!
OdpowiedzUsuńhttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Powiem Ci szczerze, że niestety ( a wiem to ze swojego doświadczenia ,gdy się już raz odchudzałaś, to niestety drugi i każdy kolejny raz jest coraz trudniej zrzucić wagę. Dlaczego? Niewiem.. Może dlatego, że z wiekiem jest inny metabolizm. A mając w pamięci wspaniałe wyniki końcowe czyli minus 20 kilo człowiek się wkurza, że teraz tak nie jest.. Nie pamiętam dokładnie ILE potu mnie to kosztowało.. ale pamiętam dokładnie jak załozyłam pierwszy raz mini i wskoczyłam w rozmiar 36 z rozmiaru 46 .. A teraz ja bym chciała już, teraz szybko zrzucić te 20 kg.. Zaczynam powielać schemat ( intuicyjnie do poprzedniego ) ale TO NIE DZIAŁA Tak SAMO.. więc się łapię za „złote środki” które okazują się być niczym innym jak kolejnym niewypałem..
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, @Grażka, trudniej, ale nie niemożliwe. Wcześniej 2 razy schudłam 30 kg w 6 miesięcy, teraz - 20. Mniej, ale to wciąż przecież bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńI pociąg do złotych środków też mam. Gdybym nie miała, nie sięgnęłabym teraz po Dukana. Ja naprawdę dobrze wiem, o czym mówisz.:)
Lekka, wielkie gratulacje:) i zycze wytrwalosci w dazeniu do celu:)
OdpowiedzUsuńŁadny wynik, gratuluję! Powinnam wziąć z Ciebie przykład.
OdpowiedzUsuńOj ty niedobra kobietoooo!!!! A ja sie tak zmartwilam, ze faktycznie tak ci waga skoczyla ;P
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze to jednak dowcip :)
U mnie na razie wagowo tez naminusie, wiec jest dobrze. Wiecej pokomentuje, jak wroce z dzieciem od ortodonty, bo teraz musze spadac - paaaa!
Ps. Ja tez chce taki wykres miec. Ciekawe, czy umiem go zrobic...?
Dzięki @Ago.:)
OdpowiedzUsuń@Haniu, jesteś klasą dla samej siebie. Wcale nie musisz brać przykładów, wierz mi.:)
Jasne, że żart, @Małgoś.:) Wciąż się trzymam.:)
I jak widzę Ty też.:)
Umiesz, tam się jedynie wpisuje wzrost, wagę i... już!:)