No i nadszedł moment wyznania tej szokującej prawdy - ostatnio zupę ugotowałam w maju 2008 roku.
Wiem, wiem - niewybaczalnie dawno.
Wcale nie dlatego, że nie lubię zup, bo bardzo lubię.
Nie dlatego też, że mi się ich nie chce gotować, bo cóż to za różnica jaką konsystencję ma to, co przyrządzam - stałą, czy płynną?
Ani nie dlatego, że zupy bawią mnie jednak ździebko mniej, niż inne potrawy - w końcu komicznych obiektów wokół nie brakuje - wcale niekoniecznie muszą za nie robić akurat zupy.
Może np. córka:
Może np. córka:
***
Ja: - "Co robisz?"
Ona: - "Aktywnie leżę."
Ja dzwonię: - "Słuchaj, gdzie jesteś? Kupiłabyś coś?"
Ona: - "Jeszcze w Chełmie, a co trzeba?"
Ja: - "Seler naciowy. Wiesz jak wygląda seler naciowy?"
Ona: - "No nie wiem, ale poradzę sobie."
Ja: - "No to super! Bo wiesz, WCZORAJ byłam na rynku..."
Ona - przerywajac mi: - "Mam być dostawcą selerow czy badaczem historii starożytnej?"
Ona: - "Jeszcze w Chełmie, a co trzeba?"
Ja: - "Seler naciowy. Wiesz jak wygląda seler naciowy?"
Ona: - "No nie wiem, ale poradzę sobie."
Ja: - "No to super! Bo wiesz, WCZORAJ byłam na rynku..."
Ona - przerywajac mi: - "Mam być dostawcą selerow czy badaczem historii starożytnej?"
Ona dzwoni: - "Czy nie przechowałybyśmy Niemca?"
Ja - totalnie zaskoczona: - "Niemca? To Żydów się przechowuje chyba."
Ona: - "W XXI wieku - Niemców. Teraz nie mamy wojny tylko wymianę międzyszkolną..."
***
Ja - totalnie zaskoczona: - "Niemca? To Żydów się przechowuje chyba."
Ona: - "W XXI wieku - Niemców. Teraz nie mamy wojny tylko wymianę międzyszkolną..."
***
Tak więc niewielka popularność zup w moim domu ma miejsce również nie dlatego, że mnie one średnio śmieszą.
Nie jem ich i tym samym nie gotuję, bo jak się człowiek odchudza i ogranicza z ilością przyjmowanych pokarmów, to zupa, będąca w większości płynem, kradnie mu miejsce przeznaczone na konkretny posiłek. I potem chodzi się głodnym. No a niestety obiady z dwóch dań to menu w mojej rodzinie zarezerwowane wyłącznie na uroczyste okoliczności, nie na codzień.
Skąd więc teraz ta nagła zmiana frontu?
Głównie przez Anię, która na swoim blogu rozpisała -> konkurs na zupę i tego, i wiosenną:).
Ale też bo... cóż... nie da się ukryć, że przyda mi się więcej niż odrobina kulinarnej wstrzemięźliwości po przesadnie rozpasanych Świętach.
A także, ponieważ już mi się chciało zupy.:)
No i na koniec, żeby nie było na blogu brzydkiej dziury w menu.;)
Oto zupa:
Wiosenna w sposób tak nieprzyzwoity, że aż się zastanawiam, czy wypada się tym tak publicznie afiszować - tyle wiosenności naraz może zawstydzić.
Może wywołać na twarzy rumieniec.
Albo nawet niebezpiecznie pobudzić.
A wiadomo, że nie w każdych okolicznościach ekscytacja bywa tak samo pożądana.
Na przykład zimą, dajmy na to - skosztowałby człowiek wiosennej zupy, napalił się ciut nie euforystycznie, wybiegł w tym stanie na dwór i zaraz bach... złapał katar, albo się pośliznął i nie daj Bóg uszkodził.
Jakież to katastrofalne skutki mogłoby przynieść - dla gospodarki i życia społecznego!
Dlatego wiosenne zupy zdecydowanie lepiej jeść jednak na wiosnę. O tej porze roku nawet silne pobudzenie da się zawsze sensownie zagospodarować - skopać działkę, pojeździć na rowerze, upleść wianek z kwiatów... No jakoś tam sobie można w każdym razie poradzić z energią, która po takim posiłku nic tylko roznosi i roznosi.:)
No to jemy, Kochani?:) Tę zupę wiosenną na wiosnę?:)
Jemy!:)
Składniki na 8 porcji:
- 2 łyżeczki oliwy z oliwek
- 2 pory (tylko biała i jasnozielona część) grubo posiekane
- 1 średnia grubo posiekana cebula
- 2 rozgniecione ząbki czosnku
- 1 mała główka młodej kapusty grubo posiekanej
- 1 mały pęczek liści botwiny grubo posiekanych
- 2 średnie młode ziemniaki pokrojone na duże kawałki
- 2 młode marchewki grubo posiekane
- 2 szklanki bulionu z kurczaka /z uwagi na konkurs użyłam bulionetki Knorr/
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 szklanki mieszaniny porteru i jasnego piwa w proporcjach 1:1
Wykonanie:
- Rozgrzej oliwę na dużej patelni na średnim ogniu. Dodaj pory i cebulę, smaż aż zmiękną ok. 5 minut. Dodaj czosnek, smaż kolejne 2 minuty.
- Całość przerzuć do garnka, dodaj kapustę, botwinę, ziemniaki i marchew. Zalej wszystko gorącym bulionem i dodatkowymi 4 szklankami wrzątku. Posól, wymieszaj i zagotuj.
- Zmniejsz ogień i gotuj zupę 50 minut na małym ogniu, pod częściowym przykryciem, żeby ulotniły się z niej kapuściane zapachy.
- Zupę zblenduj, dodaj piwa, wymieszaj, całość podgrzewaj jeszcze przez 2-3 minuty, aż alkohol zupełnie wyparuje i podawaj.
Można naturalnie z groszkiem ptysiowym, niemniej byłby to jednak niepotrzebnie wysokokaloryczny i mało wartościowy, choć rzecz jasna bardzo smaczny wybór.
Lepsze byłyby grzanki albo pełnoziarnista bagietka, plus niewielki dodatek startego parmezanu.
Ja użyłam stostowanej bagietki czosnkowej - mniam.:)
Gotowe!
Źródło - "Potęga warzyw"
Edit:
Hurra, hurra, hurra i się udało i będę sobie teraz blendowała do woli i co mi pod blender podejdzie -> Wyniki konkursu - Bajkorady! Wiosenne zupy to jednak potęga!:) Dziękuję Ci, Aniu!!!:*)