"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."

czwartek, 14 lipca 2011

SZASZŁYKI Z TOFU

Sezon grillowy w pełni, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że popełniłam dotąd zaledwie jedne -> szaszłyki!
Co za kosmiczna fopa;)!

Wszystko dlatego, że rzadko mam sposobność uczestniczenia w tej rozrywce na łonie natury i moje grille są przeważnie rodem z całorocznego piekarnika. Ale to przecież nie znaczy, że nie mogę wejść w konwencję, prawda?

Pozwolicie, że z tofu wejdę.:)

Dotąd jadłam je jeden raz zaledwie i za nic nie mogę sobie przypomnieć, jak mi smakowało, z czego prosty wniosek, że szału nie było
Dopiero niedawna lektura artykułu Agnieszki Kręglickiej o -> tofu uświadomiła mi dlaczego.

"Tofu budzi się do życia, kiedy zanurzamy je w przyprawach."

I wszystko jasne!
Zaniedbany ceremoniał budzenia sera!

Uzbrojona w tę bezcenną wiedzę sięgnęłam po otrzymane w prezencie tofu i tu niespodzianka - okazało się bowiem, że nasza niby to śpiąca tofowa królewna jest najpewniej trzeźwa jak liść o poranku, ponieważ wpakowana przez producenta po pachy w bazylię i rozmaryn, w myśl zasady Pani Kręglickiej, niechybnie pozbawiona została szansy nawet chwilowego zmrużenia oka.:)

Co na to ja?
Przede wszystkim nie wpadłam w panikę (nieprawdopodobne jaka bywam czasem dzielna), tylko zmodyfikowałam przepis na marynatę, ufając, że to dobra decyzja i że moje tofowe szaszłyki nie wyjdą jednak bezpłciowe.

Nie wyszły.

Tzn. bezpłciowe nie wyszły.:) 
Zarówno w smaku, jak i w konsystencji okazały się charakterne dokładnie w sam raz.:)
I tak stałam się fanką twardego, ziołowego tofu w kostce, które mam nadzieję nabędę w takiej postaci również w Polsce. 
Niewykluczając południowo-wschodniej.:)

Składniki (porcja dla 3 osób):
  • 250 g twardego tofu
  • 1 mała czerwona papryka /użyłam 1/2 czerwonej i 1/2 żółtej/
  • 1 bardzo mała cukinia
  • 12 małych pieczarek umytych i osuszonych
Marynata:
  • Sok i skórka starta z 1 cytryny
  • 1 zgnieciony ząbek czosnku
  • 1/2 łyżeczki posiekanego rozmarynu /pominęłam/
  • 1/2 łyżeczki posiekanego tymianku /pominęłam/
  • 1 łyżka oleju z orzechów włoskich /użyłam sezamowego/
Wykonanie:
  1. Wymieszaj składniki marynaty.
  2. Ser odsącz, osusz papierowym ręcznikiem i pokrój w kostkę na 18 kawałków. Wrzuć do marynaty, dokładnie w niej obtocz i odstaw na 30 minut.
  3. Namocz w wodzie 6 drewnianych szpadek.
  4. Wydrąż paprykę i pokrój ją na ok. 2,5 cm kawałki. Blanszuj ją przez 4 minuty we wrzątku, następnie zahartuj zimną wodą i odstaw do ocieknięcia /dzięki temu zabiegowi nie będzie pękała przy nadziewaniu na szpadki i szybciej się upiecze/.
  5. Obieraczką do warzyw obierz cukinię w taki sposób, żeby pozostały na niej wąskie pasy skórki. Pokrój ją na 2,5 cm kawałki.
  6. Nastaw piekarnik na funkcję grillową.
  7. Na szpadki nadziewaj po kolei tofu, paprykę, cukinię i pieczarki. Posmaruj je pozostałą marynatą.
  8. Opiekaj szaszłyki ok. 6-10 minut, co pewien czas je odwracając i smarując resztą marynaty. Podawaj gorące.
Gotowe!


Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"

39 komentarzy:

  1. Wygląda doskonale, ale nigdy nie jadłam tofu. Czyżby czas spróbować? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takim pomysłem to jestes zachwycona! Nie dość że grillowane to jeszcze tofu :) Super!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Slyvvio, jakby co, to celuj od razu w takie ze sklepu ze zdrową żywnością - jest od wejścia lepsze. No nie wiem, czy każde, ale te dwa, które jadłam to jak niebo i ziemia.:)

    @Doctorku - też uważam, że super!:) A ile to protein!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tofu w marynacie ma charakter i jest bardzo smaczne, miałam okazję smakować. Na takiego zdrowego grilla, to chętnie bym się do Ciebie wprosiła. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa, czyli ja go po prostu nie obudziłam, dlatego uznałam tofu za trocinowe bezsmakowe coś czego więcej nie spróbuję!!! Od czasu jakiegoś jednakże mam ochotę na ponowne podejście do tego serka. a po Twoim przepisie i artykule Pani Kręglickiej (za który serdecznie dziękuję, zaraz się biorę za czytanie w tak zwanym międzyczasie w pracy) wezmę się na pewno. I tak oto pchasz mnie w objęcia tofu, i mam nadzieję że już więcej, jedząc je nie powiem "to fu!".
    Ściskam mocno i jednocześnie upraszam o zmniejszenie liczby komplementów na mój temat bo się rumienię zanadto. :)))
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że zaczyna się i u Ciebie przygoda z tofu ;) Teraz jakiś czas nie jadłam, muszę znowu kupić. Szaszłyki bardzo apetyczne, jak będzie pogoda na grilla- chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie jeszcze gorzej... żadnego grilla nie popełniłam w tym sezonie. Szaszłyki co prawda jadłam, ale restauracyjne - a dla mnie to nie to samo. A te z Twoich zdjęć wyglądają niesamowicie i kuszą mnie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Kamilo, myślę, że to naprawdę dobry, a może i jedyny sposób na tofu. Będę jeszcze eksperymentować, bo mi się spodobało.:)
    Więc jakbyś tak przypadkiem przejeżdżała pod ukraińską granicą, to daj cynk - włączę grilla.;)

    @Monia, cóż, będę brutalna, ale wygląda na to, że jadłaś tofu w śpiączce! To jest do przeżycia (w końcu sama żyję), choć pogodzić się z tym może być trudno. Trzymaj się, maleńka...
    ;)
    Ja Cię pcham w objęcia tofu, które Ty najpierw musisz wyrwać z objęć Morfeusza - skomplikowana operacja logistyczna, ale kto mógłby daj jej radę, jak nie Ty? Jesteś w końcu mojego pokroju - też dzielna.;)

    Redukcji komplementów nie będzie.
    Komplementowej anoreksji mówię stanowcze - nie!
    :)

    @Kikimoro, tak podejrzewam, że z prawdziwego grilla byłyby jeszcze lepsze, choć i temu nic nie brakuje, naprawdę.:)
    "Przygoda z tofu" - brzmi ciekawie.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kapitalne te szaszlyki! A z tofu mam podobne doswiadczenia: na poczatku nie moglam sie z nim zaprzyjaznic, a potem odkrylam, ze "ozywa" dopiero w odpowiednim towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. hehe, ja miałam dokładnie tak jak ty, wcześniej jadałam tylko tofowego śpiocha i mnie nie powalił, a wręcz zniechęcił tylko do siebie:) czas go obudzić!

    przez te bajkowe konotacje, pomyślało mi się (a może ten proces nie zaszedł;) że to dobrze, że jak się cmoknie takie tofu, to że się nie zamienia w żabę albo w królewnę (nie pamiętam jak to leciało) :)

    ps. piękne foty! tą ostatnią oglądałam z otwartą buzią z nadzieją, że szaszłyk się zmaterializuje i w niej wyląduje:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. @Aniu, i czy w związku z tym odkryciem cokolwiek zamierzasz? Jakiś zwrot akcji w kierunku bardziej grillowym?;)
    Dobry grill nie jest zły.:)

    @Maggie, dzięki.:) Całe życie człowiek się uczy.:)
    I bardzo dobrze!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z Goh. - zdjęcia fenomenalne.
    tofu w letargu mówię nie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje szaszłyki wyglądają smakowicie:) Mam w planach grillowe szaleństwo w niedzielę (o ile pogoda się nie popsuje) i myślę właśnie nad szaszłykami:D Pomyślę nad takimi z tofu właśnie, choć nie wiem czy mojemu Kochanemu będą smakować;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahaha, ale dajecie równo dziewczyny.:)))
    Tofu - śpioch, tofu w letargu.:))) To ja jeszcze dołożę - comę-tofu.:)))

    @Goh, wszystko pomieszałaś!:))) Ta żaba nie spała!
    Żaba była panem młodym tym od Calineczki! Która zamarzła sprzedając nieprzyprawione tofu na Strogecie w Kopenhadze.
    Coś się dawno nie czytało Braci Grimm i takie skutki.
    ;)))
    Dzięki za miłe słowa o zdjęciach.:)
    Tobie, @Monia też.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. a to nie było tak, że tofu miało siedmioro braci - parmezan, ementaler, radamer, camembert, gruyer, edam i brie - i było z nich najmłodsze i najpiękniesze i najmądrzejsze, i poszło szukać kwiatu paproci do siedmiomilowego lasu ale przyszła buka i wszystkich zjadła???

    OdpowiedzUsuń
  16. @Monia - tak!!! Tak!!! Już teraz pamiętam!!! Szło 80 dni dookoła świata!!! A potem nastał ten straszny koniec...

    Tylko... to ja już teraz nie wiem.
    Kto, kogo, kiedy i GDZIE właściwie całował?
    Hahahaha.;))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  17. bardzo apetyczne!Dziękujemy za dodanie całej serii pięknych zdjęć, czekamy na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  18. @Blackdiamondin, dziękuję.:)
    Porządnie zamarynowane tofu nie powinno wzbudzić niechęci męża, a z grilla będzie miało dodatkowo taką twardawą, bardzo fajną konsystencję smażonego twarogu. U mnie w domu męskiej ekipie smakowało nawet bardzo, choć powiem szczerze, że podawałam je z duszą na ramieniu.:) Myślę, że sporo też zależy od jakości tofu.:)

    @Wykrywaczu, a ja dziękuję za miłe słowa i publikację.:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie jadłam jeszcze tofu grillowanego. Bardzo lubię tego rodzaju dania na letnie upały. U mnie dzisiaj można powiedzieć danie bardziej "konkretne". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Co do tofu, to ja mam porównanie z surowym mięsem- próbował ktoś jeść nie przyprawiony schab, lub piersi z kurczaka? Ohyda przecież. Z tofu tak samo- ma przyjemną konsystencję, a smak zależy od przypraw.

    Świetny pomysł.
    Ja ostatnio robiłam na grilla tak: kuleczki wołowe z marynaty pomarańczowo- winnej, surówkę z młodej kapuchy i brakowało mi jakiegoś czegoś, co by zastąpiło pieczywo. I zrobiłam prawie takie same szaszłyki, jak Twoje ;)) ( prawie robi wielką różnicę ;))) tylko zamiast tofu były bakłażany ( cukinia, bakłażan, papryka, pieczarki, marynowane w oleju rozmarynowym - zrobiłam se kiedyś taki olej z pestek winogron, do którego dołozyłam gałązki rozmarynu i coś tam jeszcze, co mi się nawinęło. Znaczy- różnie aromatyzowałam oleje, ale taki rozmarynowy tez. Wykorzystuję do marynat najczęściej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzeba z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że tofu budzi kontrowersje :)
    Na dowód tego przytaczam fragment wywiadu z Johnem Cleese z Monty Pythona:

    Dziennikarz: Wyobraźmy sobie, że ma pan przez siedem dni władzę absolutną. Siódmego dnia pan odpoczywa, to już tradycja, ale co przez pierwszych sześć? Pamiętamy, że świat został już stworzony.

    John Cleese: Po pierwsze zakazałbym wszystkim mężczyznom noszenia tupecików. Mężczyznom w USA zakazałbym noszenia tych dziwnych workowatych szortów. Na osoby, które jedzą ser tofu, nałożyłbym krótkie wyroki więzienia. Na koniec wydałbym dekret, na mocy którego Uma Thurman zostałaby moją żoną.

    Gdyby Cleese wykonał szaszłyki według powyższej procedury pewnie zmieniłby zdanie.
    Jak znam życie to nie wykona i będzie żył w przeświadczeniu, że za jedzenie tofu trzeba karać.
    Co do tupecików to się nie wypowiadam (facet musi się pogodzić z tym, że czasami najlepiej w życiu wychodzą włosy). Workowate szorty lubię. Uma Thurman prywatnie mnie nie interesuje bo jestem zajęty (jakby co, to szkoda jej czasu).
    Najważniejsze jednak dla nas wszystkich jest to, że zdecydowanie tofu jest zdrowe (i na marginesie to fotogeniczne toto fu).
    My to wiemy (Cleese nie musi).

    OdpowiedzUsuń
  22. Z tofu przygodę miałam 3 razy i 2 razy było ok. Ale bez szału. A ten jeden raz to porażka ale to pewnie dlatego, że to ten pierwszy raz...;)
    A to marynowanie to mi się podoba i jak dorwę tofu to spróbuję bo nie ma to jak proteiny :)
    Ach to ostatnie zdjęcie - chciałabym się w nie wgryźć...nie w zdjęcie, w szaszłyka:)

    OdpowiedzUsuń
  23. nie ajdlam nigdy tofu, ale jak tak patzre na Twoje zdjecia i te smakowite szaszlyczki to z checia bym sie skusila:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zanim przeczytałam Twój wpis miałam srodze skrytykować tofa za jego bezpłciowość właśnie ;) Ale skoro piszesz, że w marynacie nabiera charakteru...hm...to może spróbować? :)

    Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Tofu jeszcze przede mną. Zresztą ciężko dostać w tej południowo-wschodniej części naszego kraju

    OdpowiedzUsuń
  26. jadłam raz tofu, ale nie wiedziałam jak je przyrządzić, przepraszam - obudzić! :) wyszła mi papka bez smaku, wyglądała - i jak się domyślam smakowała - zupełnie inaczej niż twoje szaszłyki..
    fajna alternatywa dla tradycyjnych szaszłyków z mięsem.
    Lekka, z południowo-wschodniej Polski jesteś? no proszę, Sąsiadka ;)
    dziękuję za miłe słowa dotyczące bloga, też mam nadzieję że zapału i weny nie zabraknie ;).

    OdpowiedzUsuń
  27. @Ewo, faktycznie jest lekkie - stanowi wspaniałą przeciwwagę dla często nieco zbyt tłustych i ciężkostrawnych dań serwowanych podczas grilla.:)

    @Agik, szczerze powiem, że w mojej opinii nieprzyprawione tofu smakuje jeszcze gorzej, bo jak coś, czego... nie ma - jeśli rozumiesz, o co chodzi. To takie przełożenie Jana Baptysty Grenouille z Pachnidła na grunt smakowy - tamten też budził niechęć, tylko dla odmiany brakiem zapachu.
    Ewidentnie coś w tym jest.:)

    O ile się orientuję to tofu występuje w co najmniej dwóch konsystencjach - twardej i miękkiej. Z tego co pamiętam, poprzednio jadłam to miękkie tofu. Teraz już wiem, że wolę twarde.
    Tylko jeszcze znajdę sobie ulubiony gatunek.:)

    Super pomysł na wegetariańskie szaszłyki! Rozmarynowe warzywa smakują wybornie...:)
    I też pomyślałam sobie, że można w tym przepisie zrobić więcej marynaty i dodać do niej jeszcze i warzywa.:)

    Hahaha.:))) Dobre, @Piotrusiu.:)))
    Przed Tobą szansa, jakiej nie dostał od losu Cleese (prawdopodobieństwo, że odwiedzi mojego bloga jest równe pewnie minus 1000) - skosztowania moich szaszłyków i wyrobienia sobie samodzielnej opinii nt. tofu.
    I jeszcze masz tę przewagę nad innymi, że w zasięgu ręki - dobry, sprawdzony ser.:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiesz, @Agnieszko, wydaje mi się, że tofu nie zaszkodziłoby marynowanie nawet dłuższe, niż półgodzinne, no chyba, że będzie już podrasowane, jak np. to.:)
    A eksperymentowania naprawdę jest warte, prawda?:)
    Dziękuję.:)

    @Ago, grunt to dobry początek - jesteś przynajmniej do przodu o informacje z artykułu Kręglickiej - bezcenne.:)

    @Escapade, miało go znacznie więcej, niż pozostały składnik szaszłyków, czyli warzywa - smakowało naprawdę dobrze.:)
    Pewnie da się żyć bez tofu, ale skoro jest takie zdrowe, to jednak może warte zachodu?:)

    OdpowiedzUsuń
  29. @Kabamaigo, chyba tylko sklepy ze zdrową żywnością mogą nas uratować.:) Piszę "nas", choć może Ty masz większe możliwości - nie wiem, w jakim mieście mieszkasz.:)
    Widziałaś? Strona z pożyczonymi przepisami przestała istnieć.

    @Audrey, pewnie kupiłaś miękkie tofu, jak i ja za pierwszym razem.:)
    Alternatywa bardzo fajna, bo to w końcu całe mnóstwo białka plus mnóstwo innych zalet - samo zdrowie.:)
    Też jesteś stąd?:) Lubelskie?:)
    Trzymam kciuki.:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nigdy nie jadłam tofu i po raz kolejny żałuję że tego nie zrobiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja rowniez nigdy nie jadlam tofu,i napewno nie wiedzialam o rytuale wczesniejszego moczenia go w ziolach..po przeczytaniu jednak Twojego wpisu jestem sklonna ubrac sie i pobiec do najblizszego sklepu i kupic....niestety najblizej czynny sklep o tej porze to hmmm jakiekies 10km stad;((

    OdpowiedzUsuń
  32. Front grillowy chętnie zastosuję - ale pogoda niech się wreszcie poprawi, bo w strugach deszczu to średnia przyjemność:)

    OdpowiedzUsuń
  33. @Kulinarne-Smaki, nie żałuj, to cudowne mieć przed sobą nieznane!:)

    @Ewo, mam podobnie daleko - 12 km.:) Do sklepu ze zdrową żywnością, w którym nawet jeszcze nie wypatrzyłam tofu.:) Nic to, co się odwlecze, to nie uciecze.:)

    @Aniu, powiedzmy sobie szczerze - grill w strugach deszczu to wręcz żadna przyjemność, no chyba, że jest na jakiejś osłoniętej werandzie, a deszcz to nie tropikalna ulewa. Czekamy więc.;) U nas dzisiaj słońce, ale zimno...
    Serdeczności.:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja wierze, ze one sa dobre i na pewno kiedys tez przygotuje takie szaszlyki. Narazie przekonalam sie jednak do wedzonego tofu, ktore uwielbiam, ale naturalne, zatopione po pachy w ziolach moze tez w koncu przejdzie.Na szczescie w DE z zakupem tego cuda nie mam i korzystam dosc czesto :)

    OdpowiedzUsuń
  35. @Flowerku, informacją o wędzonym tofu bardzo mnie zainteresowałaś. Rozejrzę się za nim będąc w Danii, bo jak mniemam u nich też raczej nie można narzekać na brak ciekawej oferty tego typu produktów.:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak dostaniesz, to koniecznie sprobuj, bo w smaku jest naprawde ciekawe. Moje corki myslaly, ze to kielbasa :) Mam u siebie na blogu tez (narazie tylko) 2 przepisy z tymze tofu.Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. No właśnie, @Flowerku, to kolejny znakomity sposób na bezpłciowość tofu.:) Oczywiście zajrzę do Ciebie.:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja czasami jadam tofu, z wiekiem i doświadczeniem - coraz chętniej. Najbardziej smakuje mi zamarynowane smażone w woku lub na patelni albo wędzone podane z warzywami jako potrawa jednogarnkowa. Wędzone tofu pokrojone w kosteczkę i usmażone na oleju dodaję też tam, gdzie "normalni" ludzie dodają wędzonkę, skwarki itp (np. do żurku, do fasolki po bretońsku). W poznawaniu zalet tofu pomaga mi książka "Zaskakujące tofu", polecam - fajna, pomysłowa, ładnie ilustrowana i co najważniejsze - zawiera bardzo dużo fajnych, zaskakujących przepisów. A Twój pomysł na szaszłyki wypróbuję na pewno, ale intryguje mnie, gdzie udało Ci się kupić tofu naszpikowane rozmarynem i bazylią? Twoja nadzieja, że kupisz takie w Polsce może się okazać płonna nie tylko w jej południowo-wschodniej części, bo ja w części zachodniej (Wielkopolska) nigdy takiego tofu nie spotkałam. Jedyne dostępne to: naturalne, wędzone lub marynowane, a silken-tofu (czyli jedwabiste) dostępne jest tylko przez internet. Jak więc poradzimy sobie z tym problemem? Zrobimy inną marynatę? Bogatszą? Pokombinuj, bo ja teraz wcale nie mam czasu - prowadzę księgarnię, a zaczął się właśnie sezon podręcznikowy, więc mam "urwanie głowy". Czekam więc na gotowca, liczę na Ciebie...
    Pozdrawiam gorąco - wegetarianka.

    OdpowiedzUsuń
  39. Hej, @Hajduczku!:)
    Smażone musi być jeszcze lepsze, jak wszystko, co smażone. Przynajmniej dla mnie.;)
    Tego wędzonego koniecznie muszę spróbować - narobiłyście mi obie z Flowerkiem niezłego smaka.:) I ten pomysł z zastąpieniem wędzonki - super! Sama nigdy bym na to nie wpadła, ale bo też nie miałam pojęcia, że istnieje takie tofu.:)
    O tej książce ktoś już pisał... Nie wiem czy nie Kinga przypadkiem - rozejrzę się za nią na Allegro.
    Hajduczku, to tofu - jedno opakowanie - przywiózł mi Piotr z Kopenhagi, ze sklepu z ichnią zdrową żywnością - było tak dobrze przysmaczone ziołami, że nadawało się do jedzenia wprost z opakowania. Zmartwiłaś mnie wiadomością, że to nie jest ogólnie dostępny produkt.:(
    Może dłuższe marynowanie?
    Co o tym sądzisz?
    Życzę udanych interesów i tego, żeby Ci się jednak udało utrzymać głowę na swoim miejscu - może się jeszcze przydać.;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mnie cieszy każdy wpis, a Twój szczególnie.:)

Jeśli piszesz jako Osoba Anonimowa, podaj swoje imię albo nick - będzie mi miło wiedzieć z kim rozmawiam.:)

Dziękuję.:)

Blog jest obecny w serwisie

TOP 10 ostatniego miesiąca