Zainspirowana aż trzema akcjami naraz (-> Zielono mi, -> Ryby!!! oraz -> Z Widelcem po Azji) postanowiłam wykorzystać dzisiaj jeden z trzech moich ulubionych przepisów na rybę (z których aż dwa są na curry) - tj. przepis na curry tajskie zielone.
Wybierając się na zakupy byłam święcie przekonana, że tym razem przechytrzę kapryśny rynek, bo nie nastawiłam się na żaden konkretny gatunek ryby, a jedynie na jej najpopularniejszą formę - filety. Jakoś sobie nie wyobrażałam, żeby w 70-tysięcznym mieście nie było Świeżych Rybnych Filetów Wszystko Jedno Z Czego.
Jak się okazało moja wyobraźnia jednak okrutnie ograniczoną jest.
Otóż właśnie NIE BYŁO.
(...)
Wiem, że trudno uwierzyć w to, co teraz powiem, ale:
i całe szczęście,
bo w ten sposób miałam przyjemność zakupić halibuta.:)
Pal sześć, że mrożony.
Pal sześć, że z 20% glazury.
Pal sześć, że drogi, jakby się go nie łowiło w Oceanie Atlantyckim a wydobywało metodą odwiertu na Marsie.
Wszystko nieważne - najważniejszy jest sam halibut - ryba o śnieżnobiałym, zwartym ale niezwykle delikatnym i soczystym mięsie - rozwarstwiającym się (co uwielbiam) na takie duże, grube łupki a przy tym zwyczajnie i po prostu pyszna.
Zielone curry przyrządzałam już wcześniej i to nie raz (co jest oczywiste, bo skąd bym niby wiedziała, że jest moim ulubionym), ale nie z halibutem.
Po dzisiejszym doświadczeniu kulinarnym chciałabym już nigdy więcej nie robić go z inną rybą.
Nawet pod groźbą bankructwa.
Z tym ostatnim to żartowałam.;)
Curry wyszło bajeczne...
Ta jednoczesna łagodność sosu, ostrość przypraw, aksamitna gładkość mięsa...
Co Wam będę mówić - trzeba spróbować i tyle.
Potrawę charakteryzuje bardzo niewysoka wartość energetyczna - ok. 1100 kcal, gdyż:
- halibut należy do ryb chudych, tj. mających mniej, niż 8 g tłuszczu na 100 g produktu,
- bazę sosu stanowi mleczko kokosowe light o zawartości tłuszczu niespełna 6%, czyli 1/3 zwykłego.
Aczkolwiek tłustych ryb nie trzeba się bać - w diecie, każdej, nie wyłączając redukcyjnej, są wręcz pożądane - rybi tłuszcz zawiera bowiem wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3, nieocenione w profilaktyce miażdżycy oraz choroby niedokrwiennej serca.
Wziąwszy pod uwagę to właśnie kryterium, do najzdrowszych gatunków ryb zaliczyć można:
- łososia (zawartość omega-3 - 1,8)
- sardelę (1,7)
- sardynki (1,4)
- śledzia (1,2)
- makrelę (1,0)
- tuńczyka (0,7)
- halibuta 0,4)
- dorsza (0,1)
a polecić - absolutnie wszystkie.:)
I wszystkim.:)
Osobom odchudzającym się szczególnie, z racji tego, iż zawarte w nich kwasy tłuszczowe sprzyjają uregulowaniu się w organizmie poziomu leptyny - hormonu mającego wpływ na stabilizację łaknienia -> Dobroczynne kwasy tłuszczowe omega 3,6 i 9.
I wszystkim.:)
Osobom odchudzającym się szczególnie, z racji tego, iż zawarte w nich kwasy tłuszczowe sprzyjają uregulowaniu się w organizmie poziomu leptyny - hormonu mającego wpływ na stabilizację łaknienia -> Dobroczynne kwasy tłuszczowe omega 3,6 i 9.
Jeśli natomiast chodzi o tłuszcz z mleczka kokosowego - to już jest zupełnie inna bajka, o czym może przy następnej okazji.:)
Składniki:
- 1 łyżka oleju
- 2 pokrojone w talarki dymki
- 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
- 2 świeże drobno posiekane zielone papryczki chili /ponieważ w sprzedaży były tylko czerwone, użyłam zwykłej zielonej papryki i kilku plastrów ostrej papryczki jalapeno ze słoika - patent szczerze polecam/
- 1 łyżeczka mielonej kolendry
- 2 łyżki świeżo siekanej kolendry /użyłam mrożonej natki pietruszki/
- 2 łyżki świeżo siekanej mięty /użyłam 1 łyżki suszonej/
- 1 łyżka świeżo siekanego szczypiorku
- 165 ml - mała puszka mleczka kokosowego light
- sól
- pieprz
- 800 g filetów z białej ryby /użyłam halibuta/
- opcjonalnie gałązki z mięty do przybrania /ha, ha i jeszcze raz ha/
Wykonanie:
- Rozgrzej olej na patelni, dodaj dymkę i smaż ją na średnim ogniu często mieszając 2-3 minuty aż uzyska złoty kolor.
- Dodaj kmin, papryki i kolendrę mieloną, smaż aż zaczną wydzielać aromat 3-4 minuty.
- Dodaj zioła, szczypiorek, mleczko kokosowe, sól i pieprz - wszystko starannie wymieszaj.
- Na sos połóż rybę i duś przez 10-15 minut pod przykryciem. Możesz ją w międzyczasie ostrożnie przewrócić.
- Podawaj udekorowaną gałązką mięty.
Z czym podawać:
Doskonale smakuje z ryżem basmati.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"
Uwielbiam ryby, a najbardziej dorsza, łososia i właśnie halibuta... śledzia nie tknę, za tuńczykiem nie przepadam, ale wędzoną makrelę uwielbiam. Gdy robimy sobie wypad nad morze (blisko mamy to czasem na niedzielę sobie jedziemy) i jest sezon na dorsza i możliwość zakupu to kupuję świeżutkie filety. Czasem koleżanka z pracy, która ma dom w Darłowie przywozi mi rybki "prosto z kutra"...
OdpowiedzUsuńA to zielone curry pobudza moją wyobraźnię... u mnie dziś rządzi łosoś :-))
Taka rybka musi byc pyszna. Ja staram sie chociaz raz w tygodniu zjadac rybe i jak na razie mi sie to udaje :) Curry z dodatkiem ryby jeszcze nie probowalam. Prawde mowiac dopiero zaczelam oswajac curry :) Mialam nawet dzis w planach curry ale od tygodnia mam troche problemow z zoladkiem wiec na razie odpuszcze sobie ostre dania (mimo, ze niesamowicie mnie kusza:)
OdpowiedzUsuńMilego dnia :)
Lekka, a wiesz, że tuńczyk wcale nie jest taki zdrowy? Lubi pływać tam, gdzie gromadzą się metale ciężkie i wchłania to wszystko... Też zawsze myślałam, że jest zdrowy, ale odkąd to usłyszałam, ograniczam.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, na coś trzeba umrzeć.
Halibut... nie wiem czy jadłam kiedykolwiek, wstyd się przyznać. Ale że ostatnio mi zielono, to będę mieć Twoją propozycję na uwadze.
Lekka, to prawda, że wiśniowe kółeczka są cudowne... Ale tak się przyzwyczaiłam do domowych (które mi się skończyły), że sklepowe są dla mnie zupełnie bez smaku...
Wspaniałe:) Co do filetów to u mnie znajdziesz sporo, ale pytanie gdzie są świeże:). Brakuje mi bliskości morza z tego powodu:)A halibut faktycznie jest wart bankructwa:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe curry!
OdpowiedzUsuńCo do tuńczyka, to wcale nie jest taki zdrowy. Zawiera znikome co prawda, ale...ślady rtęci i nie wolno go spożywać dzieciom i kobietom w ciąży.
A ja polecam od siebie ostroboka wędzonego - tak na kromeczkę. To stosunkowo tłusta rybka, ale rozpływająca się w ustach w smaku i nie taka droga.
Pozdrawiam!
Zielone curry jak dotad robilam tylko z kurczakiem, ale wersja z rybka podoba mi sie chyba jeszcze bardziej, bo strasznie rybna ze mnie osobka. Mysle, ze juz niedlugo wyprobuje twoj przepis - i to z halibutem wlasnie :)
OdpowiedzUsuńI takie glupie pytanie: te 1100 kcal to wartosc kaloryczna ilu porcji?
Rybne curry, mniam mniam. Z zielonym jeszcze nie miałam przyjemności :)
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały felieton kulinarny :) "Pal sześć..." - bawi do łez! Czy myślałaś już o pisaniu bloga literackiego? Ja już dzisiaj zapisuję się na subskrypcję :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dodam - piękne i apetyczne zdjęcia :)
Pzdr Aniado
Niesamowicie lekkie to danie :)
OdpowiedzUsuńI ja kocham to rozwarstwiające się, zwarte, delikatne mięso ryb :)) Przyznam szczerze, że curry jadłam tylko czerwone. Bardzo różnią się w smaku? :) Uściski!
OdpowiedzUsuńSkoro halibut ma tylko 2% tłuszczu, to czemu jest wśród polecanych ryb wysokotłuszczowych? ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne curry!
Pozdrawiam na zielono:)
wspaniałe..kocham curry, a już z rybą, taką rybą..niebo w gębie, za przeproszeniem:) Uch, zgłodniałam:)
OdpowiedzUsuńhehe.. i tak masz szczęście że coś ci z mrożonych zostało i 20 % odpadło z wagi , bo mi ostatnio 20 % ZOSTAŁO. ;) Rybka wspaniała, choć powiem szczerze że mleczko kokosowe jako dodatek budzi we mnie jakoś negatywne skojarzenia. Choć jestem pewna, że jak dałabyś mi najpierw spróbować, a dopiero powiedziała z czego to jest , to by było do zaakceptowania :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie ta rybka wygląda - ja w ogóle jestem rybożerna :) A z tym Marsem (patrząc na ceny ryb) niewyklóczone ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńu mnie dzisiaj w domku też będzie curry, też zielone, ale z kurczakiem! takiego z rybą też bym z chęcią pochłonęła :D
OdpowiedzUsuńcudne jest to zdjęcie z cebulą i papryką, jakby się na randkę wybrali ;)
miłego (zielonego) dnia!
Piękne zdjęcia i przepyszny halibut! ;)
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy jakoś mało ryb w moim menu więc koniecznie trzeba to zmienić :)
Dawno nie jadłam halibuta. Ten zielony sos jest bardzo zachęcający :)
OdpowiedzUsuńhttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Halibuta jadłam ostatnio i zachwyciłam się tym białym mięskiem:) Carry z rybą jeszcze nie próbowałam, ale chętnie się na takie skuszę - wygląda bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuń@Margarytko, te trzy to też i moje ulubione.:)
OdpowiedzUsuńA tuńczyka nigdy nie widziałam w moim mieście świeżego - jest dobry na grilla, bo duży i tłusty.
Fajnie Ci z tymi rybami - mam nad morze tak daleko, że bywam tam raz na kilka lat, znaczy nad polskim...;)
No to rybujemy dzisiaj, Kochana, i chudniemy, bo na rybach robi się to koncertowo.:)
@Majko, to masz dobry, zdrowy nawyk z tymi rybami - super.:)
A rybie curry jest znakomitym rozwiązaniem dla dietetycznej kuchni, bo rybka zestawiona z ostrzejszymi smakami przypraw nabiera charakteru nawet duszona. Prawdę powiedziawszy dla mnie curry to właśnie ryba.:)
Życzę Twojemu żołądkowi dużo zdrowia!:)
@Kubełku, kiedyś napiszę więcej o tuńczyku - dobrze, że mi o tym przypomniałaś - dzięki.:)
A halibuta atakuj. W curry, czy w innym wydaniu - to obok łososia górna półka - przynajmniej w moim osobistym rankingu.:)
Do nowych wiśni jeszcze bardzo daleko...
Ale do truskawek już ciut bliżej.:)
Wytrzymamy.:)
@Aniu, myślę, że to wszystko przez zaporowe ceny ryb - mieszkam w bardzo biednym regionie kraju. Ludzie pewnie by jedli ryby częściej, gdyby były choć trochę tańsze.
@Moniś, do tematu tuńczyka jeszcze wrócę.:)
A raczej - jeszcze go podejmę.:)
Rozejrzę się za tym ostrobokiem - jeszcze nie miałam przyjemności kosztować.:) Dzięki za polecenie.:)
@Maggie, cieszę się, że poznaję kolejnego ryboluba.;)
Te 1100 to wartość całości. Nie dzielę tego na porcje, żeby nie było, że sama ważę i jeszcze innym wydzielam.;)
Ale 4 osoby powinny się tym spoks najeść.;)
zdjecia sa bardzo smakowite:) az slinka cieknie:)
OdpowiedzUsuń@Aniado, ale jesteś kochana...:) Dzięki.:)
OdpowiedzUsuńPisałam kiedyś literackiego bloga, ale go zarzuciłam i przepadł w wirtualnej nicości...:)
Ale to, teraz, w takiej formie zaspokaja moje ambicje - taki Czytelnik jak Ty, Małgosia, może ktoś jeszcze - czegóż chcieć więcej?:)
@Kulinarne-Smaki - no wiesz, wiosna idzie.;)
@Kasiu, trochę tak, trochę się różnią, chociaż powiem Ci szczerze, że przenigdy nie chciałabym stanąć przed wyborem - które lepsze.:)
Jedno inne, drugie inne, a oba świetne!:)
@Pinkcake, witaj, miło mi Cię gościć i dzięki za akcję.:)
Uzupełniłam notkę o dodatkowe informacje i mam nadzieję, że teraz już wszystko się wyjaśniło - im tłustsza ryba - tym więcej omega-3, ale chude też je mają.:)
@Mar, dzięki za wizytę.:)
Żebyś wiedziała.:)
Dietetyczna kuchnia rzadko ociera się o kulinarne wyżyny, ale przy tym daniu można się wyzbyć wszelkich kompleksów i przestać czuć jak ubogi krewny szefa kuchni.;)
@Grażynko, oj znam ten ból, oj znam - parę razy doświadczyłam takiej niespodzianki, toteż teraz mrożoną rybę kupuję nie na wagę, a tylko w opakowaniach - przynajmniej nikt mnie nie oszukuje bardziej, niż się tego spodziewam.:)
Mleczko kokosowe jest the best!
Widziałam gdzieś w blogach przepisy na naleśniki na takim mleczku, może to jest pomysł? Zapoznania się z nim od słodkiej strony?
@Ka.wo, no to przybijamy piątki jak rybożerca z rybożercą.;)
OdpowiedzUsuńSkoro Ty też bierzesz pod uwagę taką możliwość (ryby z Marsa), to może w tym jest coś na rzeczy?;)
@Eve, dzięki za miłe słowo - bardzo się cieszę, że Ci się spodobało to zdjęcie:), które w założeniu miało wyglądać jak zielona dżungla - z miętą i kolendrą na dalszym planie, ale co zrobić, kiedy mięty i kolendry niet?:)
Zajrzę do Ciebie i obejrzę Twojego kurczaka w zieleni.:)
@Doctor, dziękuję.:)
Koniecznie.:)
Ryby to... ocean kulinarnej rozkoszy.:)
@Mopswkuchni, już sama nie wiem co do tej potrawy jest w stanie zachęcić bardziej - sos czy ryba?;)
@Skawola, witaj, dziękuję, że wpadłaś i za dobre słowo.:)
Uważam, że mało który pomysł jest wart wypróbowania tak bardzo, jak ten.:)
@Ago, dzięki serdeczne.:)
Podpisuję się pod tym co napisałaś o nienasyconych kwasach tłuszczowych, te własnie "zdrowe" tłuszcze nalezy spożywac, bo sa istnym dobrodziejstwem dla naszego organizmu, zwłaszcza omega 3 i omega 6, których nasz organizm sam nie wytwrza i trzeba je sobie dostarczyć. A skąd - na napewno nie z czerwonego mięsa :) Świetna mieszkanak ziół, spróbuję.
OdpowiedzUsuńA przede wszystkim , to spiesze donieść, zę zrobiłam grantini z łososia w połaczeniu z białą rybą i wyszło wyrąbiste. Najgorsze jest to, ze dałam mniej selera, bo ta proporcja wydawała mi się ogromna, a okazało się, że ilości które podałaś były optymalne.nastepnym razem będe się sciśle trzymac przepisu!
Mam pytania czy zawsze podajesz sklądniki na 4 osoby 9ja musze na 2 dostosowywać i czy kcal, które podajesz dotyczą całego dania na np. 4 osoby, czy 100 g., co raczej mało prawdopodobne :)
Ojej.. tu też bardzo zielono.. i tak zdrowo! ;-)
OdpowiedzUsuńJutro też planuję rybkę w moim menu.. ale podana w inny sposób ;-))
Zielona Rybko powiedz przecie.. ;-DD
www.przysmakiewy.pl
Motto dnia: Ryba wpływa na wszystko - jak powiedziała kiedyś moja córka.
OdpowiedzUsuńCzas zrobić rybny rachunek sumienia :)
Zgrzeszyłem bo za mało ryby jadłem (w niedzielę i święta również).
Przez własne zaniedbanie.
Postanawiam to zmienić i żałuję swojej kulinarnej ignorancji (i indolencji również).
Od dzisiaj wszędzie będę głosił wyższość dań rybnych nad innymi (to jako pokuta).
W ramach zadośćuczynienia wykonam powyższe zielone danie.
Amen :)
@Kingo, i dlatego tak się cieszę, że wymyśliłaś tę akcję i że w jej ramach możemy propagować ryby, jak tylko się da.:)
OdpowiedzUsuńCzerwone mięso byłoby nawet okej, gdyby się je jadało okazjonalnie, ale w Polsce to przecież wciąż kulinarny fundament. Przynajmniej u starszego pokolenia. Bo jeśli chodzi o młodych, to jednak chyba coraz więcej ma otwartą głowę i chętnie eksperymentuje. Również z rybami i owocami morza.:)
No to się cieszę, że łosoś smakował.:)
Z tym selerem to miałam to samo wahanie - czy nie za dużo go w przepisie, ale pomyślałam, że najwyżej go wykorzystam jeszcze do czegoś. Niemniej się okazało, że było go właśnie tyle, ile trzeba i wizualnie i smakowo.
Raczej, tak, raczej dania są dla 4, rzadko dla większej liczby osób. Jeśli dla mniejszej, to wtedy to piszę, bo czasem faktycznie robię coś tylko dla siebie lub dla siebie i córki.
Kaloryczność natomiast podaję zawsze dla całości wymienionych w przepisie składników. Z tym, że jej wartość nie jest podana co do 1 kalorii, tylko zaokrąglana - wyłącznie dla ogólnej orientacji.:)
@Biedr_ona, zdrowo... zupełnie, jak u Ciebie.:)
Na pewno Cię odwiedzę.:)
@Piotruś, i jeszcze obiecaj, że je zjesz.;)
Rybne curry chodzi za mną już chyba od dwóch tygodni. Szczególnie, że obiecałam sobie, że ryby już na stałe wprowadzę do tygodniowego menu. Cieszę się, że mi przypomniałaś o tym curry i przy okazji dowiedziałam się czegoś nowego o rybach :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńchyba nawrócę się na ryby, bo danie wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńświetna idea bloga, super przepis, uwielbiam rybki !
OdpowiedzUsuń@Komarko, cieszę się z Twoich odwiedzin i zapraszam częściej.:)
OdpowiedzUsuńO tak, o rybach mam zamiar przypominać i informować na wszystkie możliwe sposoby - są tego warte ze wszech miar.:)
Będzie mi tym bardziej miło, jak zobaczę jakąś rybkę na Twoim blogu.:)
Serdeczności!
@Kaś, dzięki - chętnie Ci pokibicuję w tym nawracaniu.:)
@Auroro, witaj!
Dziękuję za dobre słowo i postaram się zasłużyć na więcej.:)
Bardzo fajny przepis, myślę, że warto go wysłać wraz ze zdjęciem na konkurs na stronie www.kpryba.pl
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję za zaproszenie - na pewno się odezwę.:)
OdpowiedzUsuń