W nawiązaniu do poprzedniej notki i kilku komentarzy do niej.
Tak.
Zdecydowanie interesuje mnie psychologia jedzenia - to, co i jak jemy oraz co w związku z tym przeżywamy i bardzo żałuję, że w Internecie na ten temat niewiele można znaleźć - czyżby wciąż była to jeszcze naukowa terra incognita?
Bo nieliczne wzmianki na temat powiązań pomiędzy reprezentowanym typem budowy ciała a stylem odżywiania się, wpływu przekonań i innych czynników na preferowane bądź odrzucane menu, znaczenia wyboru miejsca, formy, konsystencji i rodzajów posiłków, oddziaływania na nasz nastrój kolorów spożywanych dań, etc. stanowczo nie wyczerpują tematu, ba - ledwie go sygnalizują.
Pełno jest za to w sieci artykułów dotyczących zaburzeń odżywiania - anoreksji, bulimii, kompulsji i wszelkiego rodzaju jedzeniowych uzależnień, tak jakby uwagę psychologów były w stanie przykuć jedynie zachowania skrajnie odbiegające od normy.
Może psychologia jedzenia to dopiero pieśń przyszłości?
A może już zawsze przyjdzie nam słuchać wyłącznie o jej nieudanych wykonaniach?;)
Trochę na przekór tym przykrym tendencjom poruszę dzisiaj temat roli koloru w naszej diecie. A że lato w pełni i za oknem znacznie więcej słońca, niż w innych porach roku, a także, że blog jest kulinarny i redukcyjny - skupię się na energetyzującej, optymistycznej żółci.:)
W nawiązaniu do kulinariów to temu kolorowi właśnie przypisuje się głównie działanie wzmacniające i intensyfikujące pracę układu trawiennego; w chromoterapii, czyli leczeniu kolorami, barwa żółta jest stosowana przy problemach z wątrobą, zaparciami i chroniczną niestrawnością, zaś najbardziej kojarzona z tym kolorem jest zalecana przez dietetyków i lekarzy kuchnia indyjska.
W Indiach może nie żyje się długo, ale zdrowo.
No dobrze, żeby nie być posądzoną o nadużycie napiszę inaczej - Hindusi niemal nie chorują na nowotwory, co jak się przypuszcza, zawdzięczają głównie swojemu bogatemu w warzywa, nasiona roślin strączkowych, ryż i przyprawy sposobowi odżywiania.
Warzywa jak warzywa, nasiona jak nasiona a ryż jak ryż (żadnego bynajmniej nie lekceważę, ale nie mam też ambicji popełnienia tu i teraz na ich temat rozprawy doktorskiej), jednak mnie zainteresował szczególnie ten czwarty czynnik czyli przyprawy.
Według starożytnej medycyny indyjskiej, uznanej przez WHO koncepcji zdrowia i terapii - ajurwedy - "Jesteś tym, jak trawisz", toteż przyprawy mające dla tego procesu niebagatelne znaczenie, zajmują w kuchni indyjskiej poczesne miejsce - jest to zdecydowanie najbardziej bogata w aromaty i smaki dieta na świecie.
Kuchnia Indii dosłownie tonie w przyprawach, co u osoby nieprzywykłej do tego typu różnorodności i mającej z nią kontakt po raz pierwszy, może wywołać wręcz szok.
Przyznam, że mnie się taki kilka lat temu przytrafił - przy okazji sporządzania wołowiny biryani - i chwilę trwało, zanim go oswoiłam.:) Za to już na dobre.:)
W daniu, które przygotowałam dzisiaj, jak na Indie niezwykle skromnie reprezentowanym przez przyprawy, więc doskonałym na początek przygody z ichnią kuchnią, użyte zostały:
- usprawniający system trawienny - wspomagający wchłanianie pokarmów i ułatwiający trawienie białek - kardamon oraz
- wykazująca silne właściwości przeciwwirusowe, antybakteryjne, przeciwgrzybiczne i, jak donoszą ostatnie wyniki badań, również antynowotworowe - kurkuma.
Kardamon jest trzecią po szafranie i wanilii najdroższą przyprawą świata, a kurkuma to bodaj najbardziej rozpowszechniony korzenny dodatek do potraw, na zachodzie stosowany w przemyśle spożywczym jako podstawowy barwnik nadający produktom sporządzonym przy jego udziale pyszną, zachęcającą do konsumpcji, żółtą barwę.
No i ?
Zachęca ta kurkumowa barwa choć trochę?
Pobudza wydzielanie soków trawiennych?
Mam nadzieję, że tak!:)
Składniki:
- 2 łyżki oliwy
- 300 g filetu z piersi kurczaka pokrojonego na kawałki wielkości kęsa
- 1 ząbek czosnku drobno posiekany
- 1 łyżeczka kurkumy
- 2 duże marchewki pokrojone w kostkę
- 6 strąków kardamonu /użyłam 1/4 łyżeczki mielonego/
- 200 g ryżu basmati
- 300 g pomidorów obranych ze skórki i pokrojonych w dużą kostkę
- 500 ml bulionu z kurczaka
- Na dużej patelni rozgrzej oliwę i obsmaż mięso wraz z czosnkiem i kurkumą. Usmażonego kurczaka przełóż na talerz.
- Na patelni umieść marchew, dodaj kardamon i ryż - smaż mieszając 2 minuty.
- Dodaj pomidory i bulion, doprowadź całość do wrzenia, przykryj pokrywką, zmniejsz ogień i duś bez otwierania 10-12 minut, aż ryż będzie wystarczająco miękki. Dołóż z powrotem mięso i podgrzewaj jeszcze 2-3 minuty, w razie konieczności pozbycia się nadmiaru płynu - bez przykrycia. Podawaj na gorąco.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
Źródło - "Kuchnia dietetyczna"
Super potrawa i super tekst. Wyprobuję z przyjemnością. Irmela
OdpowiedzUsuńNo kochana, toś mi wywinęła numer... cudowny ten ryż i bym go chętnie zjadła, bom w indyjskich daniach zakochana bez pamięci... a na mym talerzu dziś makaron pełnoziarnisty z bobem i ptaszydłem, a właściwie jego cyckiem... Lekka, tak się nie robi... Noooo...
OdpowiedzUsuńMniam! Idealna potrawa dla Łyżki i Widelca! Pomidory z kurczakiem i ryżem to połączenie idealne :-) Doprawione kurkumą i kardamonem na pewno są pyszne :-)
OdpowiedzUsuńSzybko wypróbuję, bo uwielbiam takie dania :D
OdpowiedzUsuńJak zwyklę dużo racji w Twoim poście! :)
OdpowiedzUsuńDanie wygląda pysznie! Zresztą zawiera wszystko to co lubię, więc na pewno spróbuję :)
Lekka - chcę do Ciebie na obiad !!!
OdpowiedzUsuńsmakowicie wyglada:) chetnie bym sie wprosila na miseczke:)
OdpowiedzUsuńZachęca, i to bardzo! Zdarzyło mi się chyba kiedyś coś podobnego, bo bardzo lubię takie ryżowe dania na indyjską nutę :) Z tej kuchni polecam przyprawy Tandoori i Garam Masala, są świetne do kurczaka i dań z ciecierzycy :)
OdpowiedzUsuńA jak trudno to na początku wymówić:)
OdpowiedzUsuńPotrawa baaardzo zachęca. No i wiadomo, że trawienie ważna rzecz!
Oczywiście, że zachęca :)
OdpowiedzUsuńhehe, przypomniała mi plotka która razem puściłyśmy Lekka o niestrawnym niebieskim jedzeniu;) - rozumiem że to żółte, tak słoneczne i apetyczne jedzonko ma dokładnie odwrotne działanie:))) super pomysł!:)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o psychologię jedzenia, to faktycznie wydaje się że to zaniedbany obszar... kiedyś słyszałam, o badaniach naukowców nad konsystencją/fakturą jedzenie i ich wpływie na nasze wybory kulinarne. było tam coś o wodzie gazowanej i chipsach, ale nie pamiętam konkretnych wniosków...:) więc coś się zaczyna dziać w temacie:)
Lekka mnie jak najbardziej zachęca! Aż mi ślinianki zaczęły wariować na widok tego kurczaka. Już sobie wyobrażam, jak musiał pachnieć i smakować! pyszności!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie potrawy z ryżu, warzyw i kurczaka, chętnie coś takiego bym zjadła na obiad.
OdpowiedzUsuńCzarująca i pyszne!
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzielenie się, jesteś najlepszy!
Wszystkie te przyprawy mają cudny smak, a danie posiada świetny aromat. Twoja propozycja indyjskiego dania jak najbardziej do mnie trafia, bo wygląda niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńA jaki będzie następny kolor, bo chętnie poczytam?
Pozdrawiam serdecznie!
@Irmelko, dziekuję i zachęcam.:)
OdpowiedzUsuń@Margarytko, kurczak z bobem i makaronem to jak najbardziej godny przeciwnik tego, więc nie żałuj.:) Zresztą przecież nic straconego.:) Tylko rzuć hasło, a zrobimy znowu!:)
@Łyżko i Widelcu - zgadza się - są!:) Dziekuję.:)
@Slyvvio, z góry życzę smacznego.:)
@Doctorku, cieszę się, że się zgadzamy.:) Zachęcam do spróbowania, tym bardziej, że robi się je błyskawicznie.:)
@Kulinarne-Smaki, Twój akces jak zwykle po fakcie - albo my za szybko jemy, albo Ty za późno nabierasz ochoty.;)
Ależ zachęca! Zachęca! Barwa wspaniała. Od siebie sypnęłabym jeszcze nitkami szafranu, daje nieziemskie wrażenia smakowe :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, @Ago, już po ryżu.:(
OdpowiedzUsuńNic się jednak nie martw - w mojej kuchni zawsze znajdzie się coś dobrego do przekąszenia.:)
@Kikimoro, robiłam kiedyś kurczaka Tandoori, a garam masala używam dość często. Jak na mnie oczywiście.:) Kuchnia indyjska jest naprawdę wspaniała.:)
@Aniu, to trochę celowe ta nazwa.:) Lubię się czasem pobawić słowami.:) Fajnie, że zauważasz takie rzeczy.:)
No ba! Trawienie to podstawa.:)
Oprócz wielu innych podstaw oczywiście.;)
@Kabamaigo, czyli psychologowie się nie mylą.:)
No to super!:)
@Goh, jak się jednak okazuje to plotka nie tak zupełnie wyssana z palca. Niebieski kolor uspokaja, przytłumia - apetyt na pewno nie jest na to działanie odporny. Poza tym oprócz jagód, które tak naprawdę nie do końca są przecież niebieskie, nie ma niebieskiego jedzenia. To ewidentnie o czymś świadczy.:)
Tak - żółć i czerwień pobudzają wszystko, z apetytem włącznie.:) Wiedza wykorzystana przy konstrukcji np. loga McDonalda.:)
Mam nadzieje, że się zaczyna, albo w końcu zacznie - przecież to takie ciekawe!
Uściski.:)
@Eve, znaczy psychologowie się nie mylą.:) Aromaty kuchni indyjskiej faktycznie potrafią być zniewalające...:) Bardzo jestem na nie nieodporna.;)
OdpowiedzUsuń@Avelinko, danie jest proste, łatwe do przyrządzenia, szybko się je robi i niczym nie budzi kontrowersji - myślę, ze smakowałoby każdemu.:) No może z wyjątkiem tych, którzy maja coś przeciwko marchewce, a wiem, że są tacy.:)
@Fresh Graden - witaj!:)
Serdecznie dziękuję za miłe słowa.:)
@Kamilko, to prawda.:)
Zobaczymy.:)
Ale na pewno napiszę coś jeszcze o kolorach, bo znalazłam w sieci fajne strony z fotografiami, które mi się mocno spodobały i grzech by było przejść nad tym znaleziskiem do porządku dziennego.:)
Dziękuję i ściskam.:)
@Monico, tak - szafran to wspaniała przyprawa! W tym daniu może nie absolutnie niezbędna, ale na pewno znakomicie by z nim smakowało.:) Natomiast kilku potraw z kuchni hiszpańskiej, perskiej czy włoskiej bez niego sobie zupełnie nie wyobrażam. Żółta barwa, którą nadaje daniom jest jeszcze głębsza, niż ta kurkumowa.:)
te kolory są tak apetyczne, że aż mam ochotę wgryźć się z monitor :)
OdpowiedzUsuńMuszę z uśmiechem na ustach przekazać, że jestem absolutnie na tak wobec podejmowania wątków kulinarno-psychologicznych na tym blogu (i w ogóle na wszelkich innych)
OdpowiedzUsuńindyjskie przyprawy uwielbiam i nigdy ich sobie nie żałuję (komu jak komu, ale sobie żałować takich dobroci nigdy nie będę).
OdpowiedzUsuńpsychologia jedzenia powiadasz..ja mam od dłuższego czasu skłonność do wyciągania wniosków o czyjejś naturze/osobowości na podstawie tego co, jak, kiedy i w jakich warunkach je.
Cudowny żółty talerz, a kardamon to moja wielka miłość, uwielbiam go dodawać do zielonej herbaty no i do potraw oczywiście:) Pozdrawiam mocno!!!
OdpowiedzUsuńpiszesz szalenie interesująco, a potrawy takie robisz, że od razu chcę lecieć do sklepu po kurczaka :)
OdpowiedzUsuńOj pobudza, żołądek mi sie zaraz rzuci na monitor :) Znałam wcześniej wpływ barw, ale nie myślałam pod tym kątem o jedzeniu. Ale wiesz, być może masz rację. Niewygodnie by mi się jadło coś niebieskiego :D Za to zielone z czerwonym uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńi to jak pobudza, zrobiłam się głodna :)
OdpowiedzUsuńwiadomo, człowiek je oczami, a takie wyraziste kolory zachęcają do konsumpcji. zapiszę przepis i niedługo spróbuję. dawno już nie jadłam kurczaka :)
Kurkumowy kolor zawsze mnie zachęca.Cudny! Kurczak już mniej.Wolę indyka,bo zdrowszy.I właśnie z nim wypróbuję to danie.
OdpowiedzUsuńOj zachęca, zachęca!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda!
Jeju, jak ja lubię Twojego bloga. Tyle można się z niego dowiedzieć nowych rzeczy ;)