"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."

wtorek, 24 maja 2011

FASOLA PO MEKSYKAŃSKU

Tak przyrządzona fasola pojawia się na moim stole 3-4 razy do roku, czyli często, gdyż-ponieważ jest masakrycznie dobra.:)

Atrakcyjny smak to chyba najważniejsze i najczęściej stosowane kryterium przy komponowaniu menu, prawda?

Problem w tym, jeśli - jedyne.

Problem, bo przecież spożywanie posiłków nie ogranicza się wyłącznie do kontaktu pożywienia z kubkami smakowymi. Odżywianie się to coś na kształt procesu technologicznego, w którym ludzki organizm pełni rolę nie tylko hali produkcyjnej, ale - co istotniejsze - jego - tego procesu - finalnego efektu. 

Słaby jakościowo surowiec - kiepski produkt - nie ma inaczej.

Jeśli o fasolę akurat chodzi to ostatnimi czasy, a konkretnie od 2003 roku, mocno zyskała ona na znaczeniu. W nowej piramidzie żywieniowej rośliny strączkowe i orzechy to po produktach wysokiego przemiału oraz warzywach i owocach - najważniejsze składniki zalecanej diety. Oznacza to, że od 8 lat takiej dajmy na to fasoli na przykład, nie musimy, a nawet nie powinniśmy jeść wyłącznie jesienią i zimą, jak zalecano to kiedyś, ale przez cały, okrągły rok. 
Wszystko dzięki ich wartościom odżywczym, których bogactwo sprawia, że rośliny strączkowe są w stanie zastąpić w diecie nawet mięso, mimo, iż ich białko, w odróżnieniu od zwierzęcego uznawane jest jednak za niepełnowartościowe. Mają za to szereg takich walorów, o których mięso może tylko pomarzyć -> Fasola.


Fasola po meksykańsku to danie o wiele lżej strawne od np. tak popularnej w Polsce fasolki po bretońsku. Przyczynia się do tego fakt, że nie dodaje się do niego mąki, ani kiełbasy (jak przyjrzałam się zdjęciom w grafice Google i poczytałam towarzyszące im przepisy, niektóre prezentowane tam fasolki po bretońsku mają tego "dodatku" więcej, niż samej fasoli), za to wspomagające trawienie, charakterystyczne dla kuchni meksykańskiej przyprawy - kmin rzymski (kuzyn kminku) i chili. To wszystko sprawia, że potrawę przygotowaną w sposób, w który ją dzisiaj serwuję, mogą spożywać nawet osoby ze sporymi problemami gastrycznymi (wielokrotnie wypróbowane i dowiedzione).

Przygotowaną tak - znaczy jak?
Ano albo przy użyciu warzywa z puszki, którą to formę - jeśli o fasolę akurat chodzi - polecam wszystkim wrażliwym na świeże ziarna, albo po bardzo starannej ich wstępnej obróbce. Polega ona na zalaniu ziaren wodą na noc, na przynajmniej 8 godzin, odlaniu wody, zalaniu ich świeżą wodą ponownie, zagotowaniu na dużym ogniu, przykryciu i gotowaniu na małym ogniu bez użycia soli, przez co wprawdzie stracą one szereg swoich cennych właściwości, no ale coś za coś.

A może znacie inne skuteczne metody radzenia sobie z tym super zdrowym, ale bywa, że nieco kłopotliwym warzywem?

Wracając do tematu.
Mój dzisiejszy obiad to też danie niskokaloryczne (zawiera niemal o połowę kalorii mniej, niż tradycyjnie przyrządzana fasolka) mimo, iż jego składnikiem jest sztandarowy postrach odchudzających się, tj. boczek
O boczku w kuchni osoby na diecie redukcyjnej pisałam przy okazji przyrządzania -> kurczaka ze śliwkami, teraz więc tylko powtórzę, iż używany rozsądnie z całą pewnością nie przeszkodzi w odchudzaniu, ani też nie zniweczy jego efektów.:) 
Może za to zrobić coś innego, niezwykle pożytecznego, a mianowicie bardzo przyjemnie przysposobić do nowego stylu żywienia nieodchudzających się domowników szczególnie płci męskiej, co, wierzcie mi, czasem jest znacznie ważniejsze, niż spożyte jednorazowo dodatkowe 100 kcal.

Składniki:
  • 2 duże pokrojone w krążki cebule
  • 4 rozgniecione ząbki czosnku
  • 8 bardzo cienkich plastrów chudego boczku - 100 g
  • 2 łyżki oleju
  • 800 g pomidorów z puszki w kawałkach
  • 480 g fasoli czerwonej i/lub białej (jeśli jest z puszki, to przed użyciem dokładnie wypłukanej)
  • 2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 2 łyżki słodkiego sosu chili
  • sól
  • pieprz
Wykonanie:
  1. Na dużej patelni podsmaż boczek. Zdejmij go i odsącz na papierowym ręczniku, po czym ponownie wrzuć na patelnię. Dodaj olej, następnie cebulę i czosnek. Smaż 3-4 minuty aż cebula zmięknie i lekko się zarumieni.
  2. Dodaj resztę składników z wyjątkiem soli i pieprzu. Gotuj całość pod przykryciem na bardzo małym ogniu przez 30-40 minut. W międzyczasie zamieszaj i w razie potrzeby podlej wodą, pamiętając jednakże, że danie ma być gęste. Dopraw i podawaj.
Z czym podawać:

Samej jej zjeść nie da rady - toteż kromka pełnoziarnistego pieczywa mile widziana.:)

Gotowe!

Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"

30 komentarzy:

  1. Lekka, zdjecia fasolki na swiezym powietrzu sa poprostu fantastyczne!

    bardzo lubie Twoje metody na przygotowanie klasycznych, raczej ciezkich w swojej podstawowej wersji - 'na lekko', dietetycznie :) Po co mamy niepotrzebnie ladowac w siebie puste kalorie?!

    \ps. a przyznam szczerze ze, o ile za zwyczajna fasola po bretonsku nie przepadam wlasnie z powodu tych plywajacych kielbasianych 'dodatkow' taka chetnie bym sie zajadala :)\

    pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. proszę, a u ciebie nie tylko apetyczna porcja fasolki, ale do tego porcja nowej wiedzy z zakresu zdrowego żywienia (którą chętnie wchłaniam):D zaskoczyłaś mnie tą informacją o dietetycznych możliwościach fasoli:)

    ps. piękne fotki, działają na moją wyobraźnię:D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja właśnie lubię połączenie boczek+kiełbaska w fasolce po bretońsku (bez mąki). Jak dla mnie, to idealne danie na zimę. Jeszcze marchewkę, pietruszkę i selera dodaję. A latem to i cukinię, i bakłażana:)
    Też uważam, że warto wyeliminować z tego dania mąkę.
    Bardzo mi się u Ciebie podoba i będę wpadać częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lekka, fantastyczny i jaki prosty pomysł! Zrobię ją już wkrótce, bo wszystkie składniki mam :) Mam jeszcze takie pytanie - czy ja dobrze widzę i Ty dałaś fasolę czerwoną ORAZ białą? Bo ja też mam ochotę tak pomieszać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Nat., no dzięki przeogromne!:) Wciąż się uczę robić zdjęcia, a gdybyś wiedziała w jakich warunkach one powstają...:) Więc jak się uda cyknąć coś, co nie jest przykre dla oka, to cieszę się jak dziecko.:)
    Wiele z tych kalorii spokojnie można sobie podarować, bez większych smakowych strat, a jedynie z korzyścią dla zdrowia.:)
    Ta fasola jest naprawdę bardzo okej, a przy tym robi się ją wprost błyskawicznie, co czasem jest w kuchni mocno przydatne.:)
    I ja Cię serdecznie pozdrawiam z niecierpliwością czekając na dalsze kulinarne i nie - relacje z podróży.:)

    Dziękuję Kochana @Goh.:) Jak mogę staram się a to Cię zabawić, a to zainteresować.;)
    :*) <- to za PS.:)

    No bo, @Agno, to połączenie jest pyszne i w tym cały ambaras.:)
    A Twój pomysł na dodatki - GENIALNY - na pewno podchwycę.:)
    A mnie się bardzo podoba, że wpadłaś i że napisałaś.:) Sprawi mi wielką przyjemność, jeśli będziesz to robić częściej.:)

    @Escapade, prostota wykonania tego dania i mnie uwiodła. Nawet chyba to dzięki niej zwróciłam na nie uwagę.:) Dałam obie fasolki, żeby było kolorowiej. Z puszkami można sobie na to spokojnie pozwolić. Natomiast nie wiem jak to by było z fasolami gotowanymi samodzielnie, bo obie mogłyby to robić w różnym tempie.
    W US kupowałam taką fajną fasolę dwubarwną, której tu niestety nie ma - ależ ona była piękna! Jak krowa!

    OdpowiedzUsuń
  6. To lubię, mmmmm! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe. Uwielbiam taką fasolkę.I przepiękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja lubię naszą polską wersję tego dania, ale zdecydowanie z większą ilością fasoli w garnku niż kiełbasy (kiełbas generalnie nie kocham).
    Meksykańską kiedyś robiłam, ale było to setki lat temu ;) Świetna sprawa, warto odkurzyć przepis :)

    Pozdrawiam słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejciu, jak Ty świetnie gotujesz :)
    Uwielbiam Twój entuzjazm, i sposób, w jaki dostosowujesz przepisy dla siebie.
    Zeby nie rezygnować z niczego dobrego, a sobie kuku nie zrobić ( pomijając kwestię Kartaginy, która powinna koniecznie zostać zburzona ;))))), choć fasoli po meksykańsku nie dotyczy ;)

    A tak swoją drogą, kiedyś czytałam przepis na tę tradycyjną polską potrawę, jaką jest fasolka po bretońsku ;))))). Przepis składał się w sumie 5 składników: fasola, przecier pomidorowy, kiełbasa zwyczajna, sól i pieprz. A, no i jeszcze 5 litrów wody na 500 g suchej fasoli.
    Szkoda gadać, co się kryje pod pojęciem "gotowanie w domu"

    OdpowiedzUsuń
  10. @Turlaczku, no to mamy podobne upodobania.:)

    @Aniu, właśnie, przypomniało mi się, że Ty też robisz fasolkę podobnie.:)
    Dzięki.:*)

    @Monia, też lubię, ale jedzenie jej mi niestety nieszczególnie służy
    Cieszę się, że ten przepis posłużył za miotełkę do kurzu - też dobrze.:)

    @Agik, ale Ty jesteś miła.:*)
    Dokładnie - wiesz, często jak piszesz, mam wrażenie, jakbym rozmawiała z osobą dysponującą trzecim okiem...:)
    Taką fasolkę robiła zawsze moja mama, tylko plus mąka i boczek zupełnie ale to zupełnie nie chudy - mały przecier, 0,5 kg kiełbasy, fasola i woda - polska fasolka po "bretońsku".
    A tę próbowała, ale to dla niej nie To...:)
    Kwestia Kartaginy bez zmian.;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja nie znam takiej wersji fasoli... może dlatego, że specjalnie za nią nie przepadam, ale Twój przepis brzmi tak apetycznie, że chętnie wypróbuję. Ino powiedz mi, czy jednak ten boczek można zamienić na coś innego? Nie dlatego, że się obawiam zbędnych kalorii... ja po prostu nie lubię boczku - rośnie mi w ustach i nic na to nie poradzę ;-))

    OdpowiedzUsuń
  12. To mi się podoba :) Ah te pyszne smaki! A to, że fasole uwielbiam to już chyba nie muszę mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, @Margarytko, że to może być wszystko z silnym aromatem wędzonki. Boczek, którego ja używam jest samym mięsem, w ogóle bez tłuszczu i całkiem nie przypomina tego, co się zazwyczaj kojarzy z boczkiem czyli takiego białego kłapcia - takiego to i ja bym nie zjadła. Jeśli masz znajomego rzeźnika zakup naprawdę chudego boczku nie jest żadnym problemem (w sieciówkach takiego się nie kupi), ale jeśli nie - Morliny oferują boczek light krojony tak cieniutko jak pergamin - zobacz - może ten Ci akurat podpasuje?
    Jeśli mimo wszystko nie - coś mocno wędzonego spokojnie załatwi sprawę.:) Mocno, bo tego się daje bardzo malutko, żeby nie zakwaszać niepotrzebnie dania.:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lekkka, dziękuję bardzo... mam jeszcze kawałek wędzonej szynki produkcji made in rada starszych (znaczy się rodzice)... kupili świniaczka, zrobili szyneczki i tata sam je uwędził :-)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba zapiszę, bo bardzo mi się podoba ten przepis, lubię bardzo fasolę i meksykańskie smaki. Boczek jednak wymieniłabym na jakąś wędzoną szynkę lub ogonówkę, bo nie znoszę boczku.... A co do fasolki po bretońsku, to też lubię i myślę, że odrobina kiełbaski raz na parę miesięcy nie zaszkodzi- nie przepadam za nią, ale fasolki po bretońsku bez niej sobie nie wyobrażam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tego nie da się nie lubić ;-))


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. @Doctorku, Ty to same zdrowizny uwielbiasz.:)

    @Margarytko, taka szynka osobiście wędzona to może być to.:)
    Moi już nie wędzą, ale kiedyś też to robili.:)
    Ciekawi mnie jak będzie smakować to danie osobie, która nie przepada za fasolą.:)

    @Kikimoro, to tak jak Margarytka.:) Myślę, że spoks i że z inną wędzonką też będzie okej.:)
    A jasne, że kiełbasa nie szkodzi!:) Sama też jadam od czasu do czasu, ale zależy jaką, do czego i ile, bo sama wiesz, że jest kiełbasa i kiełbasa, zresztą podobnie jak boczek i boczek.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Baaardzo lubię taką fasolkę, tylko nie dodaję mięsa, ale wiadomo, jeśli sie rozchodzi o dobrą energię w domu to mężczyznę trzeba nakarmić mięsem:)
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiem, że żyje się tu i teraz. Często wracam jednak wspomnieniami do lat młodości (pierwsze oznaki starości). Lubię porównywać (w myślach, po kryjomu) to co było z tym co jest. Pozwala to cieszyć się nieustannie z obecnego dobrobytu.
    I tak, kiedyś była fasolka po bretońsku (w sosie pływało kilka) w barze na dworcu kolejowym lub barze mlecznym, nakładana aluminiową chochlę na wyszczerbiony talerz.
    Obecnie mamy super danie - fasolę po meksykańsku ze wspaniałymi dodatkami. I to wszystko w zasięgu ręki (noża czy widelca). Piękne zdjęcia i potrawa dzięki której ja zwykły gringo mogę się poczuć jak stary wąsaty Meksykanin w kolorowym sombrero z gitarrrrrą :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ty musisz napisać książkę o lekkiej diecie - umiesz zainteresować czytelnika - każdy wpis czytam z wielkim zaciekawieniem i czekam na następny z niecierpliwością. Twoje uwagi na temat boczku są słuszne - wypróbowałam w minestrone na mężu :) Nie jest on może osobą, którą trzeba długo przekonywać do lekkiej kuchni, ale na pewno jadł z większym apetytem :) Zapraszam do siebie http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/?p=1741

    OdpowiedzUsuń
  21. Oznaczam gwiazdką, czyli zrobię. Zastąpię tylko słodki sos chilli ostrym chilli jeśli można :)

    OdpowiedzUsuń
  22. @Biedronko, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.:)

    @Żeńko, muszę przyznać, że z obawą czekałam na Twoją reakcję, bo Ty mnie zawsze tak chwalisz za "nieboczki", więc nie miałam pojęcia, co pozytywnego znajdziesz w "takboczku".:)
    Ale znalazłaś i to coś, co jest faktem - ta fasolka to było jedno z pierwszych dań od których zaczynaliśmy nową kuchnię i ona nam ten początek zrobiła naprawdę dobry.:)
    A teraz to pojawia się już tylko, kiedy mamy:
    - na nią ochotę, albo kiedy, dla odmiany, nie mamy:
    - czasu na gotowanie.:)
    I ja ściskam.:)

    Tak było, @Piotruś, i flaki w Piaskach.:)))
    A teraz w zasięgu noża, widelca i łyżki - też ważny sztuciec - mamy prawie wszystko, aż szok ile się nowego, również i w kulinariach, wydarzyło w ciągu naszego życia, mimo, że stulatkami jeszcze nie jesteśmy.:)
    A wiesz, że nawet jestem w stanie wyobrazić sobie Ciebie w sombrero?:)))
    Bo z gitarrą, dawno, bo dawno, ale widywałam.:)

    OdpowiedzUsuń
  23. I tylko 3-4 razy do roku? Podziwiam, że tylko tyle ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo doceniam straczkowe i spozywam je minimum raz w tygodniu a czasem i 2 razy. Na samym blogu w ciagu roku zamiescilam 50 przepisow ze straczkowymi, wiec to o czyms swiadczy. Zachecam Cie do wyprobowania moejej ulubionej wersji-odpowiednika fasolki po bretonsku, ktorej zreszta nie lubie.
    Wcale nie uwazam straczkowych za malo wartosciowe bialko. Komplet aminokwasow trzeba po prostu uzupelnic odpowiednim polaczeniem w jednym posilku z innymi skladnikami. Gdyby tak nie bylo to niemal cale Indie przestalyby istniec a tak, wiekszosc wegetarianska zywi sie straczkowymi od pokolen nie znajac w ogole smaku miesa.
    Mnie przede wszystkim zachwyca roznorodnosc roslin straczkowych. Z nimi na pewno nie ma nudy w kuchnii.


    http://www.sfinjak.wroclaw.pl/eggblog/news.php?id=44

    OdpowiedzUsuń
  25. Lekka, jesteś wielka! Zrobiłam dziś fasolę z Twojego przepisu. Jednak wybrałam tylko czerwoną ;) Dodałam jeszcze puszkę kukurydzy, bo ten sos miał być meksykańskim nadzieniem do naleśników. Tak nam smakowało, że trudno było odmówić oklejnego naleśniczka. Ten przepis już na stałe wchodzi do mojego menu. A przed Tobą chylę czoło i serdecznie Cię pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. A wiesz, że ostatnio mam jakąś ciągotę do fasoli. :) dobrze mieć taki przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam:) Uwielbiam tutaj "wpadać" nie tylko na porcje pyszności ale dla tej pozytywnej aury tego miejsca:)
    Uwielbiam strączkowe dania i w takiej wersji też ląduję u nas na stole od czasu do czasu ale bez boczku - ok, w uboższej wersji zatem:)
    I zgadzam się z tym co Thiessa wyżej napisała - wszystko zależy jak łączymy produkty i nie ma mowy o braku jakichkolwiek aminkowasów jeśli wiemy co z czym jeść, żeby dostarczyć organizmowi pełną porcję białka.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  28. Lekka - o Twoim przepisie w blogosferze już głośno:) Pyszności! Ja też uwielbiam fasolę z pomidorami, cebulą i boczkiem; połączenia z kminem rzymskim nie znałam, ale musi by pyszne:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Dzięki, @Mopsie, za tę bardzo pochlebną dla mnie opinię - dmuchasz mi w skrzydła.:)
    No właśnie - wsparcie mężczyzny i w ogóle domowników jest dla procesu odchudzania bardzo ważne, toteż warto mieć ich wszystkich po swojej stronie.:) A żeby tak było, to czasem trzeba sięgnąć również po rozwiązania kompromisowe.:)

    @Jadalne-Pijalne, oczywiście, że tak, choć osobiście raczej bym jeszcze dodała ostry, niż całkiem rezygnowała ze słodkiego - on świetnie równoważy kwaśność pomidorów.:)

    @Ka.wo, a bo tyle jest nowych smaków do spróbowania, że na stare często czasu brak.:)

    @Thiesso, już postanowiłam, że jeśli o strączkowe chodzi, to się za nie zabiorę na poważnie i Twój blog posłuży mi za źródło inspiracji - bo naprawdę zgromadziłaś tam wspaniały zbiór przepisów na strączkowe - jest z czego wybierać i co naśladować.:)
    W temacie zaś białka roślinnego, jest dokładnie, jak piszesz.:)

    OdpowiedzUsuń
  30. @Escapade, Twoja modyfikacja przepisu jest genialna.:)

    @Kulinarne-Smaki - zdrowych ciągot nie należy lekceważyć, tylko za nimi podążać...:)
    Tak myślę.;)

    @Agnieszko, dziękuję bardzo za tak miłą opinię.:) Teraz już wiem czyją zasługą są te wejścia z US.:)
    Tęskni mi się czasem do tego lajtowego amerykańskiego rynku - jak się chce, można tam naprawdę lekko jeść - warunki ku temu ma się zaiste pierwszorzędne.:)
    A ta różnorodność fasoli! Ojejej!:)

    @Delikatessen, no proszę, do głowy mi nie przyszło, że jedna fasola może się tak zasłużyć!:)
    Widać w narodzie była ogromna, może wcześniej nieuświadomiona potrzeba fasoli.;)
    A kmin rzymski z fasolą polecam - świetny mariaż.:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mnie cieszy każdy wpis, a Twój szczególnie.:)

Jeśli piszesz jako Osoba Anonimowa, podaj swoje imię albo nick - będzie mi miło wiedzieć z kim rozmawiam.:)

Dziękuję.:)

Blog jest obecny w serwisie

TOP 10 ostatniego miesiąca