"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."

czwartek, 21 kwietnia 2011

MAKARON ZAPIEKANY Z KAPUSTĄ PEKIŃSKĄ

Straszne spiętrzenie robót mam znowu ostatnio, więc gotuję jak żyję, trochę pospiesznie, chaotycznie i na łapu capu, czego zresztą organicznie wręcz nie znoszę.

E. spaceruje po ulicach Paryża (chyba), bo z SMS-a: "U nas super! Całe dnie jesteśmy na zajęciach albo zwiedzamy" nie za wiele można wydedukować.
Ja kupuję nowy aparat, po który pojadę dzisiaj swoim samochodem wciąż na zimowych oponach.
Kotu zepsuło się sikanie, a zdaję sobie sprawę czym to grozi.
Nie umyłam okien.
Przede mną mega gorący tydzień w pracy.
I do tego wszystkiego czuję lawinowo narastający głód słodyczy.

Dlaczego on nachodzi mnie zawsze wtedy, kiedy wszystko się komplikuje?

Głupio pytam.
Przecież wiem to aż nadto dobrze.

Dlatego.

I tylko wciąż nie wiem czym, oprócz czekolady i pochodnych, mogłabym go zaspokoić. 
Bo niestety nie makaronem z kapustą.

On nie działa.
Jemu do czekolady, albo kawałka ciasta, najlepiej takiego z masą toffi, albo lodów Tillamook - The Peanut Butter Chocolate - najlepszych na świecie (oj, bo coś się zaczynam niebezpiecznie nakręcać) - tak daleko, jak stąd do... do... nie wiem dokąd, ponieważ aż tam to jeszcze nie byłam.

Ale skoro padło już hasło - makaron z kapustą, to może rozwinę temat.

Nie wiem co jest z tym makaronem, że na 4 podejścia, które do niego zrobiłam, aż 3 zakończyły się jedynie połowicznym zwycięstwem, hmm... porażką w zasadzie, mimo, iż prostsze danie trudno sobie wyobrazić. Dziwne, prawda?:)

W oryginalnym przepisie w skład tej potrawy wchodzi jarmuż. Kiedyś - raz, jeszcze w sieci Albert - udało mi się go kupić, niestety mimo, iż zrobiłam wszystko jak trzeba - jarmuż wyszedł twardy i dodatkowo gorzki.
Kolejnym więc razem zastąpiłam go kapustą pekińską i to był starzał w 10!
Zachęcona sukcesem chciałam go powtórzyć - popisać się przed E., która nie jadła tej udanej wersji, ale omyłkowo, zamiast kapusty pekińskiej zleciłam jej zakup włoskiej - no i znowu było twardo i łykowato.
Teraz, chcąc zatrzeć złe wrażenie, nabyłam pekinkę. Wymyśliłam natomiast, że zapiekanka będzie idealnym miejscem do ukrycia w niej pełnoziarnistego makaronu.
Błąd.
W zestawieniu z subtelną kapustą makaron razowy wypadł ciężko i topornie - o niebo lepszy byłby durum - w diecie redukcyjnej sprawdzający się niemal tak samo dobrze. 
Tyle, że nie wiem, kiedy danie ponownie pojawi się na moim stole, bo chwilowo mam go już trochę dość.;) Ono mnie zresztą chyba też;)

Składniki:
  • 225 g makaronu penne lub rigatoni z pszenicy durum
  • 1/2 łyżki oliwy z oliwek
  • 3 ząbki czosnku w cienkich plasterkach
  • 200 g kapusty pekińskiej posiekanej
  • 1 i 1/2 szklanki soku pomidorowego
  • 125 g chudego sera ricotta /użyłam po połowie pełnotłustej ricotty i homoserka Pilos 3%/
  • 50 g tartego niskotłuszczowego sera mozzarella /użyłam Zottarelli firmy Zott/
  • czarne oliwki bez pestek do przybrania

Wykonanie:
  1. Rozgrzej piekarnik do temperatury 180 stopni. Spryskaj naczynie do zapiekania olejem w sprayu.
  2. Wrzuć makaron do wrzątku i ugotuj zgodnie z przepisem na opakowaniu.
  3. Rozgrzej oliwę na średnim ogniu, wrzuć czosnek i podsmażaj aż uzyska złoty kolor, nie za długo, bo zrobi się gorzki. Dodaj kapustę. Podsmaż do zrumienienia. Przełóż do dużej miski. Dodaj sos pomidorowy, ser ricotta i wymieszaj.
  4. Odlej makaron i wrzuć do miski z sosem. Wymieszaj. Przełóż do żaroodpornego naczynia i posyp mozzarellą. Przykryj przykrywką lub folią aluminiową.
  5. Piecz 30 minut. Odkryj i całość jeszcze raz starannie wymieszaj. Piecz kolejne 10 minut, aż zapiekanka zacznie się z wierzchu delikatnie przyrumieniać.
  6. Przed podaniem przybierz ją oliwkami.
Gotowe!

Bardzo smacznego!
Źródło - "Potęga warzyw"

25 komentarzy:

  1. Oj, głodna się zrobiłam. To z pewnością musi być dobre. Niech no tylko pomyślę... czy ja mam w domu pekińską? Muszę koniecznie spróbować tego przepisu, bo zapiekanka makaronowa już od jakiegoś czasu za mną łazi i stuka mnie w łopatkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię makaron z kapustą włoską, z pekińską jeszcze nie robiłam. Zresztą bardzo trudną ją dostać tutaj, chyba nigdy się na nią nie natknęłam, a czasem mam ochotę na sałatkę z pekińską. Jeśli kiedyś ją znajdę, to i ten makaron zrobię :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kapusty pekińskiej na ciepło nie jadłam. Przyznam, że Twoje danie z kapustką wygląda bardzo apetycznie. Uwielbiam penne :) Lekka, staraj się nie myśleć o słodyczach, wtedy smak powinien stopniowo odchodzić :) Życzę Tobie wspaniałych, rodzinnych Świat, odpoczynku, słońca i żeby nowy aparat Ci służył ;) Ja znikam na Święta do PL. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Makaron robiłam ze zwykłą kapustą, najpierw ją obgotowywałam, a potem smażyłam, dodawałam makaron i dalej smażyłam, podobno to się łazanki nazywało, nie wiem, wiem tylko, że było bardzo smaczne:) Twojej zapiekanki z pekinką jeszcze nie jadłam ale ostatnio się przymierzam do jarmużu, zobaczymy jak to się rozwinie dalej...
    Piękne zdjęcia, piękne!
    Pozdrawiam wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszny mskaronik. Co do słodyczy to ja mam to samo (po nocach mi się śnią, mam obsesję na temat wypieków w nowej blaszce, ale trzymam się dzielnie i za Ciebie też kciuki trzymam). Ale w święta mam dyspensę i Tobie jej udzielam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Rzekotko, żyjesz!
    Dlaczego Ty tak straszysz ludzi nie dając tyle czasu jednego znaku życia?;)
    A danko dobre, pod warunkiem, że się z nim za bardzo nie eksperymentuje.;)
    Chudniesz cośkolwiek?

    @Lashqueen, a to ciekawe! Myślałam, że to najpopularniejsza kapusta na świecie! Niesamowita to dla mnie wiadomość, że tak nie jest.:)
    Myślę, że i z inną mogłoby wyjść coś ciekawego, tylko trzeba by się do tego inaczej zabrać, np. tak, jak napisała Żeńka.:)

    @Escapade, dzięki za radę. Faktycznie, myślę wręcz obsesyjnie - zauważyłaś to...
    Jesteś albo empatyczna, albo spostrzegawcza, albo jedno i drugie.:)
    Dziękuję za piękne życzenia!
    A ja Tobie życzę szczęśliwej podróży, udanego świątecznego wypoczynku, zdrowia i humoru.
    Baw się dobrze!:)

    @Żeńko, kapusta robiona Twoim sposobem na pewno by się udała. Chyba zabrakło mi wyobraźni.:)
    Super, że to napisałaś - znowu mi się chce ryzykować ponownie.:)
    Jarmuż pewnie jest okej, tylko ta gorycz może być niebezpieczna. Ponoć nie każdy ją ma, ale ja się na tym nie znam...
    Bardzo dziękuję za to o zdjęciach!:)Aż się cała rozpromieniłam.:)

    @Aniu, chyba ciągle jesteś jeszcze po tej ich słonecznej stronie, po której i ja byłam do któregoś momentu, zanim to się wyrwało spod kontroli.
    A na Święta sama sobie udzieliłam dyspensy.
    Najgorszy będzie moment tuż po, zakręcania kurka - to bywa niesamowicie bolesne.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam ze słodyczami to samo. Ubiegły tydzień w pracy był maksymalnie stresujący. Ile ja czekolady pożarłam. Jak mi się przez to paskudnie cera popsuła - wolę nie wspominać. Ale przez chwilę było lepiej.
    Też jeszcze nie umyłam okien. Jak się uda, to w piątek się za to wezmę.
    Z tymi zestawieniami jest coś takiego, że czasami jesz coś w niby fajnym towarzystwie składników i okazuje się takie sobie, a wystarczy pokombinować i nagle okazuje się pyszne. Miałam tak ostatnio z kaszą gryczaną, do której mam średnie przekonanie. Zrobiłam spontanicznie z kurczakiem i chińskim miksem warzyw. Niby połączenie kosmiczne, ale jaki boski smak! :D
    Pyszny pomysł na makaron. Zjadam i spadam ;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  8. makaron z kapustą - brzmi ciekawie. niestety ostatnio makaron mi się przejadł, nad czym bardzo bardzo ubolewam
    co do słodyczy - ja raz w tygodniu piekę dietetyczny sernik :) albo przynajmniej jedno danie mam na słodko - racuchy czy inne placki. generalnie do słodyczy mnie już nie ciągnie, choć przyznam, że zjadłabym jakieś wypasione lody :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Lekka, oczywiście, że daję znaki życia, tylko Ty jeszcze o tym nie wiesz ;)
    Jeśli człowiek chudnąłby od samych nerwów, to już bym była patyczakiem. A tak... no cóż, głupia waga nie chce mi zejść na tę upragnioną szóstkę z przodu. A święta też jej w tym pewnie nie pomogą :) Ale spokojnie, najważniejsze, że się lżejsza czuję, a o resztę zadbam, jak mi się już projekt przez łeb przewali.
    Moje kubki smakowe wylazły z pyska i przykleiły się do monitora, chyba więc nie mam wyjścia i taką zapiekankę muszę im zrobić. A co tam, niech coś mają na święta ;) Raczej nie będę przekombinowywać przepisu, chcę spróbować oryginalnej wersji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałam długiego posta i szlag go trafił.Zatem w skrócie - dogadzaj sobie, czasem trzeba się porozpieszczać, a słodycze też są potrzebne, bo serotonina, endorfiny... Kiedyś slyszalam, zę jak czlowieka najdzie pokusa, to lepiej uledż od razu, bo pokusa i tak zwycięży. A jak człowiek po długiej i nieprzyjemnej walce ulegnie, to robi to z poczuciem winy i z ograniczoną przyjemnością. Stosuję się do tej zasady, jak mnie tylko nachodzi ochota na słodycze, ulegam z radością i delektuję się.A słodycze to uwielbiam!!!I oprócz zwyczajowej czekolady i marcepanów, jutro zgodnie z naszym zwyczajem piątkowym idziemy na wielkie lody z obowiązkowo wielką bitą śmietaną i dodatkami do Lodomanii, a w sob. mąż zabiera mnie do Wencla (na śląsku nie ma)na inne moje ulubione tam lody.A po drodze w Tyńcu obowiązkowo sernik! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteście takie Kochane, że piszecie i to tak dużo.:)
    Ja siedzę wprawdzie cały czas przy kompie, ale pracuję, więc tylko tu od czasu do czasu zaglądam, żeby wrzucić komenta.:)

    @Turlaczku, to ciekawe, co piszesz z tą cerą, bo ja mam tak samo! Kiedy nie jem czekolady cera jest super, a kiedy tylko zjem... Uczulenie na cukier? Czy organizm nie toleruje aż takiego nadmiaru?

    Mnie już te okna przed Świętami nie wyjdą.:(
    No niestety.:(

    Faktycznie, nigdy bym nie wpadła na pomysł takiej mieszanki, no proszę!.:)
    Ale Ty w pomysłach jesteś Gość.:)
    Uściski.:)

    @Kaś, makaron nie da się przejeść - coś najwyraźniej pokręciłaś w przepisach, ot co.;)
    :)))
    Który sernik?
    Dukanowski?
    Jak się robi: do słodyczy już mnie nie ciągnie?
    :)

    No to już wiem, @Rzekotko, i mi ulżyło.:)
    Przybij piątkę - własnie zaliczam najdłuższy zastój od początku dietowania - to też działa nieco deprumująco. Że też akurat teraz.;(

    Tak, to najważniejsze, że się dobrze czujesz.:)

    Wyobraziłam sobie Twoje kubki przyklejone, jak takie macki ośmiornicy. Hahahaha.:)))))

    @Kingo, skorzystałabym z rady i to jak jeszcze chętnie, gdybym słodycze lubiła, gdyby były moją słabością, gdybym je uwielbiała, ale ja mam z nimi problem - dokładnie taki, jaki mają z alkoholem alkoholicy - kiedy zacznę, nie mogę przestać...
    Ojej, byłam w Tyńcu nie wiedząc, że tam jest sernik!
    I teraz cały Tyniec na nic!
    Serdeczności.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Twoje wpisy i przepisy, ale o makaronie z kapustą to jeszcze nie słyszałam ;)
    Wesołych i mokrych, ale nie od deszczu

    OdpowiedzUsuń
  13. oj tam, oj tam, narzekasz, a ja bym wpałaszowała ten makaron, ziarnisty, czy durum. Wszystko jedno :) I nie przeszkadzałoby mi, że właśnie zjadłam 2 kopiaste talerze moich nudli :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha, to danie dla mnie... muszę koniecznie wypróbować, ale to już po urlopie...
    No właśnie, od poniedziałku mam urlop a Zielonooki się śmieje, że teraz dopiero to ja nie mam czasu, bo nadrabiam wszelkie zaległości i szaleję w kuchni ;-)) Okna umyte i cała reszta też i mam poczucie dobrze wykonanego zadnia, a to szalenie lubię...
    Lekka, wiosna, nie pracuj tyle, zobacz jak pięknie za oknem :-)) No dobra, dobra... gadam zdrów, sama przez ostatnie dwa tygodnie po 12 godzin pracowałam, ale teraz do 9 maja się byczę :-)))

    OdpowiedzUsuń
  15. A to miałaś przygody z tym makaronem. Pekinki na ciepło też nie jadłam, ale bardzo jestem ciekawa takiego smaku.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Kulinarne-Smaki, ale mi radochę sprawiłaś tym komplimentem.:) Chyba nigdy nie będę miała dość miłych słów - dziękuję.:)
    Jak to nie słyszałaś o makaronie z kapustą - już nasi rycerze pod Grunwaldem taki jadali - a że się inaczej nazywał, inaczej wyglądał i inaczej smakował to już szczegół.;)

    @Beti, mówisz jak moja córka: oj tam, oj tam.;)))
    Robimy fifty fifty?
    Ty mi nudle, ja Ci zapiekany makaron?:)

    Oj, @Margarytko, a u mnie cały kalejdoskop wydarzeń ostatnio.:)
    Chciałam Ci nawet coś tutaj napisać, ale kto wie czy z tego cała notka nie wyjdzie - to nawet nie będę zaczynać.:)
    Wyglądasz na osobę bardzo energiczną, to się nie dziwię, że ze wszystkim zdążyłaś.:)

    A to, co za oknem to sama poezja. Przed chwilą wracałam do domu i zachwycałam się pięknem kończącego się doskonałego dnia... To było nieomal jak przeżycie mistyczne.
    A okna umyję w maju, po maturze.:)

    @Kabamaigo, no ja raczej z tych przygodowych jestem, to fakt.:)))
    A smak pekinki jest łagodny, niedominujący, naprawdę bardzo... sympatyczny.;) Jeśli można użyć takiego określenia w stosunku do smaku.;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Za mną chodzi bigos i sernik, który mam w lodówce. Teraz dołożę jeszcze Twój makaron. I jak ja mam spać spokojnie?

    OdpowiedzUsuń
  18. @Lo, w kwestii makaronu mogę Cię uspokoić. Zrobiłam 8 jego porcji. OSIEM! Zjedzonych jest dwie, reszta - zamrożona. Napisz tylko, kiedy przyjeżdżasz...;)

    OdpowiedzUsuń
  19. No i chyba zmieniłas stare powiedzenie - do trzech razy sztuka ;] Ale warto było przymieżyć się czwarty raz do tego dania, bo warte popełnienia ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. Makaron odkryłem ponownie nie tak dawno. Jako dziecko jadłem najczęściej makaron z serem lub sosami mięsnymi. Minęło wiele lat i żona odkryła nowe przepisy na super dania z makaronami (sery, warzywa, ocet balsamiczny, różne rodzaje makaronów).
    Od tej chwili makaron stał się najważniejszy w życiu kulinarnym mojej rodziny.
    Każde nowe zastosowanie, jak powyższy przepis, ogromnie cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Lekka, Twoje połączenia mnie zaskakują. W życiu bym nie wpadła na połączenie kapusty pekińskiej z makaronem i jeszcze zapieczenie tego... Prezentuje się wyśmienicie. Niezła jesteś w te garnki, nie ma co...

    OdpowiedzUsuń
  22. oj niestety da się przejeść, ale nic to! przerzuciłam się na ryż :)
    tak, sernik dukanowski. uwielbiam go :)
    do słodyczy nie ciągnie, kiedy zajadam się dietetycznymi słodkościami. z czasem próg słodkiego bardzo się obniża i naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia :)
    pozdrawiam i życzę Radosnych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  23. Lekka spokojnych,rodzinnych i lekkich świąt.

    OdpowiedzUsuń
  24. Niestety na mnie tez lepiej dziala czekolada lub lody niz makaron z kapusta ;) Co zrobic... czasami i czekolady nam potrzba ;)

    Pozdrawiam serdecznie!
    I zycze radosnych i pogodnych Swiat!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  25. @Zjedz mnie, chyba warto - wszystkie makarony są w moim domu bardzo miło widziane, a przez niektórych domowników w ogóle traktowane jako podstawowy pokarm, więc im więcej udanych, sprawdzonych przepisów, tym lepiej.:)

    Wiem, @Piotruś, do jakiego przepisu pijesz, też mam już na niego nieziemską ochotę.:)

    @Kubełku, no dzięki, zasługa w tym moja raczej niezbyt duża.:) No może tylko ta, że im coś mniej tradycyjnego, tym ja bardziej tym zainteresowana.;)

    @Kaś, ten sernik dukanowski bardzo mnie pociąga - znalazłam przepis na niego u Ciebie i na pewno skorzystam.
    Mnie tam się ten próg niestety nie obniżył, ale nic to, jeszcze trochę i w końcu pewnie dojdę do punktu, kiedy skończą się żarty i definitywnie postanowię przestać być wodzona przez słodycze za nos. Po kilku ostatnich wpadkach widzę, że sama nigdy nie znajdę się wobec nich w bezpiecznym miejscu...

    @Bea, żeby to czasem, żeby to trochę, nie byłoby o co kruszyć kopii...:)

    Dzięki, Dziewczyny, za życzenia.:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mnie cieszy każdy wpis, a Twój szczególnie.:)

Jeśli piszesz jako Osoba Anonimowa, podaj swoje imię albo nick - będzie mi miło wiedzieć z kim rozmawiam.:)

Dziękuję.:)

Blog jest obecny w serwisie

TOP 10 ostatniego miesiąca