"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."

poniedziałek, 7 marca 2011

NIBY BRUSCHETTA

Dlaczego "niby"?
Bo powinna być z bagietki a nie z chleba.

Różnica jest znaczna - chleb jest do tej potrawy za dosłowny smakowo i zbyt ciężki, co nie zmienia faktu, że się zjadł i to z apetytem.:)
Ale komuś, kto by postanowił skorzystać z przepisu na dietetyczną bruschettę  zdecydowanie polecam jednak bagietkę - pełnoziarnistą - lżejsza, też zdrowa i dodatkowo bliższa przekąskowej konwencji oryginalnego dania.

Takie to sobie właśnie śniadanko dzisiaj zapodałam z niecnym zamiarem skonsumowania go w bardzo, ale to bardzo niewłaściwy sposób, od którego się tyje, czyli siedząc przed telewizorem, z mózgiem przełączonym z funkcji świadomego delektowania się jedzeniem na funkcję intuicyjnego pożerania go.

Fatalny zwyczaj z fatalnymi konsekwencjami.

Jadając nieuważnie człowiek uczy się lekceważenia bodźców płynących od organów trawiennych do mózgu i przesyłających ośrodkowi sytości informacje o tym, kiedy zakończyć posiłek. 
Jadając przy okazji wykonywania innych, najczęściej bardziej nas zajmujących czynności, całą odpowiedzialnością za wielkość zjadanych porcji obarcza się żołądek - organ do pełnienia takiej roli kompletnie niepredestynowany, gdyż jego objętość nie jest stała i może się wahać od 350 do nawet 8000 ml!
To tak jakbyśmy na naszego bodyguarda zatrudnili krokodyla w fazie rozwoju.

Jest to fakt, iż obok błędów stricte żywieniowych otyłości niezwykle sprzyjają niewłaściwe nawyki, do których należy zaliczyć właśnie wyuczony brak uważności jedzenia, w tym jego najczęściej spotykaną formę czyli konsumpcję telewizorową czy kinową.

Zwyczaj powszechny, podpatrzony i skrzętnie wykorzystany przez speców od marketingu z branży spożywczej. 
Kiedy ostatnio byliście w kinie, w którym nie sprzedaje się kubłów z popcornem?

Ja w takim kinie bywam, bo u mnie nie ma multipleksu. Prowincja, mało ludzi chodzi tu do kina, nie warto inwestować.
Natomiast będąc w drugi dzień ubiegłorocznego Bożego Narodzenia w Multikinie, w lubelskiej Plazie, nie mogłam się nadziwić, jak bardzo trzeba być wygłodniałym, żeby tuż po odejściu od świątecznego stołu wrzucić w siebie jeszcze kubeł prażonej kukurydzy.

Zdziwienie czysto formalne. Prawda jest taka, że wcale nie trzeba. Bo tego nie robi się z głodu, tylko z przyzwyczajenia.

I ja z przyzwyczajenia chciałam zrobić dokładnie to samo (bruschetta miast popcornu nie jest okolicznością łagodzącą), a jako zakłócacz zdroworozsądkowego myślenia miała mi posłużyć świeżo odebrana nagroda za wygraną w konkursie Kuby - film (z wątkiem kulinarnym) "Jestem miłością".

 

Pokusa nielicha, jednak ją odparłam. Nie hartem ducha żeby nie było, że taki jestem gieroj, tylko czystą fizjologią - potrzeby niższego rzędu okazały się silniejsze od potrzeb bardziej wysublimowanych i zanim film się zaczął, ja byłam już po śniadaniu.;)

Wartość energetyczna bruschetty w wersji dla kilku osób, z całej bagietki, wynosi ok. 800 kcal.

Składniki:
  • 60 g suszonych pomidorów
  • 1 pełnoziarnista bagietka 35 cm
  • 1 przepołowiony duży ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka oliwy z oliwek
  • 25 g podzielonych na 4 części czarnych oliwek bez pestek
  • sól
  • pieprz
  • 40 g pokrojonej w kostkę niskotłuszczowej mozzarelli /użyłam Zottarelli light firmy Zott/
  • 2 łyżki świeżo posiekanej bazylii
Wykonanie:
  1. Pomidory zalej wrzątkiem na 30 minut, odsącz, osusz papierowym ręcznikiem i pokrój w wąskie paseczki. Jeśli pomidory są z oleju przed pokrojeniem również je odsącz, opłucz gorącą wodą i osusz.
  2. Bagietkę pokrój na 12 kromek (bez piętek). Kromki opiecz w tosterze lub na grillu z obu stron do zrumienienia.
  3. Obie strony kromek natrzyj przekrojoną stroną czosnku, wierzchy lekko posmaruj oliwą.
  4. Na kromki połóż pomidory i oliwki, po czym dopraw je solą i pieprzem, udekoruj mozzarellą i grilluj jeszcze 1-2 minuty dopóki ser się nie roztopi.
  5. Gotowe bruschetty posyp bazylią i podawaj.

Gotowe!


Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"

32 komentarze:

  1. A wiesz, że niekoniecznie? Nigella poleca do robienia bruschetty wiejski chleb. Ja też wolę takie niż bagietkowe. Jakoś bardziej mi smakują :).
    Twoje wyglądają pysznie :).

    OdpowiedzUsuń
  2. ja z podjadaniem problemów nie mam na szczęście. chociaż zdarzy mi się zjeść porcję jak dla wygłodniałego mężczyzny pracującego w kopalni;)
    gratuluję wygranej;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A tam, obie z Nigellą pocieszacie mnie @Turlaczku, ona pewnie też nie mogła kupić bagietki.;(
    Oczywiście żartuję.:)))
    Tak naprawdę bardzo się cieszę, że taka bruschetta też Ci się podoba.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe śniadanie :) Wolę bagietkę, ale chlebkiem też nie pogardzę.
    Praktycznie nigy nie jem przed telewizorem, to nie pozwala dostatecznie skupić się na jedzeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pysznie-smaczne śniadanko. Z tym kinem to masz zupełną rację, ja wolę te kameralne kina bez ludzi i bez jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Malwinko, są ludzie, którzy bez żadnych konsekwencji mogą i jeść dużo więcej, niż inni, i niezdrowo - tak bywa. Szczęściarze są wśród nas. Ale nie jest ich wielu, na większości niestety skutki wszelkich błędów żywieniowych i dotyczących stylu życia są zaraz widoczne.

    @Monia, bo Ty najwyraźniej jesteś smakosz, nie pożeracz i to jest bardzo dobry wybór.:)

    @Kulinarne-Smaki, nie wiem czy jeszcze długo ostaną się takie bezpopcornowe kina...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pycha! I jeszcze raz gratuluję wygranej:)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Malwinko, @Aniu, dzięki.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niekoniecznie z bułki...Z chleba tostowego lub z focaccii Włosi robią.
    Pyszny widok!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko co lubię na kromnce chleba:)mmm

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki, @Amber, za sugestię.:) O pełnoziarnistym chlebie tostowym nie pomyślałam. Muszę się rozejrzeć czy taki u siebie dostanę. Jeśli tak - na pewno wypróbuję i tę wersję.:) Super, że mi podsunęłaś taki pomysł!:) A o focacci nic nie wiem. Czy ona może być z pełnego ziarna? Czy można ją kupić?

    Ty, @Żeniu, wiesz, co dobre.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze to wszystko rozumiem, mój żołądek dawno już nie zadowoli się 350 ml :/ Wiecznemu jedzeniu przed TV, komputerem, czy magazynem kulinarnym muszę w końcu powiedzieć nie :) Ale czy mój "krokodyl" mnie posłucha? ;) A śniadanko musiało być pyszne, nie dziwię się, że szybko zniknęło :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ależ one smakowicie wyglądają! Uwielbiamy grzanki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bruschetta to jest takie specyficzne ustrojstwo, które zmienia oblicze świata :) Moja siostra, niczym rasowa wampirzyca, nie mogła ani jeść, ani nawet patrzeć na czosnek. Aż pewnego razu spróbowała bruschetty i przepadła. Odtąd normalnie spożywa czosnek, szkoda tylko, że jej zęby jadowe nie wypadły :P

    Twoje bruschetty również wyglądają smakowicie. I same pyszne rzeczy tam na wierzchu widzę, bo i oliwki, i pomidorki, i serek... ach, głodna się robię :)

    A w temacie złych nawyków mogę bezczelnie się pochwalić, że nigdy nie jem przy oglądaniu telewizji. Powód jest prozaicznie prosty - ja telewizora nie mam :D Niestety, dopuszczam się innych grzeszków, mianowicie czytam przy jedzeniu. Czemu nikt tu o tym nie wspomniał? To jest dopiero problem, jak odsunąć arcyciekawą książkę od przepysznego obiadku? Jedno i drugie naprawdę kusi, a człowiek nauczony czas oszczędzać :) Nie robię co prawda zakładek do książek z makaronu wyłowionego z pomidorowej, ale z pewnością ani książce, ani żołądkowi to chyba na dobre nie wychodzi... Co szanowna Autorka myśli? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. @Ka.wo, bo krokodyle trzeba trzymać krótko.:) W końcu kto tu ma rządzić - one, czy my?;)
    A poważnie mówiąc,, to mój się dzisiaj odezwał i zażądał francuskiej drożdżówki. Odmówiłam mu, ale jej wizja w głowie nie daje mi spokoju...
    Uderz w stół, a krokodyl się odezwie.;)

    @Wykrywaczu, dziękuję.:)

    @Rzekotko, powinnyśmy z Twoją siostrą przybić sobie piątki, bo ja też bardzo długo, prawie całe swoje życie byłam dyżurnym wampirem. Dopiero odchudzając się zaczęłam jeść czosnek.

    A to z zębami jadowymi to dobre.:))))

    Nie wspomniałam o czytaniu, żeby nie płoszyć krytyką tych kilku ostatnich na tej polskiej ziemi osób, które czytają książki...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Królestwo Smaków i Aromatów ta Twoja bruschetta.

    Lekka, gdzie Ty mieszkasz?

    Mam na Lubelszczyźnie rodzinę, znam ten ból prowincji z czasów wakacji...

    do brownie:

    Ale komplement. Naprawdę, podnosisz mnie na duchu.

    Polecam Ci to ciasto - jest naprawdę nie takie znowu słodkie i zdrowe (!) dzięki dużej zawartości kakao i orzechów.

    A to brownie jest akurat kanadyjskie, bo sama Anna Olson jest Kanadyjką :)

    OdpowiedzUsuń
  17. @Kubełku, Lubelszczyzna to taki polski koniuszek ogona... Duży temat...
    I to nie komplement, tylko sama prawda.:)
    Odpisałam Ci na wątku.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. U... Moja rodzina mieszka w Parczewie, nie wiem czy kojarzysz to... miasto. Sama mieszkam pod Rzeszowem, 12 km od, i chociaż to jest prowincja, to jednak tutaj coś się dzieje... Tam zupełnie nic.

    Jednak te lubelskie równiny są urokliwe, Polesie Lubelskie, płaski teren, żniwa i jeziora. I te drewniane domy wzdłuż uliczek... Wszystko ma swoje dobre i złe strony.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kojarzę, @Kubełku, byłam tam wprawdzie jeden jedyny raz, w czasach szkoły średniej, więc wieki temu, ale byłam i w dodatku mam miłe wspomnienia.:)
    W Rzeszowie też byłam, w 2000 roku, za to 3 dni.:)
    U nas pagóry, ładnie jest, nie powiem, ale tak bardzo i do wszystkiego - daleko.:)
    Ee, nic to.
    Zawsze mogło być gorzej, np. mogłabym mieszkać na biegunie i zamarznąć.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ktoś kiedyś powiedział, że nawyk, czy też przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
    Znam (my) człowieka który zawsze po wejściu do kuchni otwiera lodówkę. Trochę postoi przed otwartą, czasami po coś sięgnie, czasami nie. Ale zawsze po wejściu otwiera i tak stoi i patrzy. Taki nawyk :)
    Fajne połączenie. Wyszukane bardzo.
    Te pomidory i mozzarella, oliwki, czosnek, bazylia.
    Samo zdrowie (jak myślę).
    I nazwa niebanalna: bruschetta. Bon appetit :)

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo smakowite te zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Na bruschettę rzucam się zawsze - niezależnie od pory dnia czy nocy :) Najlepszą jadłam a zeszłe wakacje. Proste połączenia smakowe są najlepsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Suszone pomidorki są dobre na wszystko, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. @Aga, dzięki, z ust (klawiatury) takiego speca od fotografii, jak Ty, to duży komplement.:)

    @Kasia, gdzie jadłaś? Pewnie we Włoszech?

    @Kasinka, a na pewno są bardzo aromatyczne, z silnie skondensowanym smakiem. Takie 200% pomidora w pomidorze.:

    OdpowiedzUsuń
  25. Rzuciwszy okiem na hasło u góry... Może, @Piotrusiu, nawyk osoby, o której piszesz, pozwala jej wytrwać?;)Trzyma ją przy życiu?
    Każdy jeden kłap drzwiami lodówki i obserwacja jej wnętrza?
    Wtedy wydawałoby się coś tak bezsensownego, ma sens najgłębszy, bo stanowi o czyjejś istocie.

    A Ty już jadłeś bruschettę?

    OdpowiedzUsuń
  26. Lekka... to przesada jest :)
    To typowy przykład zachowania bez sensu. Taki nawyk wynikający z ciągłego podjadania. Chodzi o to, żeby cały czas jeść. A jak już się nie da, to chociaż zajrzeć do lodówki z nadzieją, że najdzie na coś ochota i coś się podje pomimo najedzenia. Takie jedzenie jako zabicie nudy. Genialny sposób na tycie lub utrzymanie wysokiej wagi. Dla wszystkich przeciwników odchudzania :)

    W życiu nie jadłem żadnej bruschetty.
    Mam nadzieję, że nie zmarnowałem życia?

    OdpowiedzUsuń
  27. wygląda bardzo apetycznie, zjadłabym :) niestety konsumpcja przed telewizorem to u mnie norma ;/

    OdpowiedzUsuń
  28. @Piotrusiu, no cóż... przesada bywa istotą co niektórych...:)

    A co się tyczy bruschetty - dopóki żyjesz, ciągle jeszcze jest dla Ciebie ratunek.;)

    @Kaś, nie martw się, to norma dla większości nas - takie mamy czasy.:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Lekka - popcorn w kinie to jeszcze nic:) gdy mieszkałam przez kilka lat w Anglii odkryłam, że nasz największy rozmiar kubka od popcornu odpowiada... najmniejszemy, jaki można kupić w angielskich kinach;)

    Bardzo fajna bruschetta - dla mnie też chyba raczej z bagietką. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. @Delikatessen, co zrobić - znak czasów. Jedzenie przestało być koniecznością, a stało się już tylko przyjemnością. A wiadomo, że od 1 przyjemności lepsze są 2.:) Jedzenie plus dobry film i jesteśmy w raju.:)
    Dzięki, że zajrzałaś.:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Wyglądają świetnie! Wiosennie! i kolorowo!:) no i gratulacje (chodzi o wygraną w konkursie!)

    OdpowiedzUsuń
  32. @Mollisiu, dzięki.:)
    A wygrana tak piękna wizualnie, jak piękne (i smaczne) quesadilla i bruschetta.:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mnie cieszy każdy wpis, a Twój szczególnie.:)

Jeśli piszesz jako Osoba Anonimowa, podaj swoje imię albo nick - będzie mi miło wiedzieć z kim rozmawiam.:)

Dziękuję.:)

Blog jest obecny w serwisie

TOP 10 ostatniego miesiąca