Kiedy się o człowieku mówi - pulpet - to się ma zwykle na myśli kogoś okrągłego, grubaska, albo i nawet tłuścioszka w porywach.
Kiedy się o pulpecie mówi pulpet, to się okazuje, że on wcale nie musi być ani okrągły, ani tłusty, ani nawet pulpet!
Kiedy się o pulpecie mówi pulpet, to się okazuje, że on wcale nie musi być ani okrągły, ani tłusty, ani nawet pulpet!
Na przykład to danie:
Gotowane chude indycze mięsko w kształcie nieforemnych wielościanów a - pulpet!
Do tego, że pulpet, doszłam nie od razu, tylko metodą eliminacji:
Kotlet mielony - potrawa z mięsa mielonego z dodatkami - smażona.
(Tu było najprościej, dalej wszystko się już komplikuje).
Klops - potrawa z mięsa mielonego z dodatkami - smażona lub pieczona, może być również duszona lub gotowana, nadziewana lub nie.
Klops pieczony w rynience nadziewany gotowanym jajkiem nosi nazwę pieczeni rzymskiej.
(Hmm...)
Klops pieczony w rynience nadziewany gotowanym jajkiem nosi nazwę pieczeni rzymskiej.
(Hmm...)
Pulpet - potrawa z mięsa mielonego z dodatkami duszona lub gotowana.
(Uff! To jest to!)
(Uff! To jest to!)
Wszystko wskazuje na to, że zrobiłam pulpety.
Aczkolwiek tak w stu procentach pewna bym tego nie była, bo to, co pojawia się w necie po rzuceniu na Google przytoczonych powyżej haseł przypomina bardziej klasyczną... miszkulancję, niż jakąkolwiek sensowną próbę ich wyjaśnienia.
Miszkulancję trochę w pierwszym, ale bardziej w tym drugim znaczeniu - w końcu nie do każdego mielonego mięsa dodajemy śmietanę, nieprawdaż?;)
Zastanawialiście się kiedykolwiek, ilu słów używamy nie mając pojęcia, co tak dokładnie oznaczają?
Dobrze, że kiedy mowa o spaghetti większość co o nim wiadomo nie budzi żadnych wątpliwości - to zarówno włoska potrawa jak i typ makaronu, to też trzeci bohater piosenki przygotowanej przeze mnie na akcję Magdy -> Jedzenie z muzyką w tle.
Teraz gdy przedstawiłam ich już w komplecie -> ziemniaka, spaghetti i -> banana - mogę ją wreszcie zilustrować nagraniem:
A Tobie, Goh, zanim coś zaraz napiszesz, w ripoście za poczynioną przeze mnie niedawno uwagę o muzycznych gustach;), spieszę czym prędzej donieść, że podobnie jak System Of A Down, tak i The Wiglles bynajmniej nie są moim klimatem - to tak, żebyś sobie nie pomyślała, że prezentując akurat Hot Potato mam jakieś warzywne fiu bździu w głowie - nie - nawet z tym teledyskiem na blogu, to nadal ta sama którą znasz, poważna i nobliwa ja Kapusta.
Robiąca poważne pulpety z poważnych lekkuchno miszkulanckich składników.;)
Składniki (porcja dla 4-6 osób):
Pulpety
Aczkolwiek tak w stu procentach pewna bym tego nie była, bo to, co pojawia się w necie po rzuceniu na Google przytoczonych powyżej haseł przypomina bardziej klasyczną... miszkulancję, niż jakąkolwiek sensowną próbę ich wyjaśnienia.
Miszkulancję trochę w pierwszym, ale bardziej w tym drugim znaczeniu - w końcu nie do każdego mielonego mięsa dodajemy śmietanę, nieprawdaż?;)
Zastanawialiście się kiedykolwiek, ilu słów używamy nie mając pojęcia, co tak dokładnie oznaczają?
Dobrze, że kiedy mowa o spaghetti większość co o nim wiadomo nie budzi żadnych wątpliwości - to zarówno włoska potrawa jak i typ makaronu, to też trzeci bohater piosenki przygotowanej przeze mnie na akcję Magdy -> Jedzenie z muzyką w tle.
Teraz gdy przedstawiłam ich już w komplecie -> ziemniaka, spaghetti i -> banana - mogę ją wreszcie zilustrować nagraniem:
Robiąca poważne pulpety z poważnych lekkuchno miszkulanckich składników.;)
Składniki (porcja dla 4-6 osób):
Pulpety
- 2 łyżki bułki tartej
- 4 łyżki serka homogenizowanego niskotłuszczowego /użyłam 3% serka Pilos/
- 500 g mielonej piersi lub udźca z indyka
- 1 białko
- 1 drobno posiekana mała czerwona cebula
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 1 łyżeczka innych suszonych ulubionych dowolnych ziół i przypraw np. tymianku i/lub bazylii, papryki
- sól
- pieprz
- 1000 ml bulionu z warzyw
- 500 g makaronu spaghetti pełnoziarnistego
- parmezan
- opcjonalnie listki bazylii do przybrania
- Do średniej wielkości naczynia wsyp bułkę i dodaj serek, zamieszaj i poczekaj aż bułka napęcznieje.
- Dodaj mięso, białko, cebulę oraz przyprawy i wyrabiaj masę tak długo aż zacznie odstawać od ścianek naczynia. Odstaw naczynie na parę minut do lodówki.
- Zagotuj bulion. Zmniejsz ogień do średniego. Zwilżonymi dłońmi formuj z połowy masy mięsnej kulki wielkości orzecha włoskiego (im mniejsze, tym smaczniejsze) i pojedynczo rzucaj na wrzątek. Poczekaj aż wszystkie kulki wypłyną, odłów je i przełóż do osobnego naczynia. Te same czynności powtórz z pozostałą częścią mięsa.
Wykonanie:
- Rozgrzej oliwę w dużej patelni na średnim ogniu. Na patelnię wrzuć cebulę i czosnek - smaż do lekkiego zrumienienia, ok. 5 minut.
- Dodaj pozostałe składniki sosu oraz pulpeciki. Całość duś ok. 20 minut kilka razy mieszając aż sos zgęstnieje.
- Przygotuj makaron zgodnie z opisem na opakowaniu.
- Spaghetti podawaj gorące posypane parmezanem i przybrane bazylią.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
mniam, uwielbiam spaghetti, a to wygląda wyjątkowo pysznie!!
OdpowiedzUsuńRobię bardzo podobne danie i należy ono do moich ulubionych:) Piosenka - rewelacja:)
OdpowiedzUsuńmakaronik pierwsza klasa. a co do pulpetów to mój Połówek przez trzy lata się wzbraniał mówiąc, że nie lubi, że ble, że fe. potem się okazało że on w życiu pulpeta nie jadł. no i padł pulpecianą strzałą amora i przynajmniej raz w tygodniu muszą być na stole pulpety w różnych odzieniach;)
OdpowiedzUsuń@Różowe Chmurki, prawdę powiedziawszy sosem nie jestem zachwycona. Był dla mnie za kwaśny, no ale przecież nie będę sosu słodzić bez opamiętania, albo dodawać do niego śmietany. Na drugi raz zrobię sos napoli z papryką.;)
OdpowiedzUsuń@Aniu, to się cieszę, że Ci się podoba.:)
@Malwinko, no bo samo to miano trochę zniechęca - pulpet brzmi rozlaźle i niemęsko.
Pulpeciana strzała amora - hahaha.:))) Już się staram dojrzeć w pulpetach groty - hahaha.:)))
I znowu te przekonania - fajnie próbować je zmieniać.:)
Jadłam coś takiego wiele razy i bardzo lubię, chociaż jeszcze nie próbowałam indyczych- na pewno pyszne :)
OdpowiedzUsuńMniejsza o nazwę, pulpety są pycha!
OdpowiedzUsuńTylko polecam dokładne upaćkanie makaronu sosoem przed serwowaniem :)
@Kikimoro, pyszne pod warunkiem, że się je solidnie przyprawi, inaczej podsmażone przed duszeniem klopsy zawsze będą od nich lepsze.:)
OdpowiedzUsuń@Lashqueen, no ba! Najlepsze są po prostu pulpety z sosem wymieszane z makaronem.:) Ale na potrzeby zdjęcia tak podane wydawały mi się ładniejsze, a przynajmniej bardziej czytelne.:)
przyznam się szczerze, że miszkulancji nie znałam, wrzuciłam to zwierzę w gugle i mi wyszło cóż to jest. Okazało się, że nawet czasem produkuję te miszkulancje. To teraz już wiem. Twój blog, zamierzony czy nie, ma również edukacyjny aspekt.
OdpowiedzUsuńPulpety robię takie same, na parze często, a czasem w rosołku (dobra, dobra, takim z kostki) gotuję. No i pycha. A z makaronem nie podawałam. ja w ogóle jestem jakaś skrzywiona, bo do makaronu pasują mi małe rzeczy (mniejsze od tych pulpeciątek) i z sosem. Czyli kotlet z makaronem już mi się gryzie, i takie pulpety też.
Ale pozdrawiam niezmiennie i serdcznie.
Monika
P.S. dobry i nieskomplikowany rock n' roll :)
To jest raczej danie z filmem w tle. Przy jedzeniu należy obejrzeć "Zakochanego kundla" :D
OdpowiedzUsuńWyglądają obłędnie!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością spróbuję zrobić :)
fajny ten pulpet.
OdpowiedzUsuńMówi się, że nie wolno oceniać po wyglądzie... Ale w tym wypadku kiedy danie wygląda tak smakowicie to trzeba od razu powiedzieć, że to MUSI być pyszne! :)
OdpowiedzUsuńZamierzony, @Moniś, jam pedagog w końcu i to z powołania.:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, faktycznie pełni (blog funkcję edukacyjną), bo byś pewnie nie wiedziała, że do posiadanych przez siebie umiejętności śmiało możesz dodać kresową produkcję miszkulancji.;)
Jestem skrzywiona w podobną co Ty, stronę.:) Też nie zjem kotleta z makaronem. Tzn. zjem ale go muszę pociachać na drobno.:)
A te pulpeciki można zrobić całkiem malutkie, np wielkości orzecha laskowego - super by wyglądały i smakowały też.:) Te są takie na dwa kęsy.:)
Również używam czasem kostek - musiałabym albo siedzieć w domu i całymi dniami nic tylko gotować, albo mieć lodówkę wielkości mieszkania, żeby mi się tam wszystko, co zdrowe zmieściło.:)
Ale masz głowę, żeby tu usłyszeć rock n' rolla! Wow!
@Turlaczku, zadecydowały względy ekonomiczne - trzy potrawy i jeden utwór - myślę, że to potwornie efektywne rozwiązanie.:)
@Futbolowa, witam serdecznie!:) Wyglądają naprawdę fajnie a i smakują całkiem, całkiem - byle je dobrze przyprawić.:)
@Monia, oczywiście OKRESOWA, a nie kresowa produkcja miszkulancji.:))))
OdpowiedzUsuń@Asiejka, któryś sobie upodobałaś szczególnie?;)))
@Doctorku, nie mogę się z Tobą nie zgodzić.;)
No popatrz :)
OdpowiedzUsuńA ja robię mielone w piekarniku. I będę się upierać, że te kuleczki, które z piekarnika wychodzą, pachnące duszoną cebulą, czosnkiem i tymiankiem, które w środku kryją kaszkę mannę i jogurt to są kotlety mielone. Bo moim zdaniem są :) Różnią się tylko tym od smażonych, że ja nie muszę stać nad patelnią godzinę, apotem jeszcze szorować kuchenki, podłogi, ścian i sufitu uwalonych pryskającym z patelni tłuszczem.
Próbowałaś złamać kwaśność sosu pomidorowego cynamonem? Pani doktor "cukierniczka" mojego lubego, tak mu podpowiedziała: tam gdzie brakuje cukru, dodać troszkę cynamonu- troszkę, żeby nie robić z sosu pomidorowego, czy zupy pomidorowej piernika staropolskiego, tylko zbalansować smak. Fajnie też jest uprażyć kumin i kilka ziarenek kolendry ( no i ten cynamon) przed "mdleniem" cebuli. Dla mnie cukru już nie musi być, dla "słodkiego" lubego - też nie.
Danko pierwsza klasa, zaraz takie zrobię, ja tez należę do tych osób, które "chodzą" na makaron :)
Pyszności - robię często, tylko makaronu używam takiego jaki akurat mam w domu... a pulpeciki paruję w parowarze - odkąd zrobiłam to po raz pierwszy odtąd innych nie chcę :-)
OdpowiedzUsuńpiękne, smakowite zdjęcia!
OdpowiedzUsuńi naprawdę, te pulpeciki są genialne.
@Agik, a się upieraj, a proszę Cię bardzo, a i tak robisz klopsiki i tak, jakkolwiek je nazwiesz, może być i bartoszki.:) Możemy się co najwyżej umówić na opcję, że do definicji klopsików dodamy, że Agik nie musi przy nich stać (...) itd.
OdpowiedzUsuńTy to przemyśl, bo to jest bardzo dobra definicja i doskonale oddaje istotę klopsików, doskonale.;)
Nie próbowałam, no dzięki serdeczne za ten patent - to by mogło być właśnie to! Pozwolę sobie zamieścić Twoją poradę w notce, bo może się okazać wręcz zbawienna!:)
Zostało mi jeszcze dużo sosu, więc wypróbuję może i jeszcze w tym tygodniu.:)
Piernik staropolski z sosu napoli - hahaha.:))) To by mogło być dopiero epokowe osiągnięcie kulinarne.:))))
Parowaru jeszcze nie mam, @Margarytko - kolejny kuchenny sprzęt, który wciągam na swoją listę "do kupienia".:)
@Karmel-itko, dzięki.:)
nawet taki "pulpecik" jak ja uwielbia takie pulpeciki ;P
OdpowiedzUsuńprzepysznie wszystko wygląda!
OdpowiedzUsuńNo dobra :) Mogą być klopsiki :)- i tak nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że mi znajoma ( z racji tego, ze mam pomidorowego hysia) zadedykowała przepis na ciasto (!!!!)z klasycznej zupy pomidorowej cambell. Gdzieś zupę te widziałam, ale nie przypominam sobie teraz gdzie. Ciasto ponoć smakuje piernikowo, jak tylko zupę dopadnę to na pewno ciasto piernikowe z pomidorów i serka mascarpone wykonam.
Cynamon w sosie nie powinien być wyczuwalny- tak miarką w dwa palce. No i to już raczej nie bezie sos napoli ;)- ale kto by się tym przejmował :)
Ale do rzeczy: zjedzone, mniam :) małe zmiany też są :)- miesko z udźca, kuleczki mniejsze- takie fasolki, sitko na redukujacy się sos, na sitko "fasolki" indycze, przykryte- doszły se na parze. I ser jakiś portugalski, ale to już z tego względu, że parmezanu nie posiadam w tej chwili.
Dzięki za inspirację :)
Kolejna obiadowa błyskawica :)
Robiłam takie kiedyś, były świetne. Dziękuję, że mi przypomniałaś o nich :D
OdpowiedzUsuń@Kulinarne-Smaki, bo pulpecików nie można nie uwielbiać - one służą do uwielbiania.:) WSZYSTKIE.:)
OdpowiedzUsuńDzięki, @Paulo.:)
Wiesz, @Agik, gdzieś mam przepis na pomidorowe ciasto - na pewno kiedyś wykonam.:)
Ale Twoim oczywiście też jak najbardziej jestem zainteresowana.:)
Sądzisz, że ta szczypta cynamonu pozbawi sos napolitości? Zapytam Lashqueen, bo ona jest specjalistką od wszystkiego, co w kuchni włoskie.:)
Super modyfikacje!:)
Robiłam też tak, że wrzucałam kuli wprost do sosu i też było okej.:) A nie przyklejały Ci się do sitka?
Smakowało?
bardzo lubie takie jedzonko, pyszne pulpeciki w sosie... mniammm:) co za pychota:)
OdpowiedzUsuńJa tak często robię- nie mam parowaru ( już sobie postanowiłam, że zanim mi w kuchni przybędzie jakiś kolejny grat, tysiac razy się zastanowię, ale parowar zdecydowanie chcę), wiec sitko, kuleczki- czasem drobiowe, czasem wołowe, w garnku sos, albo zupa ( pyszna jest zupa- krem z pieczonej papryki z paseczkami marynowanej papryki, z kuleczkami wołowymi)nic mi się nie przykleja do sitka.
OdpowiedzUsuńBardzo smakowało.
A zapytaj :)
Zestaw przypraw ( kmin, kolendra, cynamon) to raczej pokazuje indyjskie, niż neapolitańskie pochodzenie :) przynajmniej mi się tak zdaje...
hehe, wcale nie zamierzałam się odgryzać za system of a down!:D piosenka którą prezentujesz jest całkiem zabawna:) ale najbardziej intryguje mnie teraz, jaka muzyka JEST w Twoim stylu? :) wyeliminowałaś nu-metal i rock'n'roll (?), a zatem czego słucha nobliwa i poważna Kapusta? Czyżby czegoś Lekkiego? ;P
OdpowiedzUsuńPulpeciki bardzo lubię i dziękuję za kolejną prelekcję na temat rozróżniania tych klopsowo - pulptowych propozycji:)
PS. bardzo cierpię, bo mam ograniczony dostęp do netu, tylko smartphone z głupią klawiaturą, która jest strasznie nieporęczna - i nie mogę na bieżąco komentować pojawiających się przepisów, buuu:'( byle do czwartku, wtedy mam nadzieję większość nadrobić...
[uff, udało mi się dorwać do kompa koleżanki, więc ten chwilowy kontakt z klawiaturą lekko ukoił moje nerwy]
Zachwycona jestem tymi pulpecikami, a piosenka idealna do pulpeta hihihi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@Slyvvio, a proszę uprzejmie, do usług.:)
OdpowiedzUsuń@Ago, a żebyś wiedziała, ze pychota.:) Która za mną chodziła od kilku dni i mnie wreszcie dopadła.:) Ku mojemu nieukrywanemu zadowoleniu.:)
@Agik, to jak nie przykleja, to ja też następnym razem spróbuję.:)
Dobrze Ci się zdaje z tym zestawem.:)
Ale czy Marco Polo nie dotarł przypadkiem do Indii (jeśli w ogóle gdziekolwiek dotarł?;) i nie przywiózł stamtąd różnych przypraw i ich nie zaszczepił na włoski grunt?
O tak, to jest zdecydowanie bardzo smaczne ;-)) Z wielką chęcią zjadłabym ten przysmak jutro na obiad, jakie są szanse? ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
;) A masz jak go ( Marco Polo ) spytać? ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam śmiałości, tak zaczepiac obcego człowieka i zadawać pytania, jak jakiś celnik: gdzieś człowieku był i coś stamtąd przywiózł? :))))
A tak poważnie to nie wiem. Sos neapolitański ma chyba jakąś klasyczną recepturę, nie wiem, czy mieszanie stylów robi z niego coś innego?
I czy przypadkiem nie jest to deptanie, bezczeszczenie czyichś świętości?
Podoba mi się ten Twój pulpet :D
OdpowiedzUsuńhaha, bo właśnie się zastanawiałam czy etymologia słowa miszkulancje jest z kresów, czy co??? Ale teraz rozumiem. Poza tym polecam parowar - świetna sprawa, ja jestem pozbawiona kuchni, mam jedynie parowar, który pozwala mi robić normalne obiady. Zastępuje wiele sprzętów, poza tym jest faktycznie zdrowo z niego jeść, a pulpety w nim przyrządzane są pycha, poza tym robię też w nim pieczeń (hahaha - pieczeń na parze) rzymską - z przepisu na www.kotlet.tv się nauczyłam, skąd zresztą wygrałam rzeczony parowar.
OdpowiedzUsuńGosiu, rozumiem Twe bóle odcięcia od internetu, ja jestem odcięta od mego kochanego laptopika i też cierpię, bo ten zastępczy to nie to samo.
W ogóle bez sensu, mam ochotę skomentować każdy akapit posta, potem każdy komentarz, jestem straszna gaduła przez internet, ale na żywo tak nie mam, więc może sobie to rekompensuję w sieci?
Pozdrawiam
@Goh, kiedy Hot Potato aż się prosi o odgryzienie.;)))
OdpowiedzUsuńNo cóż... teraz to zabrzmiało jak wyzwanie... Może mi się da przygotować coś całkiem w moim stylu.:)
A proszę bardzo.:) W sumie miło wiedzieć, co się je, prawda?:)
Utulam.:) I mam nadzieję, że do czwartku jakoś wytrzymasz.:) To już pojutrze.:)
@Kamilo, dzięki za wizytę i miłe słowa.:)
Ta piosenka to w ogóle, jak uważam, niezły odjazd.;)))
@Biedronko - duże.:) Zjedzone 2 i 1/2 porcji, więc jakby co, to do jutra załapiesz się na pewno.:)
Bardzo lubię spaghetti, muszę znów kiedyś zrobić na obiad. Fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPadam z zachwytu, danie prezentuje się cudownie :) robiłam już wiele różnych spaghetti, ale temu nie mogę się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńWitaj:))
OdpowiedzUsuńtakie pulpety z makaronem to jeden z bardziej lubianych zestawów mojego syna, ale ja zwykle pulpety, podobnie jak @mnemonique, robię w parowarze, do mięska dodaje tylko jajko, cebulkę, przyprawy, zioła i wychodzą mięciutkie i zdrowe:)
Ach ten szalony Pan Potato:)
Pozdrawiam
Och dzięki, czuje sie taka utulona :) hot potato, dodam tylko, to niezły mózgotrzep - nucilam pod nosem te piosenkę przez kolejne pól wieczoru:)
OdpowiedzUsuńMi też się ziemniak na usta ciśnie - hot potato, hot potato ;) Tak się zastanawiam co jest tłem do czego? Tu chyba danie do muzyki - hot potato, hot potato... =D
OdpowiedzUsuńTo jest ekskluzywna wersja spaghetti napoli! Dla mnie już sam makaron i sos by wystarczył.Te kotleciki to jak wisienka na torcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pilpeciki, czy klopsiki, mniejszza o terminoilogie. Wazne ze pyszne i dietetyczne. Zdarzalo mi sie uskuteczniac taka produkcje, kiedy dziecko bylo male, najczesciej z cieleciny. Przy okazji rodzice tez zjadali.
OdpowiedzUsuńPS. Jestem za wloska opcja mieszania makaronu z sosem.
@Agik, i tak bym nie wiedziała czy mu wierzyć, czy nie.;))) Nawet będąc celnikiem.;)
OdpowiedzUsuńGroźba bezczeszczenia jest straszna - ciągle ją popełniam, więc wiem czym pachnie.;)))
@Magdo, o znowu.:) Który na litość wpadł Ci w oko?;)))
@Monia, po Twojej akcji reklamowej parowar wysunął się na prowadzenie na liście moich kuchennych marzeń. Jeszcze ze dwa takie teksty i jego niemanie zacznie wydawać sygnał dźwiękowy, a tego już nie zniosę.:)))
A komentuj na zdrowie! Uwielbiam Twoje komentarze.:)
Za to mi odpowiadanie gorzej idzie, bo i myślę i piszę niezbyt szybko.:)
@Avelinko, dziękuję.:)
@Magdo, dzięki.:) Wszystkie spaghetti są super, prawda? Ale niektóre jakby suprzejsze.;)
OdpowiedzUsuń@Żeńko, ale się cieszę, że znowu jesteś.:)
Następnym razem spróbuję z samym jajkiem. Bałam się, że bez bułki będą twarde, ale skoro mówisz, że nie są, to zaeksperymentuję.:)
Prawda, @Goh? Córka to kiedyś puściła i nie byłam w stanie o tym zapomnieć.;)))
Chyba tak, @Ka.wo.:) Chyba danie do muzyki.:)
I tak sobie myślę, że zarówno te 3 potrawy, jak i muza przypadłyby do gustu dzieciom.:)
@Amber, kiedy mi właśnie sos podpasował nieco mniej. Te pulpeciki uratowały sytuację. Muszę wypracować napoli doskonałe.:)
Uściski.:)
Zgadzam się z Tobą, @Thiesso.:)
Czyli całość wymieszana przed podaniem?:)
hahaha:) na 1 rzut oka wyglada to...pulpet i makaron!! aaaa!!!
OdpowiedzUsuńale jak sie wczytalam..i popatrzylam..stwierdzilam, ze mam na nie ochote. LEKKIE danie jak w mordke strzelil:)
Witaj, @Smaczny Domie.:) No tak jakby jak strzelił.:) I wcale się nie dziwię Twojej ochocie, bo ona na to danie się wyjątkowo łatwo zbiera.:)))
OdpowiedzUsuńLekka mieszane na patelni, przed wyłożeniem na talerz.
OdpowiedzUsuń@Thiesso, tak myślałam.:)
OdpowiedzUsuń