Ta potrawa jest śmieszna.
Nie dość, że sama w sobie, to jeszcze ja robię ją dodatkowo w śmieszny sposób.
Śmieszna, ponieważ pół japońska, pół chińska w wyrazie - japońskie ma składniki, a chińskie dodatki.
Śmieszna również dlatego, że nie jest jasne, w jakim charakterze powinna być podawana.
Śmieszna również dlatego, że nie jest jasne, w jakim charakterze powinna być podawana.
W przepisie jest mowa o daniu głównym, ale serwowanym na zimno.
Obiad na zimno i jeszcze makaron - nie bacząc na szereg wątpliwości zdecydowałam się kiedyś na takie doświadczenie.
Wrażenia?
Zdębiałe kluski, o zduszonym smaku, aromacie i dodatkowo nieciekawym wyglądzie.
Wrażenia?
Zdębiałe kluski, o zduszonym smaku, aromacie i dodatkowo nieciekawym wyglądzie.
Odradzam.
Na gorąco z kolei - taki eksperyment też już mam za sobą - danie ulega innej niekorzystnej przemianie - traci swój pierwotny, nietypowy charakter, który nadają mu surowe dodatki warzywne.
Też niedobrze.
Po kilku przymiarkach zdecydowałam się więc na rozwiązanie pośrednie - wersję na ciepło.
I tę właśnie, jako w stu procentach trafioną, zdecydowanie polecam.:)
I tę właśnie, jako w stu procentach trafioną, zdecydowanie polecam.:)
Teraz jeszcze krótkie wyjaśnienie co takiego śmiesznego robię z tym spaghetti ja.:)
Otóż zwyczajowo nie sporządzam go na bazie japońskiego makaronu, ani japońskiej rzodkwi. Zamiast nich używam szpinakowego makaronu orkiszowego i białej rzodkwi, domyślam się więc, jak bardzo musi ono odbiegać smakowo od swojego pierwowzoru.
"Prawie" robi wielką różnicę, wiem.
W kuchni jednak to "prawie" wcale niekoniecznie robi różnicę in minus - przekonywałam się o tym wielokrotnie i nierzadko z wielką radością tudzież podekscytowaniem towarzyszącym zapewne wszystkim odkrywającym nowe możliwości - nieistotne - przypadkowo czy zamierzenie.
To spaghetti jest możliwością nadzwyczaj udaną.:)
I śmieszną.:)
Składniki:
- 175 g japońskiego lub chińskiego makaronu typu spaghetti /użyłam szpinakowego makaronu orkiszowego/
- 125 g ogórka sałatkowego startego na tarce o grubych oczkach
- 125 g rzodkwi japońskiej startej na tarce o cienkich oczkach /użyłam białej rzodkwi/
- 125 g marchwi startej na tarce o cienkich oczkach
- 1/2 pęczka drobno posiekanej dymki zarówno części białych, jak i zielonych
- 1 łyżka posiekanych, prażonych orzeszków ziemnych
Sos:
- 1 łyżeczka oleju sezamowego
- 2 łyżki masła orzechowego z kawałkami orzechów
- 2 łyżki jasnego sosu sojowego
- 1 łyżka białego octu winnego
- 1 łyżeczka płynnego miodu
Wykonanie:
- W zamykanym słoiku połącz składniki sosu, zakręć go dokładnie i energicznie wstrząśnij.
- Ugotuj makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu. Odlej, przelej ciepłą wodą, wrzuć z powrotem do garnka, polej połową sosu i wymieszaj. Dodaj do makaronu warzywa, całość ponownie starannie wymieszaj.
- Podawaj spaghetti polane resztą sosu i posypane orzeszkami.
Gotowe!
Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"
Makaron jadam bardzo żadko, ale po takiej ciekawej propozycji z chęcią po niego sięgnę :) Takie połączenie smaków wydaje się bardzo smakowita :)
OdpowiedzUsuńJa lubię śmieszne rzeczy jeść, bo jestem śmieszna ;-P
OdpowiedzUsuńja nie wiem jak smakuje japońska rzodkiew, więc pewnie gdybyś mnie poczęstowała swoją potrawą nie mówiąc, że to biała rzodkiew - to nigdy bym się nie zorientowała:)
OdpowiedzUsuńa improwizacja w kuchni jest zawsze mile widziana, niektóre przepisy po prostu aż same się proszą aby je zmodyfikować:) twój pomysł mi się podoba:)
faktycznie do makaronu soba jak znalazł - super danie! Japońskiej rzodkwi też nie znam...
OdpowiedzUsuńFajne!
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio robiłam takie podobne cuś, ale na bazie makaron soba. Pyszne!
Białej rzodkwi chyba też nie jadłam - a jeżeli jadłam to gdzieś w Azji i byłam tego błogo nieświadoma;))
Buzia!
@Marianno - smakowite i nietypowe, bo w sumie surowizny z makaronem, w dodatku aż w takiej ilości nie je się zbyt często, więc zachęcam.:)
OdpowiedzUsuń@Aurorko, no jedzenie śmiesznych rzeczy powinno podtrzymywać, a nawet wzbudzać ars comica. Przynajmniej tak na logikę biorąc.;)
:)))
@Goh, jest ponoć ostrzejsza w smaku.:)
Tutaj akurat byłam poniekąd do tej improwizacji zmuszona - w moim mieście nie ma sklepu z żywnością orientalną i nie ma szans na nabycie japońskiego makaronu. Są tylko ryżowe (jakoś mi do tego nie pasowało) i tajskie. Wolałam już orkiszowy.;))) On tak pięknie pachnie i smakuje szpinakiem.:)
Takiego połączenia się nie spodziewałam. Jestem ciekawa smaku
OdpowiedzUsuń@Kulinarne-Smaki, danie jest bardzo aromatyczne, ma smak orzechowo-sezamowy, wszystko jest chrupiące i delikatnie wilgotne, ale to trwa krótko - wskazana natychmiastowa konsumpcja.:)
OdpowiedzUsuńO jest makaron! Wlasnie pisalam do niego komentarz,kiedy blogger przestal dzialac.
OdpowiedzUsuńW skrocie pisalam, ze podobny w zamysle do koreanskiego makaronu bibim guksu, czyli pycha, byle na cieplo:-).
A biala rzodkiew i japonska daikon to raczej to samo.
Spaghetti azjatyckie przypomina mi trochę pizzę staropolską :) Ale nic to. Ważny jest odważny eksperyment kulinarny o pożądanym przez nas smaku i wartościowych składnikach odżywczych.
OdpowiedzUsuńI to jest dobre (jak mówi Czesław Mozzil) i realizujmy ryzykowne (czasami z pozoru) projekty kulinarne.
Ciekawe połączenie kuchni śródziemnomorskiej i azjatyckiej. Potrawa multikulturowa i eklektyczna. Zdjęcia cieszą oko i zachęcają do kulinarnych eksperymentów :)
Nie no.. to musi być smaczne! Szczególnie jeżeli chodzi o makaron..
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
No niestety, @Thiesso, większość komentarzy spod tej notki wcięło.:(
OdpowiedzUsuńTo danko robi się w oryginale z makaronu soba.
I nawet myślałam, że może z takim makaronem smakowałoby na zimno, ale to jednak trzeba wypróbować. Ponoć daikon jest ostrzejsza w smaku. I wygląda nieco inaczej - jest walcowata, nie stożkowa. Ponoć - bo nie spotkałam.:)
Hahaha.:))), @Piotruś, Ty jak coś napiszesz.:)))
Wiem, że spaghetti to włoski makaron, ale kluski to w końcu potrawa ogólnoświatowa i Japończycy też ją mają w swoim menu. Wygląda podobnie, tylko zrobiona jest inaczej, no ale jak jej kupić w małym mieście na południu Polski nie można, to co zrobić? To się robi śmieszne rzeczy i jest fajnie!:)))
Ale, ale, czy mi się wydaje, że Ty to jadłeś, czy faktycznie jadłeś?:)
@Biedronko, jest.:) I inne składniki w tym daniu wcale nie ustępują w smaku makaronowi.:)
Serdeczności.:)
Poza zdecydowanie pozytywnymi wrażeniami z czytania Twojego bloga mam z tego również wyjątkową literacką przyjemność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło mimo pochmurnej aury!
Monika