"Motywacja jest tym, co pozwala ci zacząć, nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać."

sobota, 14 maja 2011

Śmieszne SPAGHETTI AZJATYCKIE

Ta potrawa jest śmieszna.
Nie dość, że sama w sobie, to jeszcze ja robię ją dodatkowo w śmieszny sposób.


Śmieszna, ponieważ pół japońska, pół chińska w wyrazie - japońskie ma składniki, a chińskie dodatki.
Śmieszna również dlatego, że nie jest jasne, w jakim charakterze powinna być podawana. 
W przepisie jest mowa o daniu głównym, ale serwowanym na zimno.
Obiad na zimno i jeszcze makaron - nie bacząc na szereg wątpliwości zdecydowałam się kiedyś na takie doświadczenie. 
Wrażenia? 
Zdębiałe kluski, o zduszonym smaku, aromacie i dodatkowo nieciekawym wyglądzie.  
Odradzam.

Na gorąco z kolei - taki eksperyment też już mam za sobą - danie ulega innej niekorzystnej przemianie - traci swój pierwotny, nietypowy charakter, który nadają mu surowe dodatki warzywne.
Też niedobrze.

Po kilku przymiarkach zdecydowałam się więc na rozwiązanie pośrednie - wersję na ciepło.
I tę właśnie, jako w stu procentach trafioną, zdecydowanie polecam.:)

Teraz jeszcze krótkie wyjaśnienie co takiego śmiesznego robię z tym spaghetti ja.:)

Otóż zwyczajowo nie sporządzam go na bazie japońskiego makaronu, ani japońskiej rzodkwi. Zamiast nich używam szpinakowego makaronu orkiszowego i białej rzodkwi, domyślam się więc, jak bardzo musi ono odbiegać smakowo od swojego pierwowzoru. 

"Prawie" robi wielką różnicę, wiem.

W kuchni jednak to "prawie" wcale niekoniecznie robi różnicę in minus - przekonywałam się o tym wielokrotnie i nierzadko z wielką radością tudzież podekscytowaniem towarzyszącym zapewne wszystkim odkrywającym nowe  możliwości - nieistotne - przypadkowo czy zamierzenie. 
To spaghetti jest możliwością nadzwyczaj udaną.:)
I śmieszną.:)

Składniki:
  • 175 g japońskiego lub chińskiego makaronu typu spaghetti /użyłam szpinakowego makaronu orkiszowego/
  • 125 g ogórka sałatkowego startego na tarce o grubych oczkach
  • 125 g rzodkwi japońskiej startej na tarce o cienkich oczkach /użyłam białej rzodkwi/
  • 125 g marchwi startej na tarce o cienkich oczkach
  • 1/2 pęczka drobno posiekanej dymki zarówno części białych, jak i zielonych
  • 1 łyżka posiekanych, prażonych orzeszków ziemnych
Sos:
  • 1 łyżeczka oleju sezamowego
  • 2 łyżki masła orzechowego z kawałkami orzechów
  • 2 łyżki jasnego sosu sojowego
  • 1 łyżka białego octu winnego
  • 1 łyżeczka płynnego miodu
Wykonanie:
  1. W zamykanym słoiku połącz składniki sosu, zakręć go dokładnie i energicznie wstrząśnij.
  2. Ugotuj makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu. Odlej, przelej ciepłą wodą, wrzuć z powrotem do garnka, polej połową sosu i wymieszaj. Dodaj do makaronu warzywa, całość ponownie starannie wymieszaj.
  3. Podawaj spaghetti polane resztą sosu i posypane orzeszkami.

Gotowe!

Bardzo smacznego!
Źródło - "Dania niskotłuszczowe"

13 komentarzy:

  1. Makaron jadam bardzo żadko, ale po takiej ciekawej propozycji z chęcią po niego sięgnę :) Takie połączenie smaków wydaje się bardzo smakowita :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię śmieszne rzeczy jeść, bo jestem śmieszna ;-P

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie wiem jak smakuje japońska rzodkiew, więc pewnie gdybyś mnie poczęstowała swoją potrawą nie mówiąc, że to biała rzodkiew - to nigdy bym się nie zorientowała:)

    a improwizacja w kuchni jest zawsze mile widziana, niektóre przepisy po prostu aż same się proszą aby je zmodyfikować:) twój pomysł mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. faktycznie do makaronu soba jak znalazł - super danie! Japońskiej rzodkwi też nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne!
    Też ostatnio robiłam takie podobne cuś, ale na bazie makaron soba. Pyszne!

    Białej rzodkwi chyba też nie jadłam - a jeżeli jadłam to gdzieś w Azji i byłam tego błogo nieświadoma;))

    Buzia!

    OdpowiedzUsuń
  6. @Marianno - smakowite i nietypowe, bo w sumie surowizny z makaronem, w dodatku aż w takiej ilości nie je się zbyt często, więc zachęcam.:)

    @Aurorko, no jedzenie śmiesznych rzeczy powinno podtrzymywać, a nawet wzbudzać ars comica. Przynajmniej tak na logikę biorąc.;)
    :)))

    @Goh, jest ponoć ostrzejsza w smaku.:)
    Tutaj akurat byłam poniekąd do tej improwizacji zmuszona - w moim mieście nie ma sklepu z żywnością orientalną i nie ma szans na nabycie japońskiego makaronu. Są tylko ryżowe (jakoś mi do tego nie pasowało) i tajskie. Wolałam już orkiszowy.;))) On tak pięknie pachnie i smakuje szpinakiem.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Takiego połączenia się nie spodziewałam. Jestem ciekawa smaku

    OdpowiedzUsuń
  8. @Kulinarne-Smaki, danie jest bardzo aromatyczne, ma smak orzechowo-sezamowy, wszystko jest chrupiące i delikatnie wilgotne, ale to trwa krótko - wskazana natychmiastowa konsumpcja.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. O jest makaron! Wlasnie pisalam do niego komentarz,kiedy blogger przestal dzialac.
    W skrocie pisalam, ze podobny w zamysle do koreanskiego makaronu bibim guksu, czyli pycha, byle na cieplo:-).
    A biala rzodkiew i japonska daikon to raczej to samo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Spaghetti azjatyckie przypomina mi trochę pizzę staropolską :) Ale nic to. Ważny jest odważny eksperyment kulinarny o pożądanym przez nas smaku i wartościowych składnikach odżywczych.
    I to jest dobre (jak mówi Czesław Mozzil) i realizujmy ryzykowne (czasami z pozoru) projekty kulinarne.
    Ciekawe połączenie kuchni śródziemnomorskiej i azjatyckiej. Potrawa multikulturowa i eklektyczna. Zdjęcia cieszą oko i zachęcają do kulinarnych eksperymentów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie no.. to musi być smaczne! Szczególnie jeżeli chodzi o makaron..


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. No niestety, @Thiesso, większość komentarzy spod tej notki wcięło.:(
    To danko robi się w oryginale z makaronu soba.
    I nawet myślałam, że może z takim makaronem smakowałoby na zimno, ale to jednak trzeba wypróbować. Ponoć daikon jest ostrzejsza w smaku. I wygląda nieco inaczej - jest walcowata, nie stożkowa. Ponoć - bo nie spotkałam.:)

    Hahaha.:))), @Piotruś, Ty jak coś napiszesz.:)))
    Wiem, że spaghetti to włoski makaron, ale kluski to w końcu potrawa ogólnoświatowa i Japończycy też ją mają w swoim menu. Wygląda podobnie, tylko zrobiona jest inaczej, no ale jak jej kupić w małym mieście na południu Polski nie można, to co zrobić? To się robi śmieszne rzeczy i jest fajnie!:)))
    Ale, ale, czy mi się wydaje, że Ty to jadłeś, czy faktycznie jadłeś?:)

    @Biedronko, jest.:) I inne składniki w tym daniu wcale nie ustępują w smaku makaronowi.:)
    Serdeczności.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Poza zdecydowanie pozytywnymi wrażeniami z czytania Twojego bloga mam z tego również wyjątkową literacką przyjemność.
    Pozdrawiam ciepło mimo pochmurnej aury!
    Monika

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mnie cieszy każdy wpis, a Twój szczególnie.:)

Jeśli piszesz jako Osoba Anonimowa, podaj swoje imię albo nick - będzie mi miło wiedzieć z kim rozmawiam.:)

Dziękuję.:)

Blog jest obecny w serwisie

TOP 10 ostatniego miesiąca